Zamarłem słysząc jego słowa.
- Dobra, widzę, że jesteś posłusznym chłopczykiem, dlatego jeżeli będziesz się słuchać i robić co ci każę, nie będzie bardzo bolało. - podniósł mnie do siadu, a ja jęknąłem cicho, przez ból, który przeszywał moje ciało.
- Cz-czego ode mnie ch-chcesz?..? - uchyliłem delikatnie powieki spoglądając na mężczyznę, który na pewno nie miał wobec mnie dobrych zamiarów.
- Trochę się pobawimy.. - uśmiechnął się rozpinając swój pasek od spodni, a ja zamarłem odsuwając się od niego do tyłu resztkami sił. - Ale masz, najpierw może się napij wody, na pewno jesteś bardzo spragniony..
Zdziwiłem się, że chce mi dać coś do picia, podejrzewałem, że na pewno mi coś dosypał, ale stwierdziłem, że może nie będę nic czuć, przez to co zaraz mi zrobi.. wziąłem od niego butelkę z wodą, odkręciłem nakrętkę i wypiłem jak największą ilość wody z butelki.
Tak jak myślałem, po kilku minutach zacząłem robić się niezwykle senny, a po pewnym czasie nagle zasnąłem.*Yoongi Pov.*
Po pewnym czasie dotarliśmy na miejsce. Specjalnie ukryłem samochód z dala od wjazdu do miejsca, gdzie prawdopodobnie przetrzymywali Jimina.
Razem z Tae wysiedliśmy z samochodu.
Wyjąłem broń z tylnej kieszeni spodni, na co mój towarzysz przewrócił oczami.- No co? Muszę mieć coś na obronę, może lepiej zostań tutaj, jeszcze brakuje, aby tobie się coś stało. - spojrzałem na niego.
- Żartujesz? Jimin to mój przyjaciel i nie mam zamiaru czekać w samochodzie. Idę z tobą i koniec kropka. - ruszył przed siebie, a ja westchnąłem i ruszyłem za nim.
Specjalnie wybrałem okrężną drogę, bo trochę głupim pomysłem byłoby po prostu iść sobie dróżką, tym bardziej nie wiedząc, czy kogoś tam nie ma.
Trochę bałem się o to, co może się tam wydarzyć, ale zrobię wszystko, aby uratować Jimina. W tamtym momencie to jedyne co mogłem dla niego zrobić. Byłem mu to winny, a tym bardziej dlatego, że to przeze mnie dzieje mu się teraz krzywda..
Pewnie teraz mnie nienawidzi, w końcu nie dziwiłbym mu się, sam bym siebie za takie coś nienawidził. Przecież mógł przeze mnie stracić nawet życie.- Dobra to tam. - szepnąłem do Kima wskazując palcem na mały domek, który był dobrze ukryty i ledwo widoczny.
- Dobra, to jaki masz plan Sherlocku? - skrzyżował ręce na piersi, a ja zabrałem nas za duże drzewo.
- No więc tak. Zostaniesz teraz tutaj za drzewem i będziesz obserwować co się dzieje. Ja pójdę tam do środka i obczaję sytuację. Musisz być cicho i nie dać się złapać, bo jak cię zobaczą, to po tobie. Z tego co wiem, nie mają pistoletów, ale jeden z nich, czyli Hoseok, jest w chuj szybki, dlatego jak akurat on cię zauważy, to zapierdalaj ile będziesz miał sił w nogach. Innymi nie musisz się tak przejmować bo to umięśnione grubasy dla pokazu. - wytłumaczyłem i wręczyłem mu nóż do reki. - To dla obrony.
- Seriously? Nóż kuchenny? - uniósł brew.
- Ciesz się, że w ogóle ci coś dałem! A teraz japa, bo muszę naprawić swój jebany błąd i uratować kogoś, za kogo to ja powinienem tam leżeć. - mruknąłem i pobiegłem w stronę domku.
Po zaledwie dwóch minutach zakradłem się pod domek.
Idealnie, chyba nikogo nie ma..
Wszedłem do środka i rozejrzałem się po wnętrzu. Świeciło pustkami, a w niektórych miejscach można było zauważyć dość słabo ukryty koks, amatorzy..
Udałem się powoli na dół do piwnicy, do której drzwi były dobrze ukryte. Ciężkie metalowe drzwi, z którymi słabiutki chłopak nie dałby rady.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Nic, zupełnie nic.. Spóźniliśmy się.. Podszedłem do plamy krwi widniejącej na podłodze, biedny Jimin.. Westchnąłem i zrezygnowany po kilkunastu minutach powróciłem do Taehyunga.
CZYTASZ
Kwiat dzikiej róży II Yoonmin
Fanfiction𝐏𝐥𝐞𝐚𝐬𝐞 𝐭𝐫𝐮𝐬𝐭 𝐦𝐞, 𝐚𝐧𝐝 𝐬𝐚𝐲 "𝐈 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐲𝐨𝐮." ❣︎ 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐬𝐚𝐲 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫.