Pov. Namjoon
Zaraz po wysłaniu wiadomości ruszyłem założyc buty i wyjść jak najszybciej z domu. Strasznie martwiłem się o Yoongiego. Jestem jedynym, któremu ufa i czuję się przez to w pewien sposób odpowiedzialny za niego.
Zdecydowałem się, że pójde pieszo, gdyż było po 15, czyli godziny, w których ludzie wracają z pracy, a to oznacza korki. Widząc na horyzoncie dom Mina, przyśpieszyłem.
Przeszedłem przez otwartą furtke i zapukałem do drzwi. Jak mogłem się spodziewać nikt mi nie otworzył. Wyjąłem klucze z kieszeni i sam sobie otworzyłem. Ktoś by pomyślał, że to dziwne, że pukałem skoro mam klucze, jednak nie chciałem aż tak naruszac strefy prywatnej Yoongiego. Niewiele myśląc poszedłem na górę, gdzie znajdowała się sypialnia Yoona.
Po raz kolejny zapukałem, ale tym razem nie czekając na odpowiedź otworzyłem drzwi.
-Yoon?- zwróciłem na siebie jego uwage. Siedział skulony na łóżku, nogi trzymając przy klatce piersiowej, a głowe jeszcze przed chwilą chowając w ramionach.
-Nie musiałeś przychodzić.- wychrypiał. Ewidentnie płakał przed moim przyjściem. Usiadłem obok niego i przeczesałem ręką jego zniszczone od ciagłego farbowania włosy, przyciągając go bliżej siebie. Yoongi, wyczuwając moje intencje wtlulił się we mnie.
Kołysałem nami dopóki chłopak nie zasnął. Odetchnąłem z ulgą, przypominając sobie jak trudno było kiedyś go uspać. Na szczeście już nie cierpi na bezsenność. Postanowiłem, że pójdę na dół, aby mu nie przeszkadzać. Będąc w kuchni zrobiłem sobie kawę i przygotowałem antydepresanty dla Yoona.