25: pomóż mi

170 27 36
                                    

•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dzisiejszy dzień miał być ostatnim strefy księcia północy w tym roku. Mark, starając się zrobić wszystko w ogrodzie, nie szczędził sił, przez co Donghyuck martwił się o niego jeszcze bardziej. Krew z ran przebiła się nawet przez koszulkę czarnowłosego, przez co chłopak musiał chodzić z brudnym odzieniem przez cały dzień. Nie zwracał jednak nikt na to uwagi, a tym bardziej sam okaleczony, gdyż jedyne co dla niego ostatnimi czasy się liczyło, był książę i kwiaty. Nic poza tym. Nie dziwne więc było, że gdy ktoś zatrzymał się nieopodal posiadłości, ogrodnik nie zareagował w sposób nadzwyczajny. Tworzył doły w ziemi i sadził kolejne kwiaty, nie zwracając uwagi na poruszanie. Gdy jednak usłyszał nagle swoje imię, odwrócił się delikatnie. Początkowo myślał, że wzrok płata mu figle, lecz gdy po chwili zdał sobie sprawę, że to, co widzi, jest prawdziwe, rozwarł swą buzię zaskoczony. Wtem osoba, którą ujrzał, zawołała go ponownie. Mark, spojrzawszy uprzednio w kierunku balkonu, skierował się do ogrodzenia od strony północnej. Gdzieś w drzwiach balkonowych widział szparę, przez którą patrzył jego przyjaciel, co dodawało mu odwagi lecz nie na tyle, aby iść przed siebie bez struchlenia. Bowiem oto przed nim, we własnej osobie, nawoływał go sam król. Jung II Jaehyun, młody władca, na którego barki kilka lat temu, zostały powierzone losy całego złączonego królestwa. W pięknej koronie, futrze i z obstawą stał pięknie w świetle mroźnego słońca, czekając, aż ogrodnik podejdzie do niego na tyle blisko, aby mógł zamienić z nim kilka słów. Gdy Mark zbliżył się wystarczająco, ukłonił się nisko, czekając na coś, co wskazałoby czemu sam król, zdecydował się go odwiedzić.

- Czy mam przyjemność z wielkim Markiem? - odezwał się Jaehyun, a przydomek, jakim obdarował ogrodnika, spowodował rumieńce na jego policzkach. Czarnowłosy spojrzawszy na władcę, nie umiał wydusić z siebie żadnych ust, toteż zwyczajnie kiwnął głową na znak, iż ma on rację.

- Cieszę się, że udało mi się cię spotkać. Słyszałem wiele dobrego o tobie - powiedział z dumnym uśmiechem. Na te słowa zarówno przyglądający się wszystkiemu z balkonu Donghyuck, jak i Mark patrzyli zaskoczeni na Jaehyuna. Skąd niby mógł on słyszeć cokolwiek o drobnym czarnowłosym chłopcu?

- Dodatkowo moi drodzy doradcy oznajmili mi, że gdzieś nieopodal jeden z ogrodników został obdarowany przez naturę prezentem, jakim inni mogą tylko pomarzyć. Czyż nie mam racji? - zapytał, znając jednak doskonale odpowiedź.

- Ja-a... Ja zostałem obdarowany - odpowiedział przyduszonym głosem. Jaehyun wiedząc o tym, uśmiechnął się szczerze.

- Wiem Mark. Ja wszystko wiem. Przyjechałem ci pogratulować, naprawdę widać, że kochasz to, co robisz. Nie ważne, że jest to coś, czego sam nie wybrałeś - powiedział z dumą, lecz już lekko przygaszony, przypominając sobie o dekrecie. Słysząc to Mark, zaczął kłaniać się znowu nisko.

- Dziękuję, naprawdę dziękuję - mówił bez końca, chcąc okazać jak największy szacunek wobec władcy, nie tylko z należytego obowiązku, ale też szczerych chęci, gdyż Mark jako człowiek, bardzo cenił sobie króla Jaehyuna. Wtedy też stała się rzecz niesłychana. Jung ściągnął swą rękawiczkę, a następnie dłonią powędrował ku głowie chłopca. Włosy jego były nagie, gdyż jak maniera nakazywała, tuż przy zauważeniu króla ściągnął czapkę okrywającą swoje pukle. Gdy Donghyuck więc zauważył, iż palce władcy przeczesują czarne kosmyki Marka, wstrzymał aż z wrażenia powietrze. Zamknął oczy, czekając na najgorsze, lecz gdy je otworzył, zdał sobie sprawę, że nic się nie wydarzyło. Jaehyun gdy już poczochrał jego włosy, odsunął dłoń, a następnie pożegnawszy się uprzednio, wsiadł do karocy. Wtedy też Mark ukłonił się ostatni raz i odwróciwszy się, wrócił do pracy. Nie zdawał sobie jednak sprawy, iż król tak jak poprzednio Donghyuck, wstrzymał aż powietrze, gdy ujrzał tył koszulki ogrodnika. Jego wzrok był przepełniony współczuciem, a mimo że tylko on sam mógł to usłyszeć, westchnął mocno.

- Trzymaj się Mark - i odjechał.

Gdy nastał wieczór, a chłopcy już położyli się spać, Donghyuck wraz ze zmęczonym ogrodnikiem u boku, spytał jeszcze krótko.

- Ach wiem, jak bardzo senny jesteś, lecz pozwól mi spytać tylko o jedną rzecz.

- Pytaj, o co chcesz Donghyuckie, co tylko chcesz - odpowiedział Mark i uśmiechnął się, mimo bolączki jaką czuł.

- Jak to jest, że król dotknął cię, a jego kolor włosów się nie zmienił? - pytanie przyjaciela, rozśmieszyło czarnowłosego.

- Ach Hyuckie. Jak ty wielu rzeczy nie wiesz. Ale powiem ci, że sprawia to, że jesteś jeszcze bardziej urokliwym człowiekiem - powiedział i spojrzał na niego, mimo iż tego nie mógł tego zauważyć. 

- Król jako osoba, mająca moc nad dekretem, jest jedyną personą chronioną przed jego działaniem - wyjaśnił.

Donghyuck na te słowa, kiwnął zrozumiale głową. Wszystko łączyło się w całość. Książę słysząc to, ucieszył się jedynie, że przynajmniej władca, miał możliwość pięknego życia, bez podziału. Stąd wiele razy widziany był pomiędzy poddanymi i tym jak rozmawiał z nimi, niezależnie od pochodzenia. Hyuck zazdrościł mu tego. Gdyby miał taką umiejętność, jego życie z przyjacielem takim jak Mark byłoby o wiele łatwiejsze. Tym bardziej, gdy wymieniona osoba spała, a on sam mógł jedynie domyślać się, jak wygląda.

Gdy wsłuchiwał się w równomierny oddech przyjaciela, nagle do jego głowy po raz kolejny w przeciągu kilku dni, przyszło wspomnienie sceny z pocałunkiem. Jakaś siła spowodowała, że spojrzał się w kierunku twarzy Marka, a gdy opuszkami palców znalazł usta chłopaka, zaczął bardzo powoli zbliżać się do nich własnymi. Nie wiedział, co go kierowało, lecz była to niewyobrażalnie duża siła. Gdy jednak dzieliły ich już milimetry, nagle czarnowłosy załkał.

- Hyuckie... - powiedział przez sen, a z jego ust, wymsknęło się kolejne syknięcie. Donghyuck wtedy zaprzestając swych działań, przytulił mocniej Marka i głaskając go, starał się uspokoić własne myśli, które cały czas wracały do sytuacji, która prawie się wydarzyła.

- Hyuckie... Pomóż mi - ponownie odezwał się, a książę westchnął smutno.

- Jutro będzie lepiej, obiecuje - powiedział, a następnie sam spróbował usnąć, choć szło to mu bardzo ciężko.

• • • • • • • • • •

ten rozdział był dla mnie trudny

23-06-2020
wasza autorka

like jaehyun tutaj to crushówa
not gonna lie, im sad that school tomorrow ʘ‿ʘ

18-01-2021
wasza autorka

cursed one among flowers • markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz