~ ROZDZIAŁ 19 ~

95 2 0
                                    


~Max~

Mam ochotę coś rozwalić. Z dnia na dzień moja siostra zniknęła z ranną kostką i poszarpaną psychiką. Ona umrze o świcie. Niestety sprawę musimy załatwić sami. Theo nadal siedzi trzymając się za głowę a Dylan stoi wpatrzony w jeden punkt.
- Nawet nie chce myśleć co teraz przeżywa. Koleś jest zdolny do wszystkiego nawet nie wiemy gdzie jest ich miejscówka. - podnoszę głos i chodzę bez celu po salonie. Do pomieszczenia wchodzi reszta chłopaków, następnie zaspani rozglądają się.
- Gdzie Mia ? - pyta Alex przecierając oczy.
- Zabrali ją - Theo cicho się oddzywa a chłopcy nie wiedzą co powiedzieć. Patrzą na nas z przerażeniem.
- Gdy robiłem sobie śniadanie jeszcze siedziała przy wyspie.. - wyznaję Ethan, następnie siada obok Theo po czym przeciera twarz dłońmi.

Jesteśmy w kropce, nie wiemy nic. Nie jesteśmy pewni gdzie są ani do jakiego stopnia mogą zniszczyć dziewczynę. Chłopak w ogóle się nie oddzywa.

~Mia~

Obudziło mnie silne szarpnięcie oraz krzyk nad moim uchem. Otworzyłam oczy i gwałtownie usiadłam na brudnym materacu. Człowiek w czarnej kominiarce stał nade mną i przyglądał mi się uważnie.
- No nareszcie, ile można cię budzić dziewczyno - mówi z wyrzutem i robi kilka kroków w tył. - Wstań. Victor chce cię widzieć. - mówi nadal na twarzy mając kominiarkę. Widać mu tylko czy, które są zielone. Powoli wstaję z materaca i z ranną, pulsującą kostką powoli podchodzę do chłopaka.
- Mam skręconą kostkę, proszę nie szarp mną. To na prawdę boli. - wyznaję z bólem gdy czuję mocny uścisk dłoni na przed ramieniu. Chłopak trochę luzuję zaciśniętą dłoń i kiwa głową.

Idziemy długim ciemnym korytarzem prawdopodobnie do drzwi na samym końcu. To za nimi kryję się tajemniczy Victor. Ciekawe czy to o nim chłopcy mi mówili. Stajemy przed wysokimi czarnymi drzwiami a chłopak obok mnie puka i łapię za klamkę. Wchodzimy do środka. Pomieszczenie jest w kolorach czarno-białych a na środku pokoju stoi biurko z ciemnego drewna oraz odwrócony skurzany fotel, na którym ktoś siedzi.
- Przyprowadziłem ją - popycha mnie lekko do przodu jednak on zostaję w miejscu. Fotel odwraca się a chłopak, który wcześniej na nim siedział wstaję i podchodzi bliżej mnie, przyglądając się.
- Ma skręconą kostkę. Prosiła aby uważać - chłopak stojący za mną cicho się oddzywa.
Stoimy twarzą w twarz w końcu chłopak schyla się do mojej szyi i zaciąga się zapachem moich włosów. Powoli odsuwa się i patrząc mi w oczy przejeżdża opuszkami palców po moim policzku tym samym zachaczając o kosmyk włosów, który chowa za ucho.
- W końcu cię mam złotko. - mówi cicho i przybliża twarz bliżej z zamiarem pocałowania mnie, lecz szybko odwracam głowę aby tego uniknąć. Chłopak zamyka oczy uśmiechając się.
- Jeszcze będziesz mnie błagać o to. - mówi ostro przy moim uchu po czym każe chłopakowi mnie zabrać do ciemnego pomieszczenia, w którym przebywam.

Zamyka za nami drzwi i spowrotem razem z nim kieruję się do brudnego pomieszczenia.

~Theo~

Mogłem podejść, odciągnąć ją nawet siłą jeśli byłoby to potrzebne. Mogłem coś zrobić aby uniknąć tego co się stało. Niestety nie zrobiłem nic jakbym był obojętny. Teraz.. siedzę w salonie pogrążony w myślach nie słuchając tego co mówią chłopcy. Czuję się jakby ktoś wydarł ze mnie cząstkę czegoś mojego. Nie chcę nawet myśleć co czuję Max. Co z tego, że nic nie łączy mnie z Mią, ale jako siostra Max'a stała się też naszą siostrą. Stała się częścią naszej rodziny. Powinnam być bezpieczna niestety teraz siedzi gdzieś w kącie skulona z zimna jak i strachu na niewygodnym, brudnym materacu w ciemnym zamkniętym pomieszczeniu odizolowanym od świata pozbawiona jakich kolwiek możliwości bronienia się. Na dodatek ma skręconą kostkę. Cholera!

Wstaję z sofy nie zwracając uwagi na pytania chłopaków i idę na górę. Będąc w pomieszczeniu, do którego wdziera się słońce przez nadal zasłonięte rolety siadam na łóżku skanując jej pokój od góry do dołu. Moją uwagę przykuwa telefon oraz słuchawki leżące przy oknie. Łapię jej komórkę i wchodzę w kontakty. Może ma kogoś kto wiedział by coś więcej. Może coś komuś mówiła. W końcu napotykam numer do jakieś Cameron'a naciskam zieloną słuchawkę, następnie przykładam komórkę do ucha. Po dwóch sygnałach odbiera.
- Mia już myślałem, że coś się stało - mówi radośnie.
- Cześć, mówi jej kolega Theo. Chciałem zapytać czy Mia może ci coś mówiła o jakichś wiadomościach bo.. - przerywam na chwilę po czym dodaję cicho - Ktoś ją porwał. - po drugiej stronie słuchawki zapada cisza. Słyszę jak jego oddech przyspieszył, lecz nadal milczy.
- Co? - pyta przestraszony. - Mówiła tylko, że ktoś do niej pisze dziwne wiadomości, ale nie wiedziałem, że tak to się potoczy. Proszę zadzwoń jak tylko będziesz coś wiedzieć. - jego głos jest cichy i przestraszony. Słychać, że bardzo się przejął. Nie tylko on. Po tym rozłączam się i odkładam jej telefon na półkę. Siedząc na łóżku znowu jestem pogrążony w własnych myślach.

~Mia~

Ból, tylko to teraz czuję. Przeszywa mnie od stóp do podbrzusza. Moje ciało.. porusza się w przód i tył. Nie mam na to wpływu. Dożylnie podali mi środek paraliżujący. Przez szklane oczy nie widzę nic. Kilka słonych kropel spływa po moim czerwonym policzku. Mój wzrok utkwiony jest w szparę pod drzwiami. Próbowałam się bronić, pomimo bólu skręconej kostki.. próbowałam.

Cierpienie jakie mi towarzyszy od jakichś kilku minut pozbawia mnie jakich kolwiek nadziei, a one umierają ostatnie. Chce umrzeć. Lekko, bezboleśnie, w samotności.. Chce stąd zniknąć tak jak zniknęłam z domu Max'a. Straciłam nadzieję na lepsze jutro, straciłam nadzieję na to czy w ogóle przeżyje.

Po kilku długich minutach chłopak wychodzi z pomieszczenia i zamyka drzwi na klucz. Łzy spływają jedna po drugiej dlatego materac przy mojej twarzy jest mokry od słonych kropel. Po chwili drzwi ponownie się otwierają niestety nie mogę spojrzeć w ich stronę.
- Przyniosłem ci radio byś nie miała tu cicho. - mówi i zamyka drzwi. Był to Jake. Tylko on od początku jest dla mnie miły. Uszanował to, że nie chce aby mną szarpaną. Tylko on to zrozumiał. Niestety przez cały ten czas nosi czarna kominiarkę przez co nie mogę bardziej mu się przyjrzeć.

W rogu pokoju stoi radio, które chłopak tam zostawił. Jest stare, lecz nadal wydobywa się z niego cicha muzyka. Melodia jest spokojna, ale przygnębiająca. Wsłuchując się w nią bardziej zamykam oczy. Ktoś właśnie wszedł do pomieszczenia. Słyszę kroki zbliżające się do mnie, ale substancja, którą mi podali nadal na mnie działa. Po chwili czuję ukłucie w tylnej części nogi. Powieki stają się coraz cięższe, a dzwięki nie są tak słyszalne jak przed chwilą.

Nastaję ciemność oraz nicość.

Jestem martwa.
__________________

Myślicie, że Mia to przeżyje ?

*Za błędy ortograficzne przepraszam*

Do następnego ludkii ❤️✨

So Empty | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz