3. Sprawy sercowe Chrisa

1.6K 119 20
                                    

Ciepłe powietrze wpadało do pokoju Chrisa z otwartego na oścież okna, delikatnie muskając jego rękę, która przez pozycję, w której leżał, była najbliżej parapetu. Samego Chrisa nie cieszyło to za bardzo - tego dnia w Chicago było ponad trzydzieści pięć stopni, a trzy wiatraki ustawione we wszystkich kątach pokoju, poza tym, w którym było łóżko chłopaka, nie nadążały z ochładzaniem pomieszczenia. Blondyn starał się jednak nie narzekać - wiedział, że i tak zaraz musiał się powoli zbierać, chociaż zdecydowanie nie chciało mu się wstawać. Tego dnia pragnął on jedynie leżeć, szczególnie, że poduszka w postaci klatki piersiowej Kyle'a była dla niego najwygodniejszym miejscem do odpoczynku.

Kyle'owi za to zaczęło już nieco przeszkadzać bycie żywym materacem. Fakt, Chris opierający się głową o jego klatkę piersiową wyglądał uroczo, jednak w pewnym momencie nacisk nieco wyższego i więcej ważącego chłopaka zrobił się lekko niekomfortowy. W związku z tym, postanowił wyjąć zgniecioną rękę spod brzucha Chrisa, tym samym delikatnie go odpychając. Blondyn zrobił oburzoną minę, a brunet, chcąc go udobruchać, pocałował go lekko w usta. Chris jedynie głęboko westchnął i położył się obok Kyle'a.

- Musimy w końcu wstać - przypomniał brunet, przeczesując włosy - Nie możemy tak leżeć cały dzień.

- Czemu nie? - zapytał blondyn, pół żartem, pół serio - Leżenie na tobie całymi dniami to moje hobby.

- Nie wnikam nawet w to, jak to zabrzmiało.

Chris jedynie przewrócił się bardziej na bok, kładąc głowę od razu obok głowy swojego chłopaka. Wiedział, że Kyle jedynie czekał cały dzień, aż w końcu będą mogli gdzieś wyjść, chociaż obu chłopakom odpowiadało to, jak wyglądał ich dzień do tej pory - obudzili się, leżeli, zjedli śniadanie, leżeli, oglądali telewizję (leżąc), po czym znowu leżeli. I tak od początku wakacji. Chrisowi nie przeszkadzał relaks z chłopakiem, jednak Kyle'a w pewnym momencie zaczęło to już nudzić. Były to ostatnie wakacje nastolatków jako licealiści, gdyż za rok mieli oni już zdawać maturę. Tak też chciał je przeżyć - bez martwienia się o egzaminy, studia i "dorosłe" życie. W związku z tym, gdy tylko dostali oni propozycję wieczornego wyjścia, zgodzili się niemal od razu, a jako, że dochodziła już godzina dziewiętnasta, wiedzieli, że aby się nie spóźnić, muszą już zacząć się szykować.

Kyle wstał z łóżka, ciągnąc za sobą Chrisa za rękę. Blondyn początkowo opierał się, więc brunet przeciągnął go przez całą długość łóżka, jednak gdy z niego spadł postanowił poddać się woli niższego i wstać, po czym podążył za nim do szafy. Kyle wygrzebał z niej kilka koszul i spodni, które pokazał swojemu chłopakowi, dokładnie opisując plusy i minusy założenia każdego z ciuchów, jednak Chris skupiał swoją uwagę jedynie na tym, jak dobrze tego dnia wyglądał brunet. Jego długie, czarne włosy lekko opadały na ramiona, a promienisty uśmiech wydawał się blondynowi jeszcze bardziej zaznaczony. Blondyn przy nim wyglądał jak bałagan, chociaż brunetowi to nie przeszkadzało - chłopak podobał mu się tak samo idealnie uszykowany do wyjścia, jak z rozczochranymi, choć krótkimi włosami i nie zakrytym delikatnym trądzikiem, będącym wiecznym kompleksem Chrisa.

- Kochanie! Słuchasz mnie w ogóle? - zapytał Kyle.

- Nie - odparł z uśmiechem Chris - Zdecydowanie przyjemniej się na ciebie patrzy.

Brunet przewrócił lekko oczami i rzucił na łóżko uszykowany już strój, prosząc chłopaka, aby to założył. Blondyn niechętnie się zgodził, gdyż nie były to do końca jego ulubione rzeczy z własnej garderoby, jednak ostatecznie szybko się w nie przebrał. Stwierdził, że skoro Kyle wybrał akurat te rzeczy, musiały mu się podobać, a jeśli mu się podobały, to był to dla niego ostateczny argument, że warto je założyć. Chris miał tendencję do podporządkowywania się chłopakowi. Mimo tego, że brunetowi nie przeszkadzało posiadanie własnego zdania przez blondyna, ten wolał robić wszystko tak, jak chciał Kyle. Chłopak lubił po prostu zadowolić swojego chłopaka z nadzieją, że ten da mu nieco więcej uwagi.

Był to dość mocny problem ich związku. Chris najczęściej był tym, który walczył o uwagę ze strony Kyle'a, chociaż ten nie zawsze ją okazywał. Nie oznaczało to braku uczucia - Kyle kochał swojego chłopaka i nie wyobrażał sobie życia bez niego, jednak jego miłość przejawiała się w inny sposób - zawsze go wspierał, dawał mu różne prezenty, powtarzał, że go kocha. Blondynowi to jednak nie wystarczało. Pragnął on więcej fizycznego kontaktu z jego strony, większej bliskości, i o ile brunet starał się być bardziej romantyczny, nie było to wystarczające dla Chrisa. Miał czasem wrażenie, że Kyle traktuje go bardziej jak bliskiego przyjaciela, niż chłopaka. Wiedział co prawda, że tak nie jest, jednak nie mógł nic poradzić na to, że nachodziły go takie myśli.

Chris starał się jednak myśleć optymistycznie. Prawda była taka, że poza tym ich związek wydawał się perfekcyjny. Obaj chłopcy zawsze się wspierali, idealnie się dogadywali, a do tego znali wręcz idealnie. Było to skutkiem tego, że ich znajomość miała początki już w przedszkolu, we wczesnej podstawówce przerodziła się w przyjaźń, a w późnej podstawówce - w związek. Chris i Kyle byli przy sobie w większości ważnych momentów swojego życia, przez co wiedzieli o sobie praktycznie wszystko. Brunet nigdy nie należał do najbardziej czułych osób - było to widać już w wieku dwunastu lat, gdy jego pierwsza "dziewczyna" zerwała z nim, bo nie chciał z nią chodzić za rękę. Blondyn dobrze pamiętał pocieszanie chłopaka i udawanie smutnego, chociaż w rzeczywistości cieszył się z tego zerwania niesamowicie. Ich relacja była czymś wyjątkowym, a chłopcy uważali, że nie potrzebują ciągłych przesłodzonych romantyzmów, aby okazywać sobie uczucie. Mimo tego, Chris nie ukrywał, że trochę mu tego brakuje.

Gdy tylko blondyn wcisnął się w ciasne rurki i zapiął koszulę, jego chłopak przyciągnął go ręką za biodro do lekkiego pocałunku. Chris szybko odwzajemnił gest chłopaka, doceniając spontaniczność.

- Jesteś kochany gdy się starasz - zaśmiał się chłopak, zarzucając ręce za szyję swojego chłopaka.

- Sugerujesz, że normalnie się nie staram? - Blondyn nie odpowiedział na pytanie chłopaka, a jedynie pocałował go w policzek i wyrwał z objęć, kierując się do wyjścia z pokoju. Kyle z początku był zdziwiony zachowaniem ukochanego, jednak gdy ten przypomniał mu o tym, że spieszą się, podążył za nim. Chris nie ukrywał tego, że nie do końca miał ochotę na imprezowanie w klubie, niestety w tamtym momencie było już za późno na odwołanie planów, szczególnie biorąc pod uwagę to, jak bardzo jego chłopak chciał w końcu spędzić czas gdzieś poza sypialnią blondyna. Dużą motywacją było także to, że pierwszy raz od trzech lat było mu dane zobaczyć Chloe, a co więcej, nawet poznać jej chłopaka!

Chris zawsze miał z dziewczyną dobry kontakt. Można było powiedzieć, że najlepszy z całej paczki. To ona pierwsza dowiedziała się o orientacji chłopaka, o tym, że podoba mu się Kyle, oraz o tym, że są razem. Tym bardziej bolał go wyjazd dziewczyny. Mimo tego, że uwielbiał wszystkich ludzi ze swojego grona przyjaciół, poza swoim chłopakiem to właśnie z blondynką miał najlepszy kontakt. Jeszcze bardziej zabolało go to, w jak szybkim tempie Chloe praktycznie zapomniała o jego istnieniu. Cała nienawiść jednak zdążyła już wyparować w momencie, w którym dziewczyna oznajmiła swój powrót do Chicago. Chris po prostu nie potrafił się na nią gniewać, w związku z czym chciał się z nią spotkać najszybciej jak mógł. A przynajmniej chciał, bo idąc na domówkę Megan, w momencie w którym Kyle powiedział mu, że czeka na niego w sypialni z szampanem, wymyślił na szybko wymówkę i zawrócił wprost do domu chłopaka.

Tym razem jednak nie było wymówki, a widząc uśmiech na twarzy Kyle'a oraz mając w pamięci to, że spotka tam dawno nie widzianą przyjaciółkę, odpalił bez słowa samochód i pojechał pod adres klubu.

~~~

nie bardzo podoba mi się ten rozdział, ale mam wrażenie, że wszystko co miało być zawarte zostało


Don't Let Me Go [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz