To mi się wyrwało, ale co innego miałem powiedzieć na widok tego... no bajzlu. Był okropny, a może tak mi się zdawało po tygodniach patrzenia na idealny porządek na każdym kroku? Kiedy wstałem, mogłem sobie sam odpowiedzieć, i... otóż nie, syf to syf, a ten tam nie ograniczał się tylko do kurzy, będącego już stałym elementem wystroju całego tego syfiastego zamku, a przynajmniej tej jego części. O nie, tutaj to wchodziło na wyższy stopień wtajemniczenia. Meble, tylko nieliczne w całości, były poprzewracane, i dziwnie czarne w niektórych miejscach. Leżały pod ścianami, często rozbite na drzazgi, a wgniecenia w skale kazały przypuszczać, że zostały w nią miotnięte, długi czas temu i z dużą siłą. Ogólnie cała sceneria prezentowała się jak pobojowisko, i naprawdę wolałbym nie spotkać kogoś kto je wykonał. Musiał być kurewsko silny, i wściekły.
Niewiele mogłem ocenić ze swojej pozycji, więc wstałem na chwiejne nogi. Miałem pecha. Swojski kurz nie zaścielał tu podłogi w taki stopniu jak w korytarzu, więc zdarłem sobie skórę na kolanach przy upadku. Piekło, ale jako, że w pomieszczeniu było jasno, mogłem sam się uspokoić dokładną oceną, jak się okazało, niegroźnych obrażeń.
Rozejrzałem się jeszcze raz. Tym razem nie miałem nic do zarzucenia perspektywie. Bałagan był jednak wciąż taki sam, choć powinien być mniejszy, kiedy już nie ryłem w nim jak dzika świnia. Ostrożnie zacząłem krążyć po komnacie. W miarę patrzenia sceneria nabierała szczegółów. Właściwie... były one znajome. Zmatowiałe przez nieużytek, ale mógłbym przysiąc, że wszystko tu kiedyś błyszczało perłową bielą, tak jak w moim pokoju. Ktoś musiał mieć podobny gust, albo być tą samą osobą. To chyba możliwe...
Nagle pod moją stopą zaszeleścił papier. Niewiele myśląc schyliłem się, żeby podnieść zapełnione drobnym pismem kartki, ewidentnie wyszarpane z jakiegoś większego dzieła. Zmrużyłem oczy. Znałem litery, jednak nigdy nie zauważyłem, że prywatne zapiski tak różnią się od kanciastych znaków stawianych przez profesjonalnych przepisywaczy. Teraz, gdy przywykłem do widoku pisma, różnica była doskonale widoczna. Litery przylegały do siebie. Tworzyło je jedno, szybkie pociągnięcie pióra. Naprawdę zgrabne.
Kartek było kilka. Mój nadgarstek aż zabolał, socjalizując się z ciałem osoby piszącej to. Było tego naprawdę dużo. Masa.
Odczytywałem zaledwie co drugie słowo, i co drugie z tych co drugich było mi nieznane. Nie odważyłem się czytać na głos. Słowa w końcu kierowały tym miejscem. Nieodpowiednie mogło zawalić na mnie sufit. Minęła chwila, zanim odszyfrowałem tekst dłuższy niż dwie sylaby. Brzmiało ludzko, więc postanowiłem użyć głosu.
- Znowu... Znowu mnie od tego odwodził. Widać nie zależy mu na mnie na tyle, na ile powinno. Uwaga na przyszłość: zwiększ dawkę poświęcanej mu uwagi. - ostatnie zdanie było podkreślone. Widać autor chciał to dobrze zapamiętać. Tylko to "zwiększ dawkę"... Może mowa była o jakimś zwierzaku? Adan trzymał u siebie wiele przedziwnych stworzeń... O nie mu chodziło? A może... O mnie?
Nie, zaraz. Lyiar, nie daj się zwariować.
Papierzyska przecież aż się kruszyły. Na pewno leżały tam dłużej niż ja mieszkałem w zamku. Nie mogło chodzić o mnie. Na pewno po prostu panikuję.
Postanowiłem odłożyć akurat ten temat na później. Zbierały się wokół niego niewygodne emocje.
Bardziej godne uwago było chyba to co działo się dookoła, a raczej to, co działo się tam dawno temu. W prostokątnym śladzie po podniesionych stronach zauważyłem coś dziwnego. Czarna smuga, jakby... Sadza. Przetarłem nogą fragment podłogi obok odkrycia, i tak jak przypuszczałem. Sadza rozchodziła się promieniście. Każdy ruch nogi to potwierdzał. W końcu odkryłem całe czarne zabrudzenie... Było dziwne. Ogień osmaliłby plamę, taką z zatartymi krawędziami, a to była jakby gwiazda o ostrych ramionach. Coś... Wybuchło. Dokładnie w miejscu gdzie stałem.
![](https://img.wattpad.com/cover/188993537-288-k343430.jpg)
CZYTASZ
Drakonis Severus (bxb)
FantasyMieszkańcy jednego z wielu Podgórz już od wieków wpatrują się w lśniący białym śniegiem szczyt. Kiedy podróżny podczas przechadzania się po bardzo zwyczajnych, zwyczajnie brudnych i nadzwyczajnie zwyczajnie zatłoczonych uliczkach zawiesi oko na grup...