7.

731 27 5
                                    

Obudziłam się rano z totalnym kacem, ale nie takie rzeczy się przeżywało, więc koniec końców, musiałam wstać. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Zjadłam śniadanie i wzięłam tabletkę, którą zostawił mi tata. Za 10 min mieli przyjść moi przyjaciele, więc ubrałam się i spakowałam do szkoły. Dziś wyglądałam tak (jeszcze kurtka )

 Dziś wyglądałam tak (jeszcze kurtka )

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z przyczepy i przywitałam się z Jugiem, Fangsem, Toni i SweetPea

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyszłam z przyczepy i przywitałam się z Jugiem, Fangsem, Toni i SweetPea. Po kilku minutach byliśmy już pod szkołą. Poszłam jeszcze z Chuckiem i Fangsem na papierosa. Paliliśmy w kółeczku, gdy Fangs zaczął
- Podobno startujesz do Mantle'a. To prawda?
- Może tak, może nie. Spytaj sie krasnoludków, one wiedzą wszystko.- odpowiedziałam z uśmiechem. Zbliża mi się okres i to w moim przypadku normalne, że zachowuje się jak dziecko i gadam głupoty.

Chwilę później skończyliśmy i rozeszliśmy sie w swoje strony. Podeszłam pod halę, z racji tego, że mamy pierwszy WF. Przywitałam się z Cheryl, V i B i zaczęłyśmy zwykłą rozmowę. Nagle zobaczyłam, że ruda patrzy za mnie z pogardą. Odwróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam Smith, Wilde i jakąś murzynkę, która chodzi z nami do klasy, ale i tak nie znam jej imienia.
- Miałam nadzieję, że przydzielą cie do innej szkoły.- powiedziała Smith.
- Taa, ja też miałam nadzieję, że więcej nie zobaczę tej wytapetowanej mordy.- odpowiedziałam, przewracając oczami.
- A może grzeczniej do tych lepszych, co?- wtraciła się ta mała murzynka.
- Josie, uspokój się. I w ogóle z kim ty łazić zaczęłaś.- powiedziała Cheryl i spojrzała z obrzydzeniem na te pustaki.
- Nie twoja sprawa, rudzielcu.- odrzekła Wilde i odeszły zanim zdążyłyśmy cokolwiek powiedzieć.
- Nieźle. Znasz tą murzynkę?- spytała Toni.
- Taak. Przyjaźniłam się z nią, ale później zaczęłam chodzić z Reggiem i stałam się tą popularną, a ona była zazdrosna, bo kochała Reggie'go.- powiedziała obojętnie Blossom.
Wcale nie jestem zazdrosna. Wcalee.
- Kiedy byłaś z Mantlem?- spytałam z ciekawością.
- Jakiś miesiąc temu. Ale byłam z nim tylko tydzień, bo stwierdziłam, że wolę mieć wszystkich chłopaków na wyłączność, niż jednego na całe życie.
- I dobrze zrobiłaś.- powiedziała Toni i wszystkie się zaśmiałyśmy.

Chwilę później zadzwonił dzwonek, więc weszłam do szatni, a laski za mną. Przebrałyśmy się szybko i weszłyśmy na halę, gdzie czekali już wszyscy chłopcy i trener.
- Dobrze, dziewczynki już są, więc mogę mówić. Dziś gramy w siatkę.- powiedział trener. Zajebiściee. Uwielbiam siatkę. Mam nadzieję, że będę miała spoko drużynę, bo przecież sama nie wygram nie?

Zaczęła się rozgrzewka, a Chuck w tym czasie pomagał tacie wieszać siatkę. Chwilę potem wszyscy czekali rozgrzani na przydział do drużyn.
- Clayton jeden kapitan.- powiedział trener.- a drugi.. Jest tu ktoś z Southside kto jest bardzo dobry w siatkówkę?- zapytał w naszym kierunku. Od razu Jug, Toni, Fangs i SweetPea spojrzeli na mnie.
- Trenerze, bo Harley była mistrzynią siatkówki w starej szkole.- powiedziała Toni z uśmiechem.
- W takim razie Ridman jest drugim kapitanem. Zaczynasz wybiera..- i nie dane mu było skończyć, bo po całej hali rozległ się przeraźliwy pisk.
- Co się stało, Wilde?- trener od razu do niej podbiegł, żeby sprawdzić co się stało.
- Złamałam paznokieć!- znowu ten pisk.
- Eh, usiądź na ławkę. Dziś nie grasz.- westchnął trener, mocno zażenowany.

Po chwili składy były już wybrane. Ja byłam z Archiem, Cheryl, Kevinem, Betty, Fangsem i pożal się boże Josie. Uważałam, że mam super drużynę, no może z wyjątkiem tej ostatniej. Uścisnęłam rękę Chuckowi i lekko się uśmiechnęłam. Chwilę później zaczęła się prawdziwa walka. Szliśmy łeb w łeb, ale to moja drużyna okazała się lepsza, bo w połowie gry Smith wywróciła się, przez zbyt długie patrzenie na Reggie'go. Chłopak podał jej dłoń, pomagając wstać, ale dziewczyna pociągnęła go z powrotem na dół i razem upadli na ziemię. Wkurwiłam się ostro i jebłam piłką z całej siły w ziemię. Nie moja wina, że ta się odbiła i walnęła Smith. Ja to mam cela. Udawałam przed trenerem, że bardzo mi przykro, ale w głębi duszy cieszyłam się, że przerwałam ten jakże romantyczny moment. Reggie oderwał się od niej ze speszoną miną, a ja wkurzona wyszłam do szatni.
- Harley, on się od niej odsunął.- Betty kolejny raz tłumaczyła mi, co się stało, żebym się uspokoiła.
- Wiem. Po prostu czułam jakby mnie zdradził, mimo że nie jesteśmy parą.- serio się tak czułam, chociaż nie wiem dlaczego. Zazwyczaj miałam wyjebane na to co robi mój chłopak.
- Spokojnie, Reggie by nigdy czegoś takiego nie zrobił. Szczególnie tobie. Widzę jak na ciebie patrzy i jak się zachowuje. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.- przytuliłam blondynkę, dziękując jej za słowa otuchy.
- Chłopak się serio zakochał.- wtraciła się Ronnie, wchodząc do szatni.
- Reggie nie jest typem romantyka, więc powinnaś się cieszyć, że Cię kocha.- dodała Cheryl.
- Reggie? Mi chodzi o SweetPea!- krzyknęła Veronica.
- SweetPea?! Oszalałaś?- nieźle się zdziwiłam jej słowami. Ja i SweetPea? Śmieszne.
- Myślałam, że mówicie o nim. Nie widziałaś jak patrzył na ciebie, jak się uśmiechnęłaś do Chucka? Zabijał go wzrokiem. Gorzej niż bazyliszek.- powiedziała brunetka i wyszła z szatni, a za nią Betty.
- Jesteście chore.- powiedziałam do wychodzącej Cheryl, na co ta zaśmiała się krótko.- Toni, powiedz im, że są nienormalne.- różowowłosa tylko wzruszyła ramionami z uśmiechem.
- Serio nawet ty przeciwko mnie?- westchnęłam z poirytowaniem.

Po lekcjach stwierdziłam z Reggiem, że wybierzemy się do Popa. Zapytaliśmy się innych czy idą z nami, ale większość miała coś do zrobienia, więc poszłam z Cheryl, Toni, Chuckiem, Kevinem no i Reggiem.

Siedzieliśmy właśnie przy jednym ze stolików w barze u Popa i czekaliśmy na nasze zamówienia. Oczywiście byłam głodna, więc wzięłam dwa hamburgery, zakręcone frytki i waniliowego shake'a. Chwilę później miły staruszek przyniósł nam jedzenie. Śmialiśmy się i gadaliśmy na różne tematy, gdy nagle usłyszałam dzwonek, mówiący o tym, że ktoś wchodzi. Odwróciłam się w tamtą stronę i to co zobaczyłam grubo mną wstrząsnęło. Widać było po reszcie, że też są w niezłym szoku. Przy drzwiach stał SweetPea i Josie. Trzymali się za rękę i rozglądali się za wolnym stolikiem. Na szczęście nas nie zauważyli i ruszyli w przeciwnym kierunku. Cheryl i Toni odwróciły się w moją stronę, a ja posłałam im spojrzenie, mówiące ,,zakochany mówicie?" Toni miała juz odpowiedzieć, ale przerwał jej mój telefon

Od: Fangs🥰🥴
Nie zgadniesz z kim umówił się mój braciszek.

Do: Fangs🥰🥴
Chyba jednak zgadnę. Widzimy ich w Popsie.

Od: Fangs🥰🥴
To jakaś masakra. Postaram się pogadać z nim o tym i go zniechęcić.

Do: Fangs🥰🥴
Dobra. Będziesz u Cheryl?

Od: Fangs🥰🥴
Mnie by miało nie być? Będę z Jugiem i może SweetPea o 20 pod Thistlehouse.

Do: Fangs🥰🥴
Oke.

Chwilę potem wyszliśmy z baru i się rozdzieliliśmy do swoich domów po rzeczy. Ja, Toni i Cheryl pojechaliśmy do Sunny Side, a reszta do północnej części miasta.

- Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko, że będzie nas tak dużo?- spytała Toni, gdy siedzieliśmy u mnie, a ja pakowałam ciuchy.
- Będzie miała, ale mam ją w dupie. Tornhill może było jej, ale Thistlehouse należy do mnie i Jasona.- powiedziała obojętnie ruda. Zaśmiałam się cicho i zarzuciłam na ramię  moją torbę z rzeczami i kilkoma rurkami Jingle Jungle. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy do posiadłości Blossomów.

węże potrafią kochać~ Southside SerpentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz