Pov. Yoongi
Podczas drogi do naszego celu zastanawiałem się jak przebiegnie spotkanie w Taehyungiem. Z tego co opowiadał starszy, jest bardzo pozytywnie nastawiony do wszystkiego.
-Hyung?- zwróciłem jego uwage.
-Tak? Nie musisz się niczego bać, oprócz śmierci poprzez uduszenie przez przytulenie, bo Tae jak się przytuli to nie ma odwrotu..- zaśmialiśmy się.
-Nie o to chodzi. - wyznałem po chwili.
-Więc o co?- spytał nie spuszczając wzroku z jezdni.
-Jesteśmy teraz parą, tak?
-Tak- odpowiedział krótko.
-I nie boisz się tego pokazywać, tak?
-Tak
-Kochasz mnie?
-Tak
-Chcesz mieszkać ze mną?
-Tak
-Frytki, czy ziemniaki?
-Tak...wait, CO?!- dopiero po chwili zdał sobie sprawę co odpowiedział, natomiast ja już się śmiałem.
Byliśmy prawie na miejscu, ale pozostało nam jeszcze znaleźć miejsce parkingowe, a to nie było łatwym zadaniem. Cudem znaleźliśmy jedno po drugiej stronie ulicy. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku kawiarni. Przed przejściem dla pieszych zatrzymałem się by zawiązać buta, ale Chim był chyba tak zamyślony, że tego nie zauważył.
Kiedy szybko je zawiązałem ruszyłen do przodu, jednak zza rogu wyjechał jakiś pędzący, pijany kierowca, a po chwili słyszałem już tylko huk, piski opon i krzyk Jimina. Potem ostry, nie do zniesienia ból. Nastała ciemność i głucha cisza.
The End?