• 25 •

77 2 1
                                    

*2 miesiące później*

Dzisiaj odbywa się zakończenie roku szkolnego. A co z tym idzie? Koniec szkoły. Nareszcie. Egzaminy zdane w większości na cztery, albo pięć, a wiec dobre studia gwarantowane. Teraz tylko obrać dobry kierunek studiów. Chcę zostać tanczerzem, a Yoongi postanowił zawalczyć o miano rapera. Już kiedyś zaczął  pisać teksty piosenek, które uznawał za słabe, ale ja w niego wierzę i wiem, że na pewno mu się uda. Jest zdolnym i dzielnym mężczyzną z charakterem, którego mu nie brakuje. Jest leniwy, uparty, wredny, chamski i zarozumiały. Ale potrafi być też czuły, kochany, delikatny. Wspiera mnie, kocha. Dla mnie, jest moim ideałem.
Kocham go całym sercem.

******

- Zaręczyliście się?! Gratuluję!- krzyknął uradowany blondyn i zamknął w szczelnym uścisku. - Pokaż pierścionek. - wziął moją dłoń do tej jego i szeroko się usmiechnal. - Jestem ciekaw kiedy Jungkook mi się tak oświadczy.. - westchnął.

- Może niebawem. - szepnął wspomniany chłopak. O wilku mowa.

- A ja mam być zazdrosny? - podszedł do mnie Yoongi i przytulił od tyłu.

- Nie ma takiej potrzeby. - zachichotałem i odwróciłem się do niego przodem.

- Chodźmy. - mruknął, spojrzał przelotnie na Jungkooka i zlapal mnie za rękę.

- Do zobaczenia później Tae! - pomachałem mu i poszliśmy.

- Pa! - odmachał mi i poszedł w drugą stronę razem z Jeonem.

*****

Po zakończeniu roku szkolnego wszyscy odeszli do swoich domów. Taehyung z Jungkookiem umówili się do klubu, a ja z Yoongim planujemy kolejną podróż. Co tym razem? Może Rzym, Paryż, Londyn? Okej, okej, Jimin, przestań marzyć, lot do warzywniaka niech ci narazie wystarczy. Naciesz się Yoongim i waszymi zaręczynami. Mimo, że było to już dwa miesiące temu, to nigdy nie zapomnę tego dnia. Cieszę się. Cieszę się życiem, cieszę się, że mam tak wspaniałego chłopaka (obecnie już narzeczonego), tak wspaniałego przyjaciela. Tak wielkie szczęście, tak wielką szansę. Jedyne czego się boje, to tego, że kiedyś mogę to wszystko stracić... Że kiedyś mi tego zabraknie, zostanie mi to odebrane. Ale jedyne, co może mi to odebrać, to smierć. Ale nie z powodu wypadku, głupoty, czy czegoś innego. Smierć ze starości. Tylko w taki sposób zamierzam odejść. Nie biorę pod uwagę pozostałych opcji.
Mimo wszystkich złych chwil, jakie spotkały mnie w życiu, cieszę się. Cieszę się, że mam szansę później coś w sobie poprawić, bo w końcu każdy popełnia błędy. Na błędach się uczymy i wyciągamy z nich wnioski. Człowiek uczy się całe życie, bo całe życie popełnia błędy, które następnie ma szasnę poprawić. Tą szansą jest życie i kolejne dni, nastający z wschodem słońca. Dzień, noc, dzień, noc, dzień, noc. I tak w kółko. Z jednej strony, to nudne, ciągle to samo. Ale wiecie co jest w tym ekscytujące? Że z każdym dniem coś się zmienia. Jednego dnia jest słońce, a jednego pada deszcz. Jednej nocy jest chłód, a następnej topisz się zawinięty w kołdrę, z obawą czy przypadkiem żaden potwór nie czycha pod twoim łóżkiem, aby dopaść twoje stopy. Jednego dnia, uśmiechasz się od ucha do ucha, a w nocy wylewasz łzy ze smutków, lub tak po prostu, bez powodu. O poranku możesz spędzić ten czas z ukochaną osobą, a następnego dnia ta osoba musi spieszyć się do pracy. A do czego zmierzam? Do tego, że takie jest życie. Pełne przygód i tajemnic. Pełne bólu i ukojenia. Pełne wrażeń, albo kompletnie nudne. Przeszłości nie możemy zmienić, ale możemy zmienić przyszłość, sprawić, że będzie lepsza. To, jaka ona będzie, zależy od nas i od tego, jak bardzo będziemy zdeterminowani aby ją zmienić. Jeżeli leżymy na kanapie jedząc chipsy i oglądając seriale, nic tym nie zdziałamy. Ale jeżeli spotkamy się z przyjaciółmi, wyjdziemy na spacer ze swoim pupilem, to już coś zdziałamy. Przyjaciele będą wiedzieć, że o nich pamiętamy, a nasz pupil będzie szczęśliwy, że dbamy o niego. Codzienność to rutyna, z jaką się zmagamy i to jest wyjątkowe.

- Jimin, chodź na obiad! - zawołał brunet stojący w kuchni.

- Idę! - odkrzyknąłem i zamknąłem książkę. Odłożyłem ją na półkę i wyszedłem z pokoju.

Będąc już w kuchni usiadłem przy stole. Przysunąłem do siebie talerz z jedzeniem, a po kilku chwilach dołączył do mne Yoongi.

- Smacznego.

- Wzajemnie. - i zaczęliśmy posiłek.

Po posiłku pozmywałem naczynia i przenieśliśmy się do sypialni.
Razem położyliśmy się na łóżku.

Ułożyłem wygodnie głowę na ramieniu chłopaka, kiedy ten nagle
powiedział. - Udało się.

- Co takiego? - spojrzałem mu w oczy.

- Dostałem się. Lecimy do Londynu! - uradował się i mocno wziął mnie w swoje objęcia.

The end.

Kwiat dzikiej róży II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz