Pov. Yoongi
Zaraz po zakończeniu połączenia wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Jimina. Gdy powiedziałem mu o co chodzi, sam zaproponował, że pojedziemy jednym samochodem i będzie to jego.
W drodze zastanawiałem się co się mogło stać, a wspomnienie głosu Namjoona wcale nie pomagało.
Pod szpitalem ledwo znaleźliśmy miejsce parkingowe i udaliśmy się do środka. Park upewniał się co chwile czy to napewno odpowiednie, abym przyszedł z nim, ale gdyby nie on, w ogóle nie odważyłbym się przyjechać. To nie tak, że nie lubię państwa Kim, ani że nie jestem im wdzięczny, ale wizja tłumu ludzi w jednym miejscu, którzy oceniają wzrokiem jeden drugiego jest przerażająca. Niby pokazuje swój wizerunek w internecie, ale tam można zobaczyć tylko negatywny komentarz, a nie zobaczy się wyrazu twarzy tej osoby lub nie usłyszy tonu jej głosu.
W recepcji powiedzieli, że pani Kim leży na 2 piętrze w sali 137, więc jak najszybciej się tam udaliśmy.
Przed salą ujrzałem zmartwionego Namjoona i jego siostre.
-Porozmawiaj z nią, Yoongi.- powiedział Namjoon otwierając drzwi do pomieszczenia.-To prawdopodobnie ostatnie chwile jej życia.- powiedział słabo. Wszedłem do sali, a Jimin został na zewnątrz.