• 9 •

109 1 4
                                    

W tym momencie zaczęło się dla mnie piekło..

Nie miałem siły się szarpać, dlatego nie stawiałem oporów i za bardzo nie próbowałem się wyrwać. Po za tym, mogłem znowu oberwać, a tym samym również pogorszyć swoją sytuację. Byłem zbyt osłabiony, aby się stawiać. Odwodniony i zmęczony.
Modliłem się tylko o to, żeby ktoś zaraz mnie uratował. Bałem się, czy wyjdę z tego żywo i ogromnie tęskniłem za przyjaciółmi.. Za Yoongim, za Taehyungiem.

Gdy w końcu dotarliśmy do jakiegoś innego miejsca, a zakładam, że była to piwnica, więc domyślałem się, że znaleźliśmy się w jakiejś innej jej części.
Zostałem usadzony na krześle z mocnym szarpnięciem.
Znajdował się tam jeszcze ktoś inny, zakładam, że jakiś wspólnik czy coś w ten deseń.

Napastnik sięgnął po linę obok i przywiązał mnie do krzesła. Siedziałem w strasznym ścisku, widać, że nie chcieli mnie chyba oszczędzać w tamtym momencie, ani dać mi spokoju.
Najgorszy ścisk poczułem chyba przy brzuchu, gdzie lina, albo jakiegoś rodzaju gruby sznur wrzyna mi się w nadgarstki i podbrzusze.

- Co ja ci takiego zrobiłem?! Dlaczego mnie tu zabraliście! W-wypuścicie mnie, błagam.! - wykrzyczałem resztkami sił, a w odpowiedzi z początku dostałem tylko dość mocno w twarz. Zakładam, że w tamtym momencie mój policzek był okropnie czerwony od uderzenia, a do tego czułem pieczenie ogromne w tamtym miejscu.

- Zamknij się i nie tym tonem! Jeszcze raz otworzysz tą japę, a twoja śliczna buźka już nie będzie taka piękna. Wątpię, aby wtedy twój cudowny Min zechciał cie, z wielką blizną na twarzy. - wyciągnął mały scyzoryk i popatrzył w stronę swojego wspólnika. - Jak będziesz ładnie odpowiadać na moje pytania, będziesz się słuchać i nie będziesz drzeć japy, to za duża krzywda ci się nie stanie. Ale jak będziesz nieposłuszny i będziesz się stawiał, to nie skończy się to dla ciebie za dobrze. - podszedł przystawiając mi do policzka scyzoryk, a ja poczułem tylko napływ ciepła, jaki spowodował ogromny stres.

Strasznie bałem się tego, co może mi zrobić. W końcu był nieobliczalny i wiedziałem, że nie żartuje oraz będzie w stanie użyć tego żelastwa na mnie.
Wolałem się słuchać i już więcej nie krzyczeć, czy próbować się szarpać bo to i tak nic nie da.

- Za każdą dobrą odpowiedź nic ci się nie stanie, lecz jeśli odpowiesz źle i skłamiesz, potraktuję cię troszkę boleśnie. - uśmiechnął się i przybliżył znów, a w tym samym czasie mężczyzna z boku wziął coś w stylu małej kamery i zaczął nagrywać całe zajście.

- A więc pierwsze pytanie.. Jak długo znasz się z Minem i ile on u ciebie mieszka? - zapytał bawiąc się scyzorykiem w dłoni.

Ja tylko wlepiałem wzrok w podłogę próbując złapać jakiś większy oddech, co było dość trudne, iż sznur na moim brzuchu przez cały czas mocno zacieśniał się na nim, było to okropnie niekomfortowe i bolesne.
- Z-znam się z nim jakiś niecały tydzień... A mieszka u mnie od jakichś trzech dni.. - powiedziałem ledwo, wiercąc się na krześle.

- Ale patrz na mnie, jak do mnie mówisz! - podniósł moją głowę, tym samym zmuszając do patrzenia na siebie i uderzył w twarz. Ja tylko syknąłem z bólu, a z oczu zleciały mi kolejne łzy, chciałem już to wszystko zakończyć...
- Więc kontynuując.. Zatem czy wiedziałeś, że Yoongi posiada narkotyki i wiedziałeś o jego układzie, który zawarł razem ze mną, ale niestety nasza kicia zgubiła to, co należało do mnie. Nie umie dopilnować nawet czyjejś własności, a ja tego bardzo nie lubię. Nie wykonał zadania i nie dostarczył mi towaru. Skurwiel nie przyłożył się do tego, a że dzisiaj chciałem przyjść to odebrać, chyba się przestraszył i uciekł... No cóż, za błędy się płaci. - przybliżył się przystawiając mi narzędzie do policzka.

Kwiat dzikiej róży II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz