Rozdział 3

1.4K 82 1
                                    

Camila

Zakupy minęły mi bardzo szybko. Kupiłam sobie pare rzeczy na dzisiejszy wieczór i nawet białą elegancką koszulę do pracy.

-Kochanie, wejdę jeszcze tutaj na chwilę.

Już miałam marudzić, że bolą mnie nogi i chcę wracać, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Shawn korzystając z okazji zniknął w głąb sklepu, a ja z poirytowaniem wyciągnęłam telefon z torebki. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.

-Camilo Cabello, mam nadzieję, że wiesz po co dzwonię?

Głos Dinah brzmiał bardzo poważnie na co momentalnie parsknęłam śmiechem udając się jednocześnie na poszukiwania Shawna.

-Imprezka dzisiaj, wiem. O 20 w klubie Nitnox?

Zauważyłam Shawna pomiędzy pułkami sklepu, który przebierał wśród koszul w czarno białą kratę, zapewne szukając swojego rozmiaru. Gdy odnalazł mnie wzrokiem, posłał mi słodki uśmiech, zgarnął koszulę z wieszaka i ruszył w moją stronę.

-Tym razem w klubie Nocturne i mam dla ciebie dodatkowo newsa.

Zapiszczała podekscytowana na co mi prawie pękły bębenki. Już miałam pytać co to za wspaniała wiadomość, kiedy Shawn się odezwał.

-Co myślisz o tej koszuli, słoneczko? Nada się na dziś?

Spytał mierzwiąc swoje włosy i pokazując mi odzież. Na pewno będzie na nim swietnie leżała. Kiwnęłam tylko głowa twierdząco i już otwierałam usta żeby się odezwać, gdy donośny głos zagrzmiał w słuchawce.

-Tylko mi nie mów Karla, że on z nami idzie.

Spanikowana momentalnie przyciszyłam dźwięk rozmowy. Nie chciałam żeby Shawn poczuł się urażony i niechciany. Oddaliłam się od niego na tyle, żeby nie był w stanie podsłyszeć naszej rozmowy.

-Dinah Jane, to jest mój chłopak i czy go lubisz czy nie, taki jest stan rzeczy. Idzie z nami.

Powiedziałam stanowczo, chociaż sama nie byłam do tego aż tak przekonana. Chciałam się dziś zabawić po ciężkim tygodniu w pracy, a Shawn i zabawa to nie są tożsame słowa. Przez chwile na lini panowała cisza.

-Jak chcesz, ale wiedz, że Normani spotka się tam z nami, a ta z kolei weźmie ze sobą Lauren.

Moje serce na dźwięk jej imienia zechciało wyskoczyć z piersi. Zobaczę ją dzisiaj, ponownie. Moment, dlaczego tak reaguję? Nawet jej nie znam i mam Shawna. Pokręciłam głową jakbym chciała wyrzucić z głowy te myśli.

-I co z tego?

Spytałam siląc się na to bym brzmiała obojętnie, ale w odpowiedzi dostałam tylko głośny wybuch śmiechu po drugiej stronie.

-Mnie nie oszukasz, Karla. Spotkamy się na miejscu, może Shawn zdąży złamać nogę do tego czasu.

Już miałam ją opieprzyć, ale ta zdążyła się rozłączyć. Akurat w tym czasie dołączył do mnie Shawn, splótł nasze dłonie razem i pocałował mnie czule w czoło. Ruszyliśmy do samochodu i znowu wracaliśmy w ciszy, aż nie zajechaliśmy pod moje mieszkanie. Powiedziałam mu żeby przyjechał po mnie przed 20. Dochodziła teraz 17, więc miałam dużo czasu na przygotowanie. Poszłam wziąć relaksujący prysznic i przystąpiłam do szykowania się na bóstwo. Pomalowałam się trochę mocniej niż zazwyczaj, założyłam czerwoną spódnicę, która sięgała mi do połowy ud i czarna przezroczystą koszulkę. Rzecz jasna, nie aż tak przezroczysta, było mi w niej widać kontury mojego stanika, ale nie tak do przesady. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle. Włożyłam moje szpilki, a że zostało mi jeszcze chwile czasu postanowiłam zjeść coś na szybko.

Chwilę przed 20 przyjechał po mnie Shawn. Ubrany był w dzisiaj zakupioną koszulę, granatowe spodnie i zwykłe adidasy. Wyglądał uroczo, ale i zarazem nudno. Wyglądał tak jak codziennie. Gdy zajechaliśmy pod klub już z zewnątrz słychać było głośną muzykę.  Weszliśmy do środka, a ja niemalże od razu odnalazłam wzrokiem Dinah, która siedziała razem z Normani. Rozejrzałam się jeszcze raz po klubie, ale nigdzie nie dostrzegłam zielonookiej. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do dziewczyn.

-No proszę, proszę, Camila. Wyglądasz jak gwiazda. Dla kogo się tak wystroiłaś?

Parsknęła Dinah poruszając zabawnie brwiami. Miała już lekko przekrwione oczy, co oznaczało tylko tyle, że DJ doprawiła się przed sama impreza. Postanowiłam zignorować jej dwuznaczny komentarz i przywitałam się z czarnoskórą. Zajęłam miejsce naprzeciwko dziewczyn, a obok mnie dosiadł się Shawn. Z nim oczywiście przywitała się tylko Normani.

-Pójdę zamówić nam drinki, kochanie.

Szepnął mi do ucha, a ja lekko ścisnęłam jego dłoń. Wiedziałam, że czuje się już skrępowany i potrzebował alkoholu, żeby się trochę rozluźnić. Gdy tylko odszedł parę kroków zgromiłam Dinah wzrokiem.

-Nie musisz być dla niego niemiła, Dinah.

-Wręcz przeciwnie, Karla. Jestem bardzo miła, niemiła bym była dopiero jakbym się do niego odezwała.

Powiedziała i wybuchnęła śmiechem na swoją własna wypowiedź. Nic nie poradzę, ale jej pijacki śmiech był strasznie zaraźliwy.

Czas leciał, a ja z drinka na drinka stawałam się coraz bardziej pijana i weselsza. Wciąż nigdzie nie widziałam Lauren, nie żebym w ogóle jej szukała. Po prostu się rozglądałam. Dziewczyny teżo niej nic nie wspominały. To nawet lepiej, że nie przyszła. Pewnie byłaby niemiła i popsułaby mi wieczór. Chociaż przyznając się sama przed sobą, chciałabym ją zobaczyć. Nie wiem czemu, po prostu chciałabym. Te jej zielone, hipnotyzujące oczy, ostre rysy twarzy. Spotkałam ją tylko dwa razy, ale uczucie jakie mi przy tym towarzyszyło było nie z tej ziemi. Oczywiście do czasu, aż nie otwierała ust i nie mówiła nic wrednego. W sumie ciekawe czy mogłybyśmy się polubić. Pewnie nie. Zaraz, zaraz. Dlaczego ja w ogóle o niej myśle? Chyba jestem już nieźle pijana.

-Idziemy tańczyć?

Spytała Normani próbując przekrzyczeć muzykę. Lubię tańczyć, ale Shawn nigdy nie chce. Woli siedzieć przy stoliku i pic niż pójść na parkiet i się dobrze bawić.

-Idziemy.

Dinah zdecydowała za nas dwie i pociągnęła mnie za rękę zmuszając bym wstała razem z nią. Zerknęłam jeszcze na Shawna, ale nie dostrzegłam w jego wyrazie twarzy nic prócz tego, że jest mocno nawalony. Kiwnął tylko leniwie na znak zgody, że mogę go zostawić i zajął się opróżnaniem swojego piwa.

Na parkiecie było cudownie, mimo ze trochę tłoczno. Tego właśnie potrzebowałam, napić się, potańczyć i dobrze się bawić. Śmiałam się na widok tańca, który przedstawiała Dinah. To był dosłownie pijacki taniec bez żadnego ładu i składu. Jeszcze bardziej rozbawiła mnie reakcja Normani, która udawała, że oddała się od DJ i jej nie zna. Przyznam, bawiłam się świetnie z dziewczynami. Nie wiem nawet ile piosenek już minęło. Alkohol już tak bardzo nie buzował w mojej głowie jak wtedy, gdy siedziałyśmy i piliśmy. To był bardzo dobry pomysł, teraz mogę się napić jeszcze drinka czy dwa.
Właśnie ewakuowałam się z parkietu, bo oczywiście zagrali jakąś wolną piosenkę dla zakochanych par. Przeszło mi przez myśl, że chciałabym, żeby Shawn chociaż raz zaprosił mnie do tańca, ale to przecież było niemożliwe. On nie tańczy i koniec. Trochę mnie to w nim denerwowało, szczególnie że wbrew pozorom naprawdę rzadko chodzimy na takie imprezy. On pracuje, ja pracuję. Nic by mu się nie stało, gdyby raz na jakiś czas zatańczył.
Kierowałam się w stronę stolika przy którym siedział Shawn, ale w ostatniej chwili zawróciłam i skierowałam się w stronę baru, by zamówić jeszcze jednego drinka. Kiedy byłam już prawie przy ladzie czyjaś postać zagrodziła mi drogę. Nim zdążyłam zorientować się kto stoi przede mną doszedł moich uszu zachrypnięty, znajomy głos.

-Zatańczysz ze mną, Camila?

Los loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz