•
Szycie będąc pasją Donghyucka zajmowało większość jego czasu w ciągu dnia. Ostatnio jednak przechodził on samego siebie, bo nowe części garderoby pojawiały się na wieszakach w coraz większej ilości. Wszystko to za sprawą tego, iż w ostatnim czasie Hyuck przechodził swego rodzaju szczyt inspiracyjny. Pomysły same wpadały mu do głowy, a ołówek rwał się samoistnie do pracy.
Cały dwór mimo dopiero co odbytej przeprowadzki dostosował się do sposobu życia księcia. Sam pan domu przez swoją pozycję musiał to uczynić. Z pochodzenia był on pół-zimnym, pół-promiennym człowiekiem. Jego mama bardzo ciepła i troskliwa nauczyła go wielu dobrych rzeczy, lecz ojciec przyzwyczajony do chłodu i surowości północy pozostawił odcisk na charakterze chłopaka. Mimo to potrafił on zaskoczyć i ostatecznie w dosyć młodym wieku zaskarbić sobie względy na dworze królewskim. Niestety przez swą nierozwagę stracił ją i tak niegdyś bardzo wysoko prosperujący szlachcic, został uziemiony w tym dworze i do końca swych dni miał być panem domu, i zarządzać nim. W teorii bardzo przyjemna praca i tak godziła mocno w dumę Doyounga, ze względu na jego złote włosy. Nic jednak na to poradzić nie mógł, a jedynie obwiniać samego siebie.
Codziennie rano tuż po śniadaniu księcia przychodził on do niego i sprawdzał, czy nie potrzebuje czegoś. Niestety często dodawał wiele słów pogardy w stronę księcia. Jedne wpływały na niego bardziej lub mniej, lecz zawsze. Pan domu widząc to często uśmiechał się potajemnie, aby później we własnym zaciszu bić się w pierś przez wyrzuty sumienia.
Tak też i tego poranka kiedy przyszedł, chciał dodać kilka słów od siebie. Wszystko to jednak zburzył sam Donghyuck, który tego dnia emanował takim szczęściem, że nawet złośliwy Doyoung nie potrafił uczynić tego, co pragnął. Tuż więc po wykonaniu swojego obowiązku, zamiast powiedzieć coś, obrócił się i odszedł w swoim kierunku. Książę za to nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Tego dnia nic się dla niego nie liczyło oprócz szycia.
Wszystko, oprócz nowego przyjaciela.
Gdy więc usłyszał nucenie z ogrodu, już po kilkunastu sekundach znalazł się na balkonie.
- Mark! Mark, podejdź tu bliżej! - książę swoim melodyjnym głosem odezwał się, a ogrodnik jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki pojawił się pod balkon.
- O co chodzi ksią... znaczy Donghyuck? - uśmiech pojawił się na buzi Marka tuż po tym, jak ujrzał on promienną twarz królewicza.
- Słyszałem, że nuciłeś. Czy coś się stało?
- Ach to! To tylko wynik mojego dobrego humoru. Kwiaty pięknie rosną, pogoda sprzyja. Jak tu się nie radować? - wszystko to zwieńczył jeszcze szerszym uśmiechem. Po tym wykorzystując moment, spytał krótko.
- Jak już tu rozmawiamy, to Donghyuck, powiedz mi. Jakie najchętniej kwiaty ujrzałbyś w ogrodzie? Pan Doyoung dał mi wolną rękę co do małego skrawka ziemi tam między wschodnimi styncjami, a tymi pięknymi niebieskimi morzkwiniami! - Mark pokazując ręką wskazał nieopodal położone miejsce.
Wtedy też Donghyuck słysząc słowa Marka, które dla niego brzmiały jak zagadka, odpowiedział z lekkim wstydem.
- Marku... Wstyd mi to przyznać, lecz kompletnie nie znam się na kwiatach. Powiedziane przez ciebie nazwy są dla mnie obce, a co dopiero inne, które jak myślę, powinienem znać. Doradź mi proszę, co byś ty tam zasadził - policzki Hyucka lekko zarumienione dodawały uroku całej sytuacji.
- Rozumiem! Nie szkodzi! Według mnie najlepszym wyborem byłyby Milanie. Są to piękne pochodzące z północy kwiaty, które kwitną przez cały rok. Ich nasiona dojrzewają w przeciągu jednej strefy księcia, a pąki przypominają wielkością dojrzałe jabłko. Płatki ich mają kształt podobny do liścia dębu i najczęściej są koloru wpadającego w fiolet. Inną rośliną, którą w sumie także mógłbym polecić byłaby roślina księżniczki Jino. Ach, Donghyuck! Gdybyś widział kiedyś ten kwiat. Po raz pierwszy został on znaleziony w królestwie zachodu i nazwany na cześć dopiero co urodzonej królewny. Było to parę ładnych lat temu, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. Nie zapomnę momentu, kiedy pan Doyoung przywiózł mi jej nasiona. Kwitnie ona tylko raz w swoim życiu, a pyłek jaki znajduje się w środku, jest odcienia trawy. Widząc go, nie mogłem w to uwierzyć! Pięknie kontrastuje to z żółtymi jak słońce płatkami, które swoją okrągłością przypominają koła. Jeśli miałbym jeszcze pomyśleć to do mojej głowy wpadł jeszcze jeden kwiat, który pochodzi z południa...
I tak Mark zamilkł. Wsłuchany w niego Donghyuck widząc nagle wpływający na twarz ogrodnika smutek, spytał poruszony.
- Dlaczego przestałeś opowiadać? - troska i niepokój były mocno słyszalne w głosie księcia, który nie rozumiał zachowania Marka.
- Z wrażenia rozmarzyłem się i zacząłem gadać od rzeczy. Nie powinienem cię zanudzać swoimi informacjami na temat kwiatów, tylko krótko doradzić stą...
- Ależ Mark! - przerwał mu książę. - Proszę cię nie opowiadaj głupot! Dawno nie słyszałem, aby ktoś tak opowiadał o czymś z pasją. Wręcz jest to melodia dla moich uszu. Jestem człowiekiem mało obeznanym w roślinach, lecz twój monolog bardzo mnie zainteresował, a tym bardziej mówiony w taki sposób. Proszę, jeśli tylko masz ochotę, to powiedz więcej. Z chęcią cię wysłucham - wszystko to Donghyuck zwieńczył pełnym pewności siebie spojrzeniem prosto w oczy młodego ogrodnika. Tak więc po chwili, gdy zobaczył on jakby z powrotem odżywające węgliki i usłyszał z powrotem płynący z ust głos Marka, uśmiechnął się aż, i oparł o balustradę.
I tak wiatr wiał spokojnie, słońce świeciło, a ogród wypełniony był pięknym słowotokiem o naturze przez długi jeszcze czas.
• • • • • • • • • •
Dzisiaj ponownie lekki rozdział, mało co wnoszący do historii. Dobra, może jedynie wprowadza to jak dużą wiedzę na temat kwiatów ma Mark. Gdyby kogoś ciekawiło - każda roślina, którą opisze w tym fanfiction jest wytworem mojej wyobraźni! Nie dziwnym więc będą odmiany roślin kwitnących w okresie księcia północy, czyli naszej zimie, czy kwiaty, które mają magiczne zdolności. Wszystko przed nami moi drodzy. Teraz się żegnam! Uszanowanko!
12-04-2020
wasza autorkaczemu jeno jest taki hooooot ʘ‿ʘ
05-10-2020
wasza autorka
CZYTASZ
cursed one among flowers • markhyuck
FanficGdzie na świecie nie grasują smoki, lecz prawo nakazujące zakaz zbliżania się dwóch klas społecznych - uszlachetnionej i tej gorszej. Czyli o tym jak czarnowłosy Mark był ogrodnikiem złotowłosego Donghyucka. • • • • • • • • • • angst • • • • • • • •...