Rzdział 38

85 10 0
                                    


Gdy zabrali Halta, po kilku minutach ktoś przyszedł po mnie. Usłyszałam głosy, więc szybko położyłam się niewygodnie na ziemi, by wyglądało jakbym jeszcze spała albo była nieprzytomna.

Drzwi- albo w sumie kraty- otworzyły się ze szczękiem i ktoś wszedł do celi.

Mężczyzna poszedł coś po innym języku i inna osoba podeszła do mnie. Poczułam ucisk w żołądku. Przestraszyłam się lekko.

Mam nadzieję, że plan Halta wypali- powiedziałam w myślach. Musi- skarciłam się, bo raczej byłam optymistką. Zazwyczaj.

Ktoś wziął mnie pod ramiona i pociągnął mnie w górę. Udawałam bezwładną, lalkę szmacianą.

—Obudź się— powiedział. Nic.—Obudź!

Otworzyłam oczy i wykrzywiłam twarz w nieprawdziwym bólu. Chyba się nabrał bo zrobił zakłopotaną minę.

—Chodź—powiedział. Wstałam. Kazał mi wyjść za nim. Spojrzałam jeszcze na pomieszczenie w którym byłam i zmarszczyłam brwi. Kobiety nie było. Dziwne.... Poszłam za mężczyzną, bo popatrzył na mnie groźnie. Opuściliśmy celę. I w tym momencie stało się coś, czego bym się chyba nigdy nie spodziewała.

Ktoś zastrzelił strażnika, i wszedł z hukiem. Był ubrany w cały czarny strój, miał maskę (też czarną), i był przeciętnego stroju. Zmarszczyłam brwi. (Przez te ostatnie tygodnie tak często marszczyłam brwi, że aż się dziwię, że nie wypaliła mi się tam taka zmarszczka na stałe). Nieznajomy zdjął maskę. Rozpłakałam się i pobiegłam w jego stronę.

To był Will.

Zwiadowcy: Wybrana ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz