Poranny powiew wiatru wleciał do pokoju Chrisa poprzez częściowo otwarte drzwi, łaskocząc śpiącego chłopaka w rękę. Był on niezwykle delikatny, jednak wystarczający, aby przebudzić chłopaka. Blondyn nie otworzył jednak oczu - czuł przy sobie niezwykle nietypowe, a jednocześnie przyjemne ciepło. Było ono na tyle magnetyzujące, że postanowił przybliżyć się jeszcze bardziej do jego źródła, które okazało się być tuż przy nim i otulił je swoimi rękami mocniej niż wcześniej. Nie ukrywał, takie uczucie mogło budzić go codziennie.
Dopiero chwilę później, gdy uświadomił sobie, że nie wiedział nawet, czym było tajemnicze ciepło, postanowił otworzyć oczy. Ujrzał przed sobą bardzo mocno ściskanego, głęboko śpiącego Elijaha i od razu przypomniał sobie wydarzenia ostatniego dnia. Nie wiedział, czy wspomnienia te powodowały, że chciał się od niego odsunąć, gdyż nie wiedział, czy szatyn tego chce, czy może powodowały, że chciał się jeszcze bardziej przybliżyć i uchronić go od całego zła wszechświata swoimi ramionami.
Chris dobrze pamiętał, że siedział z Elim na ławce nieopodal klubu jeszcze przez następną godzinę, aż ten zaczął przysypiać na jego ramieniu. Postanowili więc, że pójdą do domu blondyna, gdzie obaj praktycznie w natychmiastowym tempie usnęli, będąc zmęczeni nagromadzeniem emocji poprzednich godzin. Obecnie po szatynie było widać, że był wciąż bardzo wyczerpany i potrzebował odpoczynku, więc nastolatek postanowił delikatnym ruchem zdjąć swoje ramiona z jego tułowia i wstać. Nie chciał schodzić na dół, wiedząc, że czekają tam na niego rodzice.
No właśnie, rodzice. Dzień wcześniej Chris powiedział kilka, a precyzyjniej kilkadziesiąt słów za dużo i wyszedł, nie mówiąc już nic więcej, po czym niepostrzeżenie wrócił w środku nocy z chłopakiem, przez którego jeszcze kilka godzin temu nie był w stanie wstać z łóżka. Teraz zapewne czekali tylko, aż pojawi się na ich widoku, aby kazać mu wszystko wytłumaczyć. Naprawdę nie miał zupełnie na to siły, a do tego miał inne problemy na głowie (konkretnie problemy Eliego), jednak zdawał sobie sprawę z tego, że jego rodzice zapewne tak łatwo mu nie odpuszczą. Jego ruchy były bardzo flegmatyczne, jednak już, gdy tylko stał się widoczny z perspektywy pierwszego piętra. schodząc po schodach, usłyszał wołanie swojej matki. Westchnął głośno i udał się w kierunku kuchni.
Przechodząc przez korytarz, zauważył, że zaskakująco, fotel w salonie, który o tej porze dnia zawsze był okupywany przez jego ojca czytającego gazetę, był zupełnie pusty. Tym bardziej go to zaniepokoiło, jednak próbował to ignorować. Dopiero gdy wszedł do kuchni, zrozumiał, co się dzieje. Jego rodzice stali przy stole kuchennym, lekko się o niego opierając.
- Cześć - zaczął nieśmiało Chris, nie wiedząc, czego może się spodziewać.
- Cześć, kochanie - odpowiedziała ciepło jego mama, przez co nieco zleciał mu niewielki kamyczek z serca, jednak po usłyszeniu kolejnego zdania, wkroczył na nie ogromny głaz, który spowodował, że blondynowi nieco zabrakło tchu - Twój tata chce ci coś powiedzieć.
Ojciec Chrisa patrzył się jedynie na podłogę, delikatnie gestykulując i rozszerzając usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział, co konkretnie. Blondyn zauważył w kąciku jego oka niewielką łzę, która wywołała u niego nie lada zdziwienie - nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek widział u ojca płacz. W pewnym momencie mężczyzna otarł z policzka kroplę, wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
- Ja... p... prz-p... prze... przepraszam - wydukał, ku wielkiemu zaskoczeniu Chrisa. Chłopak spodziewał się w końcu zupełnie innej reakcji, krzyku, ironicznych uśmieszków, szlabanu i homofobicznych docinków. Zdecydowanie nie spodziewał się... przeprosin. Sam ojciec chłopaka zresztą wyglądał, jakby był zaskoczony tym, że naprawdę to powiedział.
CZYTASZ
Don't Let Me Go [bxb]
RomanceDwa miesiące w skali życia to nawet nie jeden jego procent. Dwa miesiące to okres, który, ciekawie spędzony, może minąć zanim zdążymy mrugnąć. A mimo to w trakcie dwóch miesięcy nasze życie może odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni. Szczególnie...