We trzech siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Kiedy Namjoon wszedł do mojego domu i zauważył Jimina naskoczył na niego nie dając mu nic wyjaśnić i zaczęli się szarpać. Ostatecznie skończyło się na tym, że Jimin upadł na szklany stolik kawowy (na szczęście nic poważnego mu się nie stało), a ja nakrzyczałem na Namjoona.
Teraz siedzieliśmy już w spokojnie w salonie. Ja na jednym końcu kanapy, Jimin na drugim, a Namjoon na fotelu obok, wlepiając swoje podejrzliwe spojrzenie w Parka.W końcu nie wytrzymałem i przybliżyłem sie do Jimina, przytulając się do niego.
-P-Przepraszam za niego. Nie chciałem, żeby to tak wyszło.-wyszeptałem jednak bojąc się odepchnięcia. Chłopak objął mnie jedną ręką. Czułem na sobie wzrok Kima, a po chwili usłyszałem jego cichy śmiech.-Nie sądziłem, że Yoongi przywiąże się do kogoś po tak krótkim czasie.- wytłumaczył, a Jimin zmarszczył brwi.
-Co masz na myśli?- zapytał. Chyba zakopali topór wojenny, gdyż nawiązali normalną rozmowe.
-O to, że bardzo ciężko jest się do niego zbliżyć, a ty znasz go jakieś dwa dni i już się do ciebie przykleja. Pomijając fakt, że w normalne dni ma bardzo cięty język, ale to tylko dla tych co zna naprawdę długo, czyli do mnie.
-Odwal sie- wtrąciłem, a Jimin się zaśmiał. Czułem jak jego klatka piersiowa się unosi i opada. Po chwili się od niego odkleiłem i spojrzałem oskarżycielskim wzrokiem na Namjoona. Ten chyba nie zrozumiał bo zmarszczył brwi.
-Dlaczego nie odbierałeś telefonu?- zapytałem z pretensją w głosie.
-Przepraszam, ale moja siostra grała na telefonie, który się po czasie rozładował.- wytłumaczył się.-Coś się stało, że Jimin tu przyjechał?
-Jakiś facet walił w drzwi i coś wrzeszczał, ale go przegoniłem.- powiedział Jimin. Dziękowałem mu w myślach, że pominął sytuacje z tym co sobie zrobiłem.
-A dlaczego Yoongi ma zabandażowane ręce?- zapytał patrząc na mnie karcąco. Czyli nie ominę tego tematu.- Yoon ile razy mam ci tłumaczyć, że to kiedys zajdzie za daleko?
-Ale ja nie chciałem.- wyrzuciłem mając w oczach łzy.- T-To był mój odruch. Tak bardzo się bałem.- wtuliłem się ponownie w Jimina.
-Spokojnie. Nic się nie stało. Ważne, że opatrzyłen ci te rany, tak?- spytał Jimin, a ja mruknąłem potwierdzająco.
Po godzinie rozmawiania o wszystkim i niczym, ogarneliśmy się i zdecydowaliśmy na wspólną sesje do zdjęć na instagrama.