Pov. Jimin
Gdy byliśmy już prawie u celu, musieliśmy już tylko przejechać przez mały, ale piękny las. Wjeżdżając widziałem nutę zwątpienia w oczach młodszego i lekki strach, ale miałem nadzieję, że to co ujrzy na miejscu zmiecie te emocje pod dywan.
Gdy drzewa zaczynąły się przerzedzać przed naszymi oczyma pojawił się parking, na którym parkowało kilka samochodów. Widziałem zaintersowanie w oczach Yoongiego, co mnie cieszyło.
-Jesteśmy na miejscu.- zakomunikowałem, gdy wyjąłem kluczyki ze stacyjki.
- Tu jest pięknie.- zachwycał się Min, gdy wyszliśmy z pojazdu. Staneliśmy na chwilę przy nim by odsapnąć po długiej podróży.- Skąd znasz to miejsce?- spytał, a ja nie odpowiedziałem nic. Nie teraz i nie na parkingu. Gdy przez dłuższą chwilę nic nie mówiłem chłopak zrozumiał, że nie chcę o tym teraz mówić.
Po chwili klasnąłem w dłonie chcac trząsnąć się z otumanienia, na co Yoongi się wzdrygnął. Miałem ochotę przyciągnąć go do siebie i przytulić, ale nie wiedziałem na co mogę sobie pozwolić, kiedy Min nie jest w złym stanie.
-To co teraz?- zadał kolejne pytanie. Zaśmiałem się na jego niecierpliwość. Był taki uroczy. Nie wiem jak okropny trzeba być by zrobić takie świństwa, takiemu człowiekowi.
-Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce tutaj.- uśmiechnąłem się i ruszyłem, a za mną Yoongi. Wyrównał krok ze mną i szliśmy ramie w ramie.
Kierowaliśmy się ścieżką przez piękny zielony park. Widziałem zachwyt u mniejszego co mnie niesamowicie cieszyło. Park był na tyle duży, że rzadko kiedy mijało się z kimkolwiek. Połowę zajmował las, a drugą połowę ścieżki i sztucznie posadzone krzewy, drzewa i kwiaty. Szliśmy w przyjemnej ciszy, która przerywana była krótkimi rozmowami na różne tematy.
W końcu doszliśmy do miejsca, dla którego tu przyjechaliśmy. Cieszyłem się, a jednocześnie dopadł mnie stres.