LIAM'S POV
Cholernie cieszyłem się, że w końcu mogliśmy zacząć realizować nasz plan uwolnienia Louisa i powoli wdrażać go w życie. Już traciłem nadzieję, że ten dzień nie nadejdzie i nie uda nam się sprowadzić przyjaciela do domu. Pomysł Harry'ego był naprawdę dobry, każdy musi to przyznać, jednak jest on też ryzykowny. Ale przecież kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje, racja?
Jeśli nie spróbujemy odbić Louisa, to zgnije tam w ciągu tych kolejnych 27 lat, a bez niego jest naprawdę chujowo, więc albo go uwolnimy, albo będziemy siedzieć wszyscy razem. Patrząc na to okiem optymisty, można powiedzieć, że wtedy przynajmniej byśmy się widywali na co dzień.
Po południu Harry poprosił mnie, żebym odwiózł go do domu. Naturalnie zgodziłem się, ponieważ nie miał samochodu i sam go tu przywiozłem wczoraj, a poza tym wolałem, aby nie wracał taksówką. Im mniej osób wie, gdzie jest nasz dom, i że Harry się z nami kontaktuje, tym lepiej. Nie chcemy niepotrzebnych kłopotów.
Po niecałej godzinie drogi byliśmy już w Londynie i staraliśmy się przebić przez korki. No tak, godziny szczytu, gdzie każdy wraca po pracy. Mieliśmy szczęście, że mieszkanie Harry'ego nie znajdowało się całkiem na drugim końcu miasta, więc długo nam to nie zajęło. W końcu podjechałem pod starą, aczkolwiek ładną kamienicę i zatrzymałem się. Odwróciłem głowę w bok, patrząc uważnie na loczka.
- No to jesteśmy...
- Tak... dziękuję Liam. Za ten wyjazd, wyścig i dobrą zabawę... i za to, że się mną zaopiekowałeś wczoraj w nocy, to... to bardzo miłe z twojej strony - wyznał, spoglądając na mnie trochę nieśmiało. Był cholernie uroczy.
- To nic takiego. Cała przyjemność po mojej stronie - zaśmiałem się. - To ja ci dziękuję, że się zgodziłeś i przyniosłeś mi szczęście. Byłeś bardzo odważny, jak na pierwszy taki wyścig - przyznałem z lekkim uśmiechem. - I mam nadzieję, że już nie chcesz mnie zabić - dodałem nieco rozbawiony, nawiązując do jego słów. Widziałem jak loczek się zarumienił i spuścił na chwilę głowę, uśmiechając się pod noskiem.
- Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy... - powiedziałem przygryzając wargę i patrzyłem na bruneta wyczekująco.- Bardzo chętnie - Harry podniósł wzrok i popatrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnąłem się, widząc jak też przygryza wargę i nad czymś się zastanawia. Może zamiast wyścigu, pomyślał o naszym pocałunku... - To do zobaczenia, Liam - ku mojemu zaskoczeniu loczek pochylił się w moją stronę z zamiarem cmoknięcia mojego policzka, ale zrobił to tak szybko, że wycelował w kącik ust, przez co jeszcze bardziej się zarumienił i speszony szybko opuścił samochód. Po chwili zniknął w drzwiach kamienicy i poszedł na górę.
Odprowadziłem loczka wzrokiem i pokręciłem głową z uśmiechem. Co to było? Czyżby Harreh mnie polubił? Miałem taką nadzieję, bo już odkąd zobaczyłem go po raz pierwszy w restauracji, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim oczarował mnie swoją delikatnością oraz tym ślicznym uśmiechem. Niewiarygodne, jaki potrafi być nieśmiały, a potem ten sam Harry bierze udział w wyścigu i tańczy pijany w moim domu, świetnie się przy tym bawiąc. Już nie będę wspominał o tym, że później zrobił się odważniejszy i sam mnie pocałował.
Dalej nie za bardzo wiem dlaczego to zrobił i czy nie przeszkadza mu to będąc z Louisem... No chyba, że są w otwartym związku, wtedy nie ma problemu. Jednak jeśli jest inaczej... No nic, to już jest decyzja Harry'ego jak będzie postępować.
Być może powinienem zachować się lojalnie w stosunku do Louisa i nie odpowiadać na te flirty, ale kurwa, Harry był tak atrakcyjnym mężczyzną, że trudno było mi się powstrzymać. Chyba każdy głupi na moim miejscu wykorzystałby tą sytuację, bo wiem, że jestem w stanie dać mu o wiele więcej niż Louis i stworzyć z loczkiem realny związek.
CZYTASZ
The Prisoner |Larry 1/3 ✓ POPRAWIONE
FanfictionHarry Styles to młody lekarz, który rozpoczyna pracę w zakładzie karnym. Lecząc więźniów, trafia na jeden, szczególny przypadek, który zawróci mu nie tylko w głowie... Twitter: #theprisonerlarryff !BOTTOM HARRY! (Harry jest też przedstawiony jako ni...