Liam uśmiechnął się pod nosem i również wsiadł do auta. Zapiął pasy, po czym odwrócił głowę zerkając na mnie.
- Tak szczerze, to nie spodziewałem się, że zgodzisz się ze mną pojechać... - mruknął z wymownym uśmieszkiem. Oczywiście, że wiedział. Był zbyt pewny siebie.
- Uh, zamknij się - wymamrotałem, kręcąc głową. Może to zbyt śmiałe i grubiańskie z mojej strony, biorąc pod uwagę fakt, że znamy się bardzo krótko, ale byłem już dość zestresowany. Pierwszy i ostatni raz - obiecałem sobie. Zapiąłem pasy w milczeniu i oblizałem usta, przeczesując nerwowo swoje włosy.
- Będzie dobrze. Zobaczysz, że jeszcze ci się spodoba - brunet puścił mi oczko i odpalił silnik. Przewróciłem oczami i obserwowałem, jak Liam podjeżdża na linię startu, a po chwili to samo robi reszta uczestników wyścigu. Nie sądziłem, że będzie startować tyle osób. Chyba Louis miał rację, że nagrodą jest zawrotna suma pieniędzy, za którą warto jest ryzykować. Wziąłem głęboki wdech i przymknąłem na chwilę oczy.
Spokojnie Harry.
Wdech i wydech.
To tylko wyścig, będzie dobrze.
Powtarzałem tak sobie w myślach, ale kiedy Liam wcisnął gaz i gwałtownie ruszyliśmy, czułem jak wciska mnie z dużą siłą w siedzenie. Kurczowo zacisnąłem palce na uchwycie w drzwiach i pisnąłem przerażony, kiedy mężczyzna ostro skręcał kierownicą, wyprzedzając innych uczestników wyścigu. Liam zerknął na mnie i pokręcił lekko głową z uśmiechem.
- Wszystko dobrze? - spytał.
- Mhm... - mruknąłem, starając się zachować spokój, ale na ostrym zakręcie znów zacząłem piszczeć. - JA PIERDOLE, LIAM!
To było dla mnie jeszcze gorsze doświadczenie niż największa, najbardziej ekstremalna kolejka w lunaparku. Byłem przekonany, że to mój koniec, że zaraz się rozbijemy, dlatego zacząłem panikować, a opanowanie, z jakim Liam prowadził samochód i lekkie rozbawienie wymalowane na jego twarzy jedynie mnie rozdrażniło.
- Co jest, Harreh? - spytał wesoło i na krótko spojrzał na mnie w bok, po chwili znów skupiając się na drodze. Nagle położył dłoń na mojej nodze i pogłaskał mnie po kolanie - Nie bój się, ze mną nie zginiesz. Przecież to nie jest takie straszne.
- ZGINĘ! UMRĘ TU, A JEŚLI JAKIMŚ CUDEM PRZEŻYJĘ, TO OSOBIŚCIE CIĘ ZABIJĘ, PRZYSIĘGAM! - krzyczałem, bardziej zaciskając palce na uchwycie i skuliłem się na siedzeniu pasażera.
- Oh nieee, nie mógłbym do tego dopuścić - zaśmiał się i poklepał moje kolano. - Trzymaj się mocno - powiedział, po czym zabrał swoją dłoń i umieścił ją na kierownicy.
Pierwsze kółko było okropne w doznaniach, natomiast przy drugim i trzecim zacząłem się powoli przyzwyczajać do zawrotnej prędkości i tego, jak miotało mną na ostrych zakrętach.
- To ostatnie okrążenie - oznajmił Liam po jakimś czasie. Z emocji straciłem rachubę czasu i marzyłem tylko, by zakończyć ten rajd.
Pokiwałem głową w odpowiedzi na ten komunikat i przygryzłem wargę, obserwując drogę zestresowany. Miałem cichą nadzieję, że uda mu się wygrać, ponieważ od dłuższego czasu był na prowadzeniu, jednak tuż za nami pędziły dwa inne auta starające się nas wyprzedzić. Liam natomiast skutecznie blokował swoich rywali, nie dając za wygraną.
W momencie kiedy przejechaliśmy linię mety, poczułem dziwny przypływ radości. Czy to była ekscytacja, bo przeżyłem, czy dlatego, że Liam wygrał? Uśmiechnąłem się mimowolnie, patrząc na mężczyznę z podziwem.
CZYTASZ
The Prisoner |Larry 1/3 ✓ POPRAWIONE
FanfictionHarry Styles to młody lekarz, który rozpoczyna pracę w zakładzie karnym. Lecząc więźniów, trafia na jeden, szczególny przypadek, który zawróci mu nie tylko w głowie... Twitter: #theprisonerlarryff !BOTTOM HARRY! (Harry jest też przedstawiony jako ni...