Za to spotkanie

2.6K 132 104
                                    

Był nieco chłodny wrześniowy poranek. Dzieci pędziły do szkoły na uroczystość rozpoczęcia nowego roku. Wszystko zdawało się być zwyczajne. Oprócz faktu, że pewien rudowłosy młodzieniec pędził właśnie po chodniku, powodując zdenerwowanie innych przechodniów. Wiatr mierzwił jego włosy, a w dłoniach trzymał swoją torbę , której wcześniej nie zdążył założyć.
W końcu zdyszany stanął przed szkołą. Złapał odrobinę powietrza podpierając się o drzwi. Gdy je otworzył, kontynuował swój bieg, dopóki nie wpadł na kogoś. Upadł na ziemie upuszczając swoje rzeczy. Kiedy dotarło do niego co się wydarzyło, spojrzał przed siebie. Stał przed nim białowłosy, nie za wysoki chłopiec. Wydawał się być trochę zmartwiony i zmieszany.
-Przepraszam za to.-wyciągnął w jego stronę dłoń.-To ty jesteś nowym uczniem? Dyrektor kazał mi cię oprowadzić.-zapytał nieśmiało.
-Tak. Ten upadek to moja wina, nie musisz przepraszać.
-Nazywam się Atsushi Nakajima, miło mi cię poznać. Jeśli dobrze pamiętam to ty jesteś..- zastanowił się- Chuuya?
-Tak, również miło.

Po tym jak Nakahara podniósł się z podłogi, ruszyli zwiedzać szkołę. Atsushi pokazał mu większość sal, gabinet pielęgniarki, pokój nauczycielski aż w końcu na ostatnim piętrze trafili na toaletę. W tym momencie białowłosy zatrzymał się.
-Wiesz, tutaj jest toaleta, ale jak już chcesz z niej skorzystać to lepiej idź na dół.
-Dlaczego?
-Każdy mówi, że tam coś straszy. Po południu dzieją się tam dziwne rzeczy.
-Może to tylko zbieg okoliczności?- rudowłosy nie miał zamiaru w to wierzyć.
-Tego nie wiem, rób co chcesz, ja muszę już iść do zobaczenia później!
-Tak, do zobaczenia.

Niebieskooki wszedł do swojej klasy. Wszyscy siedzieli na miejscach. W końcu do klasy wszedł również profesor Mori. Okazało się, że został ich wychowawcą. Wystąpił na środek klasy i z uśmiechem przywitał się z wszystkimi. Kazał też to uczynić Chuuyi i reszcie klasy.
Z tego co się zorientował klasa była bardzo zróżnicowana.

Po lekcjach nasz główny bohater wyruszył prosto do domu. Tego dnia nie chciał już z nikim rozmawiać. Jedynym jego marzeniem była cisza oraz ciepłe łóżko.

Kolejny dzień w szkole zaczął się od wf-u. Nauczyciel od niechcenia oświadczył wszystkim, że będą grać w siatkówkę. Na tą wiadomość niebieskooki uśmiechnął się w duchu. Wszyscy ruszyli w stronę przebieralni. Kiedy Chuuya się przebrał, związał swoje włosy, po czym wyszedł na salę.
W momencie w którym pomyślał, że dzisiejszy dzień nie jest porażką, poczuł mocne uderzenie prosto na swojej twarzy. Zakołowało mu się w głowie, ale nie upadł. Uderzenie to było zadane przez Kunikde, który od razu z przeprosinami podbiegł do kolegi. Po chwili, gdy pojedyncze krople krwi zaczęły lecieć mu z nosa, nauczyciel wysłał go do pielęgniarki.

Stał przy drzwiach parę minut, a gdy nikt mu nie otworzył, udał się do toalety, całkowicie zapominając o ostrzeżeniach Nakajimy. Odkręcił kran z wodą, pochylając głowę do przodu. Czekał aż szkarłatna ciecz przestanie lecieć.

Tymczasem pewien brązowowłosy osobnik obserwował poczynania rudzielca z parapetu.
-Cześć.
Nakahara wystraszył się głosu. Nie wiedział, że jest tam ktoś oprócz niego. Odwrócił się w lewo. Nikogo nie było. Spojrzał w prawo. Zauważył wysokiego,szczupłego brązowowłosego mężczyznę. Nie był w stanie stwierdzić ile ma lat. Wyglądał jednocześnie jak licealista i dorosły człowiek w jednym.
-Widzisz mnie?
-Z jakiej racji miałbym cię nie widzieć?- zapytał poirytowany Chuuya. Od samego patrzenia na niego był zdenerwowany, sam nie wiedział dlaczego.
-Jestem Dazai. Osamu Dazai. - jedynym powodem dla którego zagadał do niebieskookiego było to, że przypominał mu kogoś. Co prawda na początku myślał, że to urocza pierwszoklasistka. Jednak zorientował się, że to ktoś inny. Ktoś na kogo czekał dłuższy czas. - Aktualnie mieszkam tutaj jako duch tej toalety.
-Co masz na myśli mówiąc, że jesteś duchem? Robisz sobie żarty tak? Zaczynam rozumieć skąd te  wszystkie plotki o tym miejscu.

Dazai westchnął głośno po czym z uśmiechem przeszedł przez kawałek ściany. Na twarzy Nakahary malowało się zdziwienie i zakłopotanie.
-Widzisz? Tylko nie uciekaj. Nic ci nie zrobie.
-Jaką mam mieć pewność? Może mam halucynacje przez to uderzenie? Tak to na pewno to.
Przez jakiś czas duch się nie odzywał. Chuuya nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi. Osamu w końcu podał mu bandaż. Ten zaś nie zrozumiał jego czynu i wpatrywał się w czekoladowe oczy. Zdawało mu się, że gdzieś już takie widział. Po paru sekundach zorientował się co ma uczynić.
Następnie bez słowa opuścił pomieszczenie. Zwolnił się do domu. Wtedy przypomniało mu się, że czegoś zapomniał. Rękawiczki. Nie chciał  wracać do tego miejsca, ale postanowił, że zrobi to jutro.

###
Dla nowych czytelników, staram się zmienić styl pisania tego opowiadania jak najszybciej

Pamiętaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz