23.Dziadek

875 47 5
                                    

Po kilku minutach był już Hulk z kamieniem czasu. A po chwili Bucky i Ant-Man z.....

Oni pojawili się z niczym. Nie mieli kamienia, który mieli zdobyć.
-niestety nie udało się nam go zdobyć został zabrany przez Lokiego. - powiedział Bucky.

-i co my teraz zrobimy? Ten jeden kamień i już całą drużyna byłaby razem. - zmartwiłam się.

-spokojnie Sami mam pomysł Tony opowiadał mi kiedyś o pewnej bazie,
w której pracował twój dziadek.
W tamtych czasach tata Tony'ego pracował nad tym kamieniem oraz w tym samym miejscu i czasie były wynalezione pierwsze cząsteczki do podróży w czasie. Możemy się tam przenieść dzięki tym cząsteczką co mamy a z tąmtąd wziąść kolejnę.

-okej, ale przeniesiemy się tam razem, wszyscy czy jak?

-Hulk wraz z Bucky możecie wrócić z kamieniami a my się przeniesiemy. Dobrze?

-spoko, tylko uważajcie na siebie. - zgodził się Bucky.

-spokojnie będziemy. - powiedział Steve. I już po chwili nie było tej dwójki obok nas.

-Steve a gdzie my się przenosimy?

W tym samym czasie...
--------------------------MORAG--------------------------
Nat, Clint, War Machine i Nebula wylądowali na planecie Morag oni postanowili jednak się nie rozdzielać i zostać w grupie. Włamali się do budynku gdzie znajdował się kamień rzeczywistości.
Był tam na samym środku pomieszczenia. Nie obyło się z uśpieniem właściciela i kilku innych osób, ponieważ zostali zatakowani przez jakieś stwory, które broniły budynku. Dlatego War Machine trochę ucierpiał. Clint z Nebulą wydobyli kamień z zabezpieczeń już po chwili byli w statku gotowi do odlotu. Jakiś czas później byli na mrocznej planecie zwanej Vormir, przybyli tu po kamień dusz. War Machine został w środku by pilnować statku, ale również by odpoczął. Reszta udała się po kamień. Przy samym wejściu stał Red shull ostrzegł ich przed niebezpieczeństwami jakie mogą się tam na nich czaić i, że prawdopodobnie poniosą stratę. Oni byli gotów poświęcić się dla dobra świata,dla drożyny, która jast jak rodzina. Niestety strażnik tego miejsca miał racie ktoś musiał się poświęcić. Powstała klótnia pomiędzy nimi. W końcu Clint zaczął biec by skoczyć w przepaść, za nim pobiegły dziewczyny. Nat popchnęła go i sama przygotowała się do skoku w ostatniej sekundzie została odepchnięta przez Nebiule i to ona się poświęciła. Staciła siostrę w starciu z Thanos'em, wtedy to Gamora skoczyła w tą przepaść. W ręce Nat pojawił się kamień dusz. Razem z Clintem przybici, ale też w głębi duszy szczęśliwi, że nie muszą się rozdzielać udali się do statku. Wraz z War Machine przeteleportowi się do bazy, w ich prawdziwym życiu .

W tym samym czasie....
---------------------------Asgarth-------------------------
Thor z jak to mówi z "gadającym szczurem" zdobyli kamień. Udało im się choć nie było prosto. Thor walczył z bolesnymi wspomnieniami o zmarłej matce oraz o bracie, który zniknął przez Thanosa. Przez ten czas powspominał też stare dobre czasy. A szczurek martwił się o swój statek. Bez większych komplikacji zdobyli kamień.

NEW JERSEW 

baza wojskowa rok 1970

Pojawiłam się  w bazie wraz z Steve'm i Ant Man'em, zaczęliśmy omawiać plan. Z planu wynika, że ja mam udać się po kamień,Steve będzie odciągać uwagę a Ant Man uda się po cząsteczki. Plan wydawał się dobry. Aż do chwili gdy zjechałam windą do pracowni. Znalazłam kamień i już miałam wychodzić.

- Hej czekaj! Co ty tu robisz? - zapytał mnie nieznajomy starszy mężczyzna.

-Dzień dobry, jestem hmm.. Samanta. Agentka Samanta zostałam wysłana po tą teczkę. - pokazałam mu-a Pan to?

-Dzień dobry, przepraszam po prostu nie widuje w tym miejscu nowych twarzy. Howard Stark - uścisnął mi dłoń co odwzajemniłam - miło mi.

-mi również. - ucieszyłam się, że poznałam mojego dziadka. Teraz widzę, że tata jest podobny z wyglądu do niego.
Właśnie tata tu już miana mi zrzedła. Trzeba zrobić wszystko by wrócił.

-nie jesteś trochę za młoda na agentkę?

-nie skąd, wiek to tylko liczba, trenuje od dłuższego czasu. - zaczełam się kierować do windy wraz z dziadkiem.

-może moje dziecko też  będzie szło w takim kierunku - zastanowiał się, ale chyba szybko odgonił tą myśl. - ale chyba wolę, żeby był taki jak ja lub choć w małym stopniu. - weszliśmy do windy.

- gratuluję, który to miesiąc?

-Dziękuję, piąty. A narzeka jak by był to ostatni.

-spokojnie da Pan radę. Imiona już wybrane?

-tak. Dla chłopca Antony a dla dziewczynki Kunegunda po jej babci.

-no powiem, że oryginalnie. - Zdążyliśmy wyjść już przed bazę kątem oka widziałam Stave i Ant man'a stojących blisko. Dziadek już był przy samochodzie.

-bym wolał chyba chlopca. Ale jak to mówią, co będzie to będzie. Zobaczymy. Miło było Panią poznać - ucałował wierzch mojej dłoni.

-mi również. Będzie Pan dobrym ojcem. Raczej będzie to chłopiec. - uśmiechnęłam się co on odwzajemnił, po prostu musiałam to powiedzieć. On odjechał. Podeszli do mnie chłopacy.

-kto to był? - spytał się Ant man.

-mój dziadek. - uśmiechnęłam się.-masz cząsteczki?

-tak mam. A ty kamień?

-tak oczywiście. Możemy wracać.

Znów to trochę dziwne uczucie przenoszenia się. Po chwili jesteśmy już w bazie w naszej rzeczywistości.

Iron GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz