Pov. Yoongi
Następnego dnia obudziłem się, ale było mi tak ciepło, że nie chciało mi się otwierać oczu. Jednak kiedy poczułem, że moje
źródło ciepła się rusza oprzytomniałem i przypomniałem sobie co się działo wczoraj. Obcy mężczyzna, żyletka, krew, łzy i...Jimin.Otworzyłem oczy i przed sobą miałem klatke piersiową Jimina. Okazało się, że leżałem prawie na nim. Nie moja wina, że jest taki ciepły i idealny do przytulania. Spojrzałem na jego spokojną twarz pogrążoną we śnie. Był taki piękny.
Kiedy chciałem odsunąć się i udawać, że nic takiego nie miało miejsca, Jimin przysunął mnie znów do siebie.
-Wyspałeś się?- spytał zachrypniętym głosem. Miałem wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
-Mhm...przepraszam, że musiałeś tu przyjechać i się ze mną użerać.
-Nie musiałem, ale cieszę się, że to zrobiłem. Nie chcę nawet myśleć co by było gdybyś podciął sobie żyły.- powiedział. Poczułem wstyd myśląc o tym co zrobiłem. Dopiero teraz poczułem na przedramionach bandaże.- Nie uważasz, że należą mi się wyjaśnienia?
-Po co? Przecież wiesz o mnie i tym co się działo w szkole. To, że tu przyjechałeś tylko to potwierdziło. Kto normalny jedzie do domu obcego chłopaka?
-No cóż...Nie powiem, że nie masz racji, bo faktycznie wiem o tobie, ale chcę to usłyszeć od ciebie. Plotki nie powiedzą mi prawdy o tobie.- wyjaśnił.
-Ehh...dobrze, ale po śniadaniu.- mruknąłem i przymknąłem oczy.