14. Prawda czy wyzwanie?

1.1K 90 86
                                    

Droga powrotna z jeziora do lasu przebiegła chłopcom zaskakująco spokojnie i przyjemnie. Kyle i Eli wyczuwali co prawda pewne napięcie między nimi, jednak udawali, że wszystko jest w największym porządku i nic nie komentowali. Chris za to wydawał się zupełnie nie czuć niekomfortowej atmosfery, przytulał się z Kyle'm i rozmawiał z Elim zupełnie normalnie. Był on w pewnym sensie światełkiem w tunelu z tej nieciekawej sytuacji, spajał dwóch nielubiących się mężczyzn ze sobą, którzy, mimo przeciwnej opinii blondyna, wcale nie pałali do siebie sympatią. Szatyn nie mógł nic poradzić na to, że Kyle go irytował. Irytował go swoją nadmierną, cwaniacką pewnością siebie, nigdy nie schodzącym uśmiechem, który dla szatyna zdawał się fałszywy, ale najbardziej denerwowało go to, co wiedział o chłopaku od Chrisa.

Wiedział, że jeśli pokazuje jakieś emocje, to robi to na pokaz. Wiedział, że wszelkie czułości są tylko na pokaz. Wydawało mu się, że Kyle patrzy na wszystko z góry i w dużym uproszczeniu ma wszystko i wszystkich gdzieś. Chris za to był w nim szaleńczo zakochany, nie widział świata poza nim, był gotowy wybaczyć mu wszystko, dostosować się do potrzeb bruneta. Starał się, choć dla Eliego, blondyn był jego kompletnym przeciwieństwem. Chris był sympatyczny, zabawny i wrażliwy, a Kyle nie widział nic poza czubkiem własnego nosa.

Oni do siebie nie pasowali.

Tak przynajmniej myślał szatyn. A jeśli nawet w jakimś dziwnym stopniu na zasadzie przeciwieństwa się przyciągają, to na pewno brunet nie zasługiwał na blondyna. Tym bardziej nie rozumiał całej sympatii pozostałych znajomych Chloe do chłopaka. Czy oni nie widzieli jego sztuczności?

A może to tylko Eli był zazdrosny?

Nie, przecież to nie ma sensu. Odgonił tą myśl tak szybko, jak pojawiła się w jego głowie. Po prostu Chris był jego przyjacielem, a on chciał dobrze dla swoich przyjaciół.

Zresztą, odgonił od siebie wszystkie myśli. Przecież pojechał na camping, żeby się dobrze bawić, a nie prowadzić życiowe refleksje!

- Nareszcie jesteście! - krzyknęła Chloe, która, tak jak reszta dziewczyn, zdążyła się już ubrać. Eliego nie satysfakcjonował widok dziewczyny w workowatej bluzie. Zdecydowanie wolał ją w kostiumie kąpielowym, a i nie miał powodów do zazdrości, bo z tego co było mu wiadome, nikt poza nim z tego grona nie był zainteresowany kobietami.

- Nareszcie jesteśmy - odparł Chris, opierając się delikatnie o drzewo. Eli automatycznie odwrócił się w stronę chłopaka. Stał tam bez koszulki, a ostatnie, niewysuszone przez słońce krople wody powoli spływały mu po lekko zarysowanych mięśniach. Chris nie był może kulturystą, jednak na pewno nie wyglądał źle. Był szczupły, a przy tym wysportowany. Zdecydowanie rozumiał, że chłopak może się podobać innym.

- Wiem, że jestem seksowny, ale nie musisz się tak gapić, Palmer - zakpił blodyn, a Eliego aż przeszły dreszcze. Że niby on się na niego gapił? Nie, oczywiście, że nie. Po prostu się zawiesił. Ostatnio tylko mu się to zdarzało dość często.

- Nie martw się, jesteś ostatnią osobą, którą bym uznał za seksowną - zripostował Eli, na co pozostali nastolatkowie parsknęli śmiechem, z wyjątkiem Kyle'a, który jedynie stał nieopodal, patrząc wprost na szatyna z niezidentyfikowaną emocją w oczach. Pomyślał, że pewnie brunet był zły za obrażenie jego chłopaka.

A może był zazdrosny?

Eli zaśmiał się sam do siebie na samą myśl o tym. Z jednej strony była ona idiotyczna, bo przecież był w stu procentach hetero, a do tego miał dziewczynę stojącą tuż obok, ale z drugiej strony, świadomość, że irytuje tym bruneta powodowała, że chciał wywoływać w nim więcej i więcej zazdrości, aby tylko zrobić mu na złość. Nie wiedział czemu, ale powodowało to u niego niezwykłą satysfakcję.

Don't Let Me Go [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz