15.

536 25 4
                                    

- Wstawaj!- usłyszałam nad uchem. Otworzyłam oczy zrezygnowana i spojrzałam w stronę mojego ,,budzika".
- Nienawidzę cie, Fangs.- westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Pierwszy mecz!- krzyknął Sweets i zaczął tańczyć. Toni zaśmiała się i dołączyła do chłopaka. Chwilę później cała czwórka bawiła się w najlepsze. Zaśmiałam się pod nosem i wybrałam ciuchy, kierując się do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrana wyszłam z pomieszczenia. Dziś wyglądałam tak

- Idziemy skarbie?- Sweets objął mnie ramieniem i uśmiechnął się słodko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Idziemy skarbie?- Sweets objął mnie ramieniem i uśmiechnął się słodko.
- Jasne.- odrzekłam i pocałowałam go w policzek.

Ruszyliśmy do szkoły i po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
- Siemka wszystkim.- powiedziałam i usiadłam między Archiem a Kevinem.
- Gotowi, żeby dać wycisk Marlin High?- spytał Reggie, wchodząc do świetlicy.
- Tak!- krzyknęli zgodnie wszyscy chłopcy.
- Mam nadzieję, że laski nas wspomogą.- powiedział Fangs i zabawnie poruszył brwiami.
- Jeśli Chuck podczas gry będzie się tak patrzył na nasze tyłki, jak podczas treningu to nie wiem czy powinnyśmy tam być.- zaśmiała się Toni, na co chłopak zarumienił się lekko.
- Mecz od razu po lekcjach, więc nie skupiajcie się na niczym innym przez cały dzień.- Reggie wstał i zaczął gadać jak jakiś profesor.- wiem, że musimy wziąć pod uwagę naukę, ale w tym roku mecze są najważniejsze.- skończył równo z dzwonkiem.

Pierwsza była chemia, na której siedziałam z pożal się boże Reggiem. Nie wiem jak wytrzymam te jebane 45 minut, po prostu nie będę zwracać na niego uwagi.

Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca.
- Trzymasz się jakoś po wczoraj?- zaczął Mantle. Czyli olewanie go, będzie trudniejsze niż myślałam.
- Jakoś daje radę.- mruknęłam i dolałam jakąś żółtą ciecz do pojemnika.
- Harley, ja wiem, że nawaliłem, ale staram się to wszystko naprawić. Nie musimy się od razu pieprzyć, chociaż wiem, że tego byś chciała.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Reggie! Ja mam chłopaka!- szepnęłam, żeby nikt nie słyszał naszej śmiesznej wymiany zdań.
- Prędzej czy później nie będziesz go miała, a ja zawsze będę na Ciebie czekał.
- Ty się lepiej skup na dzisiejszym meczu, bo chyba nie chcesz, żeby twoja drużyna przegrała pierwsze spotkanie sezonu, prawda?- wstałam i okrążyłam stół w celu znalezienia jakiegoś składnika.
- Jeśli będziesz wywijać tym tyłkiem przez cały mecz, to nie wiem, czy dam radę się skupić.- oblizał usta i zlustrował mnie wzrokiem. Mimo, że zarumieniłam się lekko, zdjęłam z ręki gumową rękawiczkę i rzuciłam mu w twarz.
- Uspokój się.- syknęłam.- mam nadzieję, że nacieszyłeś się, jak uprawialiśmy seks, bo to był pierwszy i ostatni raz.- dodałam i wróciłam na swoje miejsce.
- Zobaczymy.- mruknął z uśmiechem, w tym samym czasie, w którym Pani nas uciszyła.

- Okej, laski. Wierzę, że damy czadu i będziemy lepsze od tych ,,cheerliderek" z Marlin High.- Cheryl motywowała nas przed meczem. Właśnie siedzieliśmy w szatni i kończyliśmy poprawki wyglądu, bo przecież cała szkoła będzie na nas patrzeć i musimy wyglądać conajmniej przyzwoicie.

Nadszedł czas na nasz taniec. Nabrałam dużo powietrza do płuc i wypuściłam go powoli. Stresowałam się lekko, bo to mój pierwszy występ przed widownią. Betty złapała mnie za ramię, dodając otuchy.

Wybiegłyśmy na boisko, krzycząc i wymachując pomponami. Wykonaliśmy nasz układ, a gromkie oklaski na koniec, uświadomiły mnie w przekonaniu, że wyszło super. Po kilku słowach dyrektora Weatherbee, zaczął się mecz. Kapitanowie uścisnęli sobie ręce. Z daleka było widać, że próbują zmiażdżyć sobie palce. Po gwizdku zaczęła się prawdziwa walka. Drużyny szły łeb w łeb, ale to ostatnie przyłożenie Reggie'go zadecydowało o końcowym wyniku meczu. Gdy zobaczyłam, że wygraliśmy zaczęłam skakać ze szczęścia. Uściskałam dziewczyny i zaczęłam biec w kierunku kapitana. Reszta Vixens zrobiła to samo i już chwilę później wszyscy razem z Buldogs leżeliśmy na Reggiem. Nie wiem jak on to przetrwał, bo nasz cały ciężar wynosił chyba z tonę.

- Idziesz, Harls?- spytała Toni, zakładając torbę na ramię. W szatni zostałam tylko ja i dziewczyna.
- Dojadę sama.- uśmiechnęłam się i dałam buzi dziewczynie.
- To do jutra.- powiedziała różowowłosa i wyszła.

Skierowałam się na boisko, na którym znajdował się jedynie nasz dzisiejszy zwycięzca. Było już grubo po 20, dlatego lampy wokół boiska były zapalone, dając mocne światło na murawę.
- O, Harley.- chłopak chyba nie spodziewał się, że tutaj przyjdę.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że byłeś dzisiaj świetny.- powiedziałam cicho i spojrzałam w ziemię.
- Dzięki.- odparł Reggie i podrapał się po karku, podchodząc do mnie. Poprawiłam torbę na ramieniu i spojrzałam mu w oczy. Jego twarz niebezpiecznie zbliżała się do mojej, a ja, jakby sparaliżowana, nie wykonywałam żadnych ruchów.
- Reggie! Co tak długo? Chodźmy!- krzyknął pan Mantle. Reggie momentalnie odsunął się ode mnie, wyraźnie zakłopotany.
- Muszę już iść. Do zobaczenia jutro.- chłopak ominął mnie i podbiegł do ojca, który ochoczo mu gratulował.
Stałam tam chwilę, całkowicie osłupiała. Obudził mnie dopiero deszcz, który lunął chwilę później.
- Zajebiście.- mruknęłam i pobiegłam w stronę mojego auta.

węże potrafią kochać~ Southside SerpentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz