Rozdział 41

86 9 0
                                    

Alex

„Nie, nie, nie... to nie mogło się wydarzyć. Oni żartują. To nie prawda..."- usilnie próbowałam zrozumieć, co do mnie mówiono.

—Przykro mi, Alex. Naprawdę—Will położył mi rękę na ramieniu.

—Widziałeś to?—spytałam zrozpaczona.

—Tak...— zaczął Will, ale ja gwałtownie mu przerwałam. Dostałam ataku szału.

—I nic nie zrobiłeś?! Nie pomogłeś jej? Czemu, jak to się stało?!— krzyczałam, zrozpaczona. Nie zwracałam uwagi na to, że przez mój krzyk strażnicy mogą nas zaraz znaleźć.— Gdybym nie została wybrana na tą głupią informatorkę, na pewno by się tak nie stało!- wybuchłam. Nie wytrzymałam. Nie mogłam tego zrozumieć. Czemu akurat moja mama?

—Alex, posłuchaj—powiedział baron.—Musimy być cicho, bo jeszcze nas znajdą. Na prawdę ci współczuję. Ale teraz...

—Nie, to ty mnie posłuchaj!— krzyknęłam, tym razem na barona.— Właśnie straciłam mamę, a wy mi każecie być cicho!

—Wiesz, że to nie tak—odparła kurierka.

—Nie! Nie wiem!—i zrobiłam bardzo głupią rzecz. Wyszłam z kryjówki, i rzuciłam się pędem w inną stronę.

Will chyba chciał pobiec za mną, ale Halt go powstrzymał.

—Tak jej nie pomożesz. Tylko ciebie jeszcze złapią, i co wtedy? Musimy wierzyć, że...— niestety dalszego ciągu nie usłyszałam. W tym momencie cały świat mi się zawalił. Co ja teraz zrobię? Biegłam przez korytarz, słysząc jak we mgle wołania strażników w tyle za mną. Nie mogłam powstrzymać łez. A mój nauczyciel obwiniał się za śmierć kobiety, która do niedawna była moją najbliższą rodziną.

Zwiadowcy: Wybrana ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz