Pov. Jimin
Kiedy Yoongi wysłał mi adres, przez chwilę zastanawiałem się czy to napewno dobry pomysł, ale jeśli on nie zmyśla i naprawde ktoś stoi pod jego drzwiami? Przypomniało mi się jak Luhan wspominał o jego problemach psychicznych.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do wskazanego przez młodszego miejsca. Jadąc zadzwoniłem jeszcze do Tae, żeby w razie czego wiedział gdzie jestem.
Gdy dojechałem i zaparkowałem przed wjazdem, moim oczom ukazał się piękny nowoczesny dom. Widziałem także jakiegoś mężczyzne, drącego się na całe gardło, przez co nie dało się go zrozumieć. Jeśli bym zwrócił mu uwage, nawet by tego nie usłyszał. Zatrąbiłem i wysiadłem. Mężczyzna na chwile zamilkł zdezorientowany. Podszedłem do niego i zaczeliśmy się szarpać. Okazało się, że mężczyzna nie jest szczególnie silny. Po paru mocnych ciosach odpuścił i uciekł. Napisałem ponownie do Yoongiego.
Mochi
Przegoniłem tego facetaMochi
Możesz otworzyć?AgustD_official
Za domem, w ogródku są drzwi na taras. Są otwarteObszedłem cały dom i rzeczywiście drzwi były otwarte. Na całym parterze panował mrok. Zdziwiło mnie to, że nigdzie nie było widać gospodarza. Usłyszałem dźwięk powiadomienia, dlatego wyjąłem telefon.
AgustD_official
Idź schodami do góry i drugie drzwi na prawoSwoje kroki skierowałem na schody, na które się wspiąłem. Będąc przy właściwych drzwiach, poczułem stres. Bałem się co zastane po drugiej stronie.
Delikatnie otworzyłem drzwi, ale przez ciemność w pokoju niewiele widziałem. Włączyłem światło i gdyby ktoś powiedział mi, że zastane Yoongiego, siedzącego na łóżku we krwi, nie uwierzyłbym mu.
Min podniósł wzrok na mnie i można było zobaczyć jego łzy ściekające po bladych policzkach. Nie zareagował, po prostu siedział, patrząc na mnie. Ten widok złamał moje serce. Wyglądał tak bezbronnie.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Przez dłuższa chwilę stałem w miejscu, jednak oprzytomniałem, gdy zawiesiłem wzrok na dłużej na jego ramionach, całych we krwi.
Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem drzwi, prawdopodobnie do łazienki. Podszedłem do chłopaka i wziąłem go na ręce, aby zanieśc go do łazienki. Ten wciąż nie kontaktował. Usadowiłem go na pralce i zaglądając do jednej z szafek znalazłem apteczke. Delikatnie opatrzyłem jego rany, zastanawiając się dlaczego chłopak zrobił sobie krzywdę. Gdy zajmowałem sie jego ranami, on tylko cicho szlochał i moczył swoją koszulkę łzami.
Kiedy skończyłem starłem jego łzy, a on wtulił się we mnie niczym koala i nie chciał puścić. Również go przytuliłem. Poczułem wewnętrzną potrzebe opieki nad nim.