*Pov Monika*
Może nie powinna, aż tak naskakiwać na dziewczyny, ale cholernie wkurza mnie sam fakt, że rozmawiają o tym chłopaku. Dlaczego ona się z nim umówiła. Widziałam te jej spojrzenia i miałam nadzieję, że też jej się podobam. No cóż muszę chyba się ogarnąć. Nie mogę pozwolić, żeby jakaś zwykła uczennica mi zaprzątała myśli cały czas. ,, Wcale nie jest jakąś tam zwykłą uczennicą'' podpowiada mi mój głos w głowie.
Usłyszałam nagle dzwonek co oznaczało koniec lekcji. Uczniowie zaczęli wychodzić z klasy, gdy nagle usłyszałam głos Klaudii.
- Twój romeo czeka na Ciebie - zaczęła się śmiać do Nikoli pokazując jej czekającego chłopaka przed drzwiami klasy. Nikola niepewnie spojrzała się na drzwi, a potem na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja obdarzyłam ją wzrokiem pełnym złości? Smutku? Coś pomiędzy tym. Nie umiałam się wtedy uśmiechnąć.
- To nie jest żaden mój romeo - powiedziała, dość głośno Nikola, podnosząc się z miejsca i wychodząc z klasy.
*Pov Nikola*
Co tutaj przed chwilą się stało? Dlaczego ona tak zareagowała? Najpierw uśmiecha się do mnie, nie odrywa ode mnie wzroku, a później patrzy na mnie jakbym zabiła jej ojca lub matkę. I jeszcze Klaudia mnie denerwuję. Okej lubię Austina, ale nic więcej pomiędzy nami nie będzie. Muszę z nim porozmawiać.
- Hej Austin - witam się przytuleniem z chłopakiem.
- Hej Mała - też się przytula. Nagle z klasy wychodzi Pani Smith. Widząc mnie i Austina wydaję się, że jeszcze bardziej posmutniała.
- Gotowa na naszą randkę? - pyta chłopak.
- Przepraszam Cię, ale jednak nie możemy się spotkać. Lubię Cię i to bardzo, ale nie licz na nic więcej. Wie, że po tym spotkaniu byś ode mnie czegoś oczekiwał, ale ja niestety nie mogę Ci tego dać.
- Ale dlaczego? -pyta lekko zdenerwowany chłopak.
-Ponieważ moje serce już do kogoś należy - kończę odsuwając się od chłopaka.
- Ale przecież nie masz nikogo. Klaudia mówiła, że jesteś wolna i że pasujemy do siebie. Więc myślałem, że sama chciałaś żebym do Ciebie zagadał.
- Przykro mi, ale tak nie jest. Muszę już lecieć. Pa.
Wychodzę, ze szkoły kierując się w stronę domu. Po wejściu do domu robię sobie szybki obiad i zabieram się za lekcje. Po chwili przychodzi mi powiadomienie z messengera. Grupa klasowa. Wchodzę w wiadomość i zaczynam ją czytać. Świetnie jutro mam sprawdzian z polskiego. Sprawdzenie umiejętności które nabyliśmy przez ostatnie dwa lata. Ha ha zabawne. U mnie ten poziom jest grubo poniżej zera. Przecież ja tego nie zdam. Nawet nie ma co się uczyć. I tak znając mnie zasnę, w połowie czytanego zdania. Kładę się do łóżka i momentalnie udaję się do Krainy Morfeusza.
*3 września*
Budzę się rano nawet wyspana. Wykonuję poranna toaletę, jem szybko śniadanie i ruszam w stronę szkoły. Dzisiaj lekcje mam do 13, na całe szczęście bo nie wiem czy bym dłużej tu wytrzymała. Dopiero co szkoła się zaczęła, a ja już mam jej dość.
Nadszedł czas, języka polskiego więc i sprawdzianu. Pani kazała rozsiąść się każdemu, żebyśmy siedzieli osobno. Nosz kurde. A myślałam, że może od Klaudii uda mi się coś. Trudno jedna jedynka w te czy w tamte. Pani rozdaję sprawdziany i siada przy biurku. Po około 30 minutach większość oddaję sprawdziany. Oddaję razem z nimi. Niby coś tam napisała, ale czy będzie dwa to nie mam pojęcia. Reszta dnia mija mi spokojnie. Wieczorem znów dostaję powiadomienie o wiadomości z grupy klasowej. Pani Smith informuję o tym, że sprawdziła sprawdziany i poszły w miarę dobrze. Piszę również o tym, żebyśmy na jutrzejsze zajęcia nie brali książek bo będziemy omawiać test.
