•
Kiedy oboje znaleźli się już w pomieszczeniu, do Marka dopiero dotarło, co się wydarzyło. Jego wzrok latał po całym pokoju, nie wiedząc gdzie się podziać. W pewnym momencie jednak przypomniał sobie o przedmiotach, które wziął ze sobą. Wszystkie je położył w kącie przy drzwiach, zostawiając w swych dłoniach jedynie parę sandałów. Schylił się i otrzepał swe stopy z paprochów, uprzednio ściągając z nich buty robocze. Po tym gdy już uznał, że są wystarczająco czyste, założył na nie swe sandały. Były to buty, których nigdy nie używał. Wierzył, że będą one mu kiedyś potrzebne i nie przeliczył się. W tej sytuacji nadawały się idealnie. W tym czasie Donghyuck obserwował jego poczynania jak zaczarowany. Nie wiedział za bardzo co powiedzieć czy jak się zachować. Jego plan jedynie ograniczał się do przyprowadzenia Marka do pokoju. Dalszej części wydarzeń nie przemyślał. W pewnym momencie jednak otworzył szerzej oczy i podszedł szybko do świecy.
- Nic nie mów - odezwał się po raz pierwszy do ogrodnika, a następnie zgasił świecę. Przez chwilę czarnowłosy nie wiedział o co mogło chodzić księciowi, lecz po kilku sekundach oboje usłyszeli dźwięk kroków z korytarza. Donghyuck przełknął ślinę ze stresu. Pan Doyoung nigdy nie zaglądał do niego poza posiłkami, lecz dzisiejszy dzień był inny, stąd mogło wydarzyć się wszystko. Szczęście jednak uśmiechnęło się do chłopców, gdyż kroki nie ustały, a z każdą chwilą coraz bardziej się oddalały. Wtedy też Donghyuck po odetchnięciu z ulgą, zapalił świeczkę z powrotem. Nie wiedział za bardzo jak zacząć rozmowę, więc zbliżył się po prostu do chłopaka. Ten jakby czując, w czym siedzi problem księcia, usiadł na podłodze i ruchem ręki poprosił o to samo. Złotowłosy lekko zdezorientowany zasiadł i oczekiwał. Po chwili jednak jego wzrok padł na włosy chłopaka i podniósł rękę, aby móc je poprawić. Kiedy jego dłoń znajdowała się już w odległości może kilku centymetrów od ogrodnika, ten zauważył ją i szybko odsunął się na bok, ratując w ten sposób status chłopaka.
- Donghyuckie! Przecież nie możemy się dotykać - powiedział przerażony zaistniałą sytuacją Mark. Gdyby zorientował się kilka sekund później, jego książę siedziałby teraz już w czarnych włosach i zniszczonym losem do końca życia. Wtedy też panicz nie wiedząc za bardzo, do czego doprowadził, zacisnął mocniej wargi.
- Przepraszam, ja tylko chciałem ci poprawić włosy i zapomniałem - powiedział skruszony. Przez fakt iż ogrodnik był pierwszym czarnowłosym człowiekiem, jakiego spotkał, całkowicie zapomniał o dekrecie. Mark widząc za to smutek chłopaka, westchnął ciężko.
- Wiem, trudno mieć przyjaciela z czarnymi włosami. Nie dołujmy się jednak, bo znam ominięcie tej sytaucji - powiedział wesoło ogrodnik. Wtedy też sięgnął po jedną ze swoich rzeczy, która okazała się notatnikiem w skórzanej oprawie. Książę widząc go, z wrażenia aż ułożył usta w okrąg. Mark za to otworzywszy go, przekartkował strony, tak aby znaleźć tą, której szukał. Gdy ją znalazł, zaczął czytać.
CZYTASZ
cursed one among flowers • markhyuck
Fiksi PenggemarGdzie na świecie nie grasują smoki, lecz prawo nakazujące zakaz zbliżania się dwóch klas społecznych - uszlachetnionej i tej gorszej. Czyli o tym jak czarnowłosy Mark był ogrodnikiem złotowłosego Donghyucka. • • • • • • • • • • angst • • • • • • • •...