12.

551 24 5
                                    

Obudziłam się wraz z porannym słońcem. Przewróciłam się na drugi bok i próbowałam pociągnąć za sobą kołdrę, ale niestety coś ją mocno trzymało. Otworzyłam oczy ze strachem i powoli się odwróciłam, a moim oczom ukazał się śpiący chłopak. Przymknęłam powieki, starając sobie przypomnieć co sie wczoraj działo, bo oprócz tego piekielnego momentu nie pamiętam nic. Zajrzałam szybko pod kołdrę, ale na szczęście bielizna była na miejscu, więc nie doszło do niczego nieplanowanego.
- Spokojnie, nie zgwałciłem cie.- zaśmiał się SweetPea, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Ja po prostu.. oprócz tego momentu nie pamiętam nic.- jęknęłam.
- Serio? Nic?
- Nic.- próbowałam sobie przypomnieć, cokolwiek z wczorajszej imprezy, ale bez skutku.

Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki, w celu ogarnięcia swojej twarzy i przy okazji umycia się. Wzięłam szybki 10- minutowy prysznic i pomalowałam się.
- Kurwa.- syknęłam, gdy zrozumiałam, że popełniłam ten sam błąd co kilka dni temu, a mianowicie- nie wzięłam ciuchów. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z łazienki, kierując się do pokoju, w którym czekał na mnie ubrany chłopak.
- Wow, laska chcesz, żebym zrobił coś głupiego?- zaśmiał się gardłowo i zlustrował mnie wzrokiem, a po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy przypomniałam sobie, że Reggie zrobił to samo w takich samych okolicznościach, a na dodatek w tym samym miejscu.

Olałam jego uwagę i wzięłam pierwszy lepszy zestaw z szafy, kierując się z powrotem do łazienki. Umyłam zęby i ubrałam się w wybrane ciuchy. Wyglądałam tak (zamiast swetra jest kurtka)

Wyszłam z łazienki i skinęłam głową do chłopaka, żeby poszedł za mną do salonu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyszłam z łazienki i skinęłam głową do chłopaka, żeby poszedł za mną do salonu. Przez całą drogę czułam wzrok SweetPea na mojej dolnej części ciała. Eh, faceci są jednak niewyżyci.
- Słuchaj, bo ogólnie wpadłem na taki pomysł...- zaczął chłopak, siadając na kanapie. Popatrzyłam na niego pytająco, wyczekując odpowiedzi.
- Bo ogólnie ty i Reggie, ja i Josie. Chciałbym zrobić jej na złość i wiem, że ty też byś tego chciała.
- Kontynuuj.- powiedziałam zaciekawiona, siadając obok niego.
- No i tak sobie myślałem, że może poudawalibyśmy parę, żeby wzbudzić w nich zazdrość?- spytał niepewnie chłopak.- oczywiście zrozumiem, jeśli ci to nie odpowiada i dobra nie było temat...
- SweetPea, to jest genialne!- krzyknęłam, podnosząc się z miejsca.- ty odegrasz się na Josie, a ja na Reggiem! Po prostu jesteś cudowny!- podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego policzku. Chłopak chyba nie spodziewał się takiej reakcji, ale najwyraźniej spodobało mu się to, co usłyszał, bo chwilę później na jego twarzy widniał ten łobuzerski uśmiech, dzięki któremu wszystkie laski rozkładają przed nim nogi.

Po wejściu do szkoły wraz z Toni i chłopakami skierowaliśmy się do świetlicy, gdzie siedziała reszta grupy. Przed wejściem do wyżej wspomnianego miejsca, SweetPea splótł nasze dłonie, na co Toni spojrzała się na nas podejrzliwie. Od razu po wejściu oczy naszych przyjaciół skierowały się na nas, a bardziej na nasze ręce. Przeszłam wzrokiem po całej świetlicy, ale nigdzie nie widziałam Reggie'go. Olałam to i podeszłam wraz z moim ,,chłopakiem" do reszty.
- No nie wierzę. Swarley jednak istnieje!- Kevin cieszył się jak dziecko, które dostało ulubionego loda. Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam chłopaka.
- Mamy sobie do pogadania.- powiedziały V i B w tym samym czasie, na co wszyscy się zaśmiali.
- Co jest do kurwy.- powiedział głos za nami. Odwróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam mojego byłego chłopaka z wielkim bukietem róż w ręce. Stał z otwartymi ustami i wpatrywał się we mnie zawiedzionym wzrokiem.
- Przypał.- mruknęła pod nosem Cheryl.

Długo nie myśląc, wstałam i pocałowałam SweetPea w policzek, mówiąc
- Zobaczymy się później.
- Uważaj na siebie, księżniczko.- odpowiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie promiennie.
- A my- wskazałam na Reggie'go.- musimy pogadać.

Reggie wyszedł za mną ze świetlicy i razem skierowaliśmy się przed szkołę.
- No więc? Co to ma wszystko znaczyć?- zaczął Mantle.
- Żartujesz sobie? Jestem ze SweetPea i ciebie to już nie powinno obchodzić.
- Przyszedłem z tymi kwiatami, żeby przeprosić cie, za to, że nie za bardzo pamiętam co się wczoraj działo i nie jestem pewny, czy nie zrobiłem czegoś głupiego!
- A tak się składa, że zrobiłeś!
- W takim razie oświeć mnie, co takiego zrobiłem!- krzyknął z pretensjami w głosie i cisnął kwiaty o ziemię.
- Nie będę o tym z Tobą rozmawiać.- powiedziałam już trochę ciszej, bo  dalej mnie to wszystko bolało.- idź do Josie, ona wszystko ci wytłumaczy.- dokończyłam i odeszłam, a za sobą usłyszałam tylko te kilka słów...

- Pamiętaj, że ja nie odpuszczę.

węże potrafią kochać~ Southside SerpentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz