Rozdział 37

85 10 0
                                    

Pierwszym słowem, jakie mi przyszło do głowy, to: na serio? Czemu zawsze albo sama mdleję, albo ktoś sprawia, że to robię?

Obudziłam się w celi. Ale najgorsze było to, że nie wiedziałam czy to rzeczywistość, czy tylko jedna z tych głupich wizji. Czy jestem w Araluenie, czy w moim świecie...

Postanowiłam wstać, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że mam skrępowane kostki oraz nadgarstki. Przeklnęłam. Usłyszałam również szmer. Przewróciłam się na plecy, i przeturlałam się bliżej odgłosu. Usiadłam. Byłam twarzą w twarz z jakąś staruszką. Była ona wychudzona, i miała pełno zmarszczek. Zmarszczyłam brwi.

—K...kim jesteś?— zapytałam kobietę.

Odpowiedziała uśmiechem i ukazała swoje prawie już bezzębne dziąsła: jeden ząb pozostał jej na dolnym dziąśle z przodu. Kiwnęła głową w zacieniony róg pokoju. Kim ona była?

Z niepewnością odwróciłam się w tamtą stronę. Coś się poruszało, jakby ktoś oddychał. Przesuwałam się bliżej ciemnego konta.

—To ty, Halt?—spytałam, bo tak mi się wydawało. Postać się nie poruszyła, więc przesunęłam się bliżej.

Chociaż miałam lekko zamglony wzrok (nie wiem czemu), to już wiedziałam, kto leży obok mnie.

Tak, to był Halt.

Zwiadowcy: Wybrana ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz