9

3.1K 236 187
                                    

Czytasz? = Gwiazdka <33
#theprisonerlarryff
____________________________

Louis' pov

Minęły już prawie dwa tygodnie odkąd tutaj trafiłem. Spodobało mi się tutejsze jedzenie, chociaż Harry twierdzi, że jest kiepskie i ciągle przynosi mi z bufetu jakieś smakołyki albo nawet raz pofatygował się, by przywieźć mi z knajpy prawdziwy dobry obiad. Jest niesamowity. Bałem się tylko tego, że kiedy wrócę do więzienia, to będzie mi trudno znów przywyknąć do tamtejszych standardów. W porównaniu do tamtego miejsca, w szpitalu jestem wręcz rozpieszczany.

Zjadłem śniadanie, niby zwykła zupa mleczna, ale cholernie mi posmakowała. Podziękowałem pielęgniarce, która odniosła naczynia i odetchnąłem najedzony, układając się wygodniej. Wbiłem wzrok w drzwi i zastanawiałem się, o której przyjedzie Harry.
Codziennie wpadał do szpitala. Albo po swojej zmianie, albo też urywał się w trakcie pracy. Nie podobało mi się to trochę, bo nie chciałem, by podpadł swojemu szefowi, ale Harry tłumaczył mi, że dogadał się z Markiem, który wtedy go zastępuje. Zdążyłem go już poznać, to równy gość. Nie zadaje zbędnych pytań, nie rzuca złośliwymi komentarzami. Po prostu wykonuje swoją pracę.

Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Wzdrygnąłem się i ujrzałem brązową burzę loków oraz ten nieśmiały uśmiech, który oczywiście odwzajemniłem. Chłopak zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej łóżka.

- Hej... Jak się masz? - zapytał, zdejmując płaszcz i odwieszając go na oparcie krzesła.

- Hej, dobrze... Co ty tu robisz o tak wczesnej porze?

- Aj... Miałem jechać do pracy, ale postanowiłem, że wezmę wolny dzień i posiedzę tu z tobą... O ile nie masz mnie jeszcze dosyć - zachichotał.

- No coś ty, Hazz. Oczywiście, że nie mam ciebie dosyć - pokręciłem głową z uśmiechem i złapałem dłoń bruneta. - Wręcz przeciwnie, bardzo cieszę się, że do mnie przychodzisz.

- Naprawdę? - spytał niepewnie.

- Mhmm, a teraz chodź tu do mnie - mruknąłem przyciągając do siebie chłopaka i pocałowałem go czule. Uwielbiałem to robić, bo usta Harry'ego zawsze są takie miękkie.

- Oh... - usłyszałem tylko cichy pomruk w odpowiedzi.

Loczek po chwili odwzajemnił pocałunek, kładąc jedną dłoń na moim policzku i przytrzymując go. Moje dłonie natomiast powędrowały na biodra chłopaka, czyli tam, gdzie ich miejsce. Objąłem go ciaśniej, pogłębiając pocałunek. Lubiłem mieć go blisko siebie.

- Hej... Huh, zaczekaj... - wymamrotał cicho, odrywając usta od tych moich.

- Co jest, śliczny? - zapytałem, przyglądając mu się uważnie.

- Nie chcę cię uszkodzić, twoje żebra... -

- Nic im nie będzie - przerwałem mu i trochę przesunąłem się w bok, robiąc więcej miejsca dla chłopaka. - Chodź do mnie - poprosiłem.

- A jak ktoś nakrzyczy? Nie powinienem... - przygryzł wargę niepewnie.

- Oh, pieprzyć to. Jakoś wtedy, gdy tu trafiłem byłeś bardziej odważny - mruknąłem z uśmieszkiem, widząc jak Harry spuszcza głowę zarumieniony, gdy zrozumiał, o co mi chodzi. Miałem na myśli to, jak zaszantażował ochroniarzy. Taki grzeczny chłopiec, a zdolny do tak niegrzecznych rzeczy... - Po prostu zdejmij buty i połóż się.

- No dobra.

Harry pokiwał głową i ściągnął swoje czarne skórzane sztyblety, a następnie wdrapał się na szpitalne łóżko i położył się na boku. Uśmiechnąłem się zadowolony, ponownie go obejmując i pogładziłem jego biodro.

The Prisoner |Larry 1/3 ✓ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz