Prolog

5K 181 143
                                    

Nieco psujący się samochód jechał przez zatłoczone ulice już trzynastą godzinę. Stary, srebrny Mercedes, który pamiętał jeszcze prawdopodobnie czasy zimnej wojny z każdym dniem stawał się coraz bardziej wadliwy, chociaż właściciel auta na to nie narzekał - był to w końcu jego jedyny środek transportu, a przynajmniej jedyny, na jakiego było stać jego rodziców. Elijah dopiero zdał prawo jazdy, a już korzystał z niego przy każdej możliwej okazji - nawet taka głupota jak podwiezienie mamy do sklepu, czy dziewczyny do szkoły była odpowiednia do popisania się swoimi umiejętnościami w prowadzeniu auta. Nieważne, że Chloe mieszkała od szkoły niecałe dwieście metrów.

Korki na ulicy coraz bardziej zaczęły się udzielać wycieczkowiczom. Chloe już trzeci raz podczas tej podróży usypiała i budziła się, natomiast Eli, nie mogąc włączyć zepsutej klimatyzacji, czuł się jak w bezpłatnej saunie. Mało przyjemnej atmosfery nie poprawiało lecące w tle już po raz ósmy tego dnia Despacito, gdyż niektóre stacje radiowe znały tylko jedną wakacyjną piosenkę.

Poirytowanie i znużenie szybko jednak zniknęło z twarzy nastolatków, gdy zobaczyli zielone światło, a tuż za nim wielki znak WELCOME TO CHICAGO. Obaj jednocześnie odetchnęli z ulgą, po czym lekko parsknęli śmiechem. Blondynka rozpoczęła kolejny już monolog dotyczący tego jak piękne jest Chicago oraz jak bardzo jej chłopak nie pokocha tego miasta. Szatyn był już nieco zmęczony treścią tego wywodu, choć zupełnie nie przeszkadzał mu sam fakt mówienia - uwielbiał jej aksamitny, wysoki głos. Zawsze twierdził, że Chloe idealnie nadawałaby się do ASMR-u, na co ta tylko reagowała śmiechem.

Nim dziewczyna zdążyła zakończyć swoje przemówienie dotyczące wszystkich plusów miasta, w którym się urodziła i dorastała, nawigacja w aucie zaczęła pikać, co oznaczało, że zostało im mniej niż kilometr drogi do ich domu na najbliższe dwa miesiące - domku wypoczynkowego, należącego do wujka Chloe. Początkowo blondynka bała się, że nie wystarczy jej oszczędności na wynajęcie domku letniskowego na dwa miesiące, jednak gdy jej rodzina dowiedziała się o tym, że Chloe wróci do Chicago pierwszy raz od jej wyprowadzki do Dallas prawie trzy lata temu, a do tego przywiezie ze sobą swojego chłopaka, zdecydowali się opłacić pobyt za nią. Początkowo dziewczyna nie chciała wyrazić na to zgody, ale ostatecznie stwierdziła, że po perfekcyjnie wręcz zdanej maturze zasługuje na odrobinę odpoczynku.

Tego samego nie mógł jednak powiedzieć Eli. Jego matury wyszły, delikatnie mówiąc, przeciętnie. Było jeszcze oczywiście za wcześnie aby mówić o jakichś oficjalnych wynikach, w końcu zaczynały się dopiero wakacje, ale szatyn wiedział, że na nic więcej niż magiczne 30% liczyć nie może. Elijah nie był złym uczniem - po prostu stresował się na egzaminach, przez co nie był w stanie dać z siebie wszystkiego. W związku z tym chciał jedynie zdać - przekroczenie progu było jego najwyższą życiową ambicją.

- Jesteśmy! - zawołała blondynka.

Po zaparkowaniu samochodu przed bramą, Chloe i Eli wyszli z niego, otworzyli furtkę i skierowali się w stronę niewielkiego, lecz przytulnie wyglądającego, drewnianego domku. Cała okolica wydawała się niezwykle malownicza - ulica, przy której znajdował się ośrodek wypoczynkowy wujka Chloe prowadziła wprost do centrum miasta, więc tętniła ona wręcz życiem. Rodziny z dziećmi szły radośnie w kierunku oraz wracając z centrum, jedząc lody i watę cukrową, w tle leciały hity lata, a za domami na przeciwko ośrodka można było zauważyć plażę. Mimo tego, że temperatura zdecydowanie przekraczała już granicę przyjemnej dla Eliego, gdyż 35 stopni było jeszcze wyższą temperaturą niż wewnątrz auta, szczególnie wspieraną przez mocno świecące słońce, chłopak nie tracił radosnego samopoczucia, a wizja spędzenia dwóch miesięcy z dziewczyną i jej dawną paczką przyjaciół opalając się i pływając w morzu była zdecydowanie bardziej optymistyczna niż szlajanie się po klubach w Dallas i wysłuchiwanie narzekania jego rodziców na otaczający ich świat.

- Kochanie, chodź! - krzyknęła Chloe do wiecznie zamyślonego Elijaha - Musisz poznać mojego wujka, rozpakować, i tak dalej. Dzisiaj wieczorem w końcu idziemy do moich znajomych, więc lepiej załatwić wszystko szybko.

- Dobra, idę, idę - powiedział Eli, lekko całując dziewczynę w policzek - Nie mogę się doczekać.

Eli nie znał nawet przyjaciół Chloe ze starej szkoły, jednak uważał, że jeśli blondynka ich lubiła, musiało to oznaczać, że on też ich polubi. W końcu zawsze mieli oni wspólnych znajomych.

Nie wiedział jednak, że niektórych polubi aż za bardzo.

---

wróciłem! postanowiłem porzucić kontynuacje Alone Together, bo zwyczajnie nie miałem na nią pomysłu i szczerze, zaczęło mnie to już nudzić. mam nadzieję, że ta książka spodoba wam się tak samo jak AT, ostatnio wbiło 3k wyświetleń i chcę wam strasznie podziękować i zachęcić do tego opka <3 tytuł jest tymczasowy i może się jeszcze zmienić!

Don't Let Me Go [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz