Camila
Tym razem obudził mnie nie dźwięk budzika, a sygnał oznaczający przychodzące połączenie. Sięgnęłam po telefon i widząc imię na wyswietlaczu od razu zamarłam.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przełknęlam głośno ślinę czując jak spojrzenie zielonookiej wierci mi dziurę w policzku.- Hej, Mila. Jadę już po ciebie. - usłyszałam w słuchawce wesoły głos mojego chłopaka.
O Boże, Shawn tu zaraz będzie. A jest tu Lauren. Cholera.
- Za ile będziesz? - spytałam próbując ukryć moją panikę w głosie.
- Myślę, że do 20 minut.
- Okej, będę gotowa, do zobaczenia - szybko się rozłączylam i gwałtownie wstałam z łóżka.
Czułam jak mój plus przyspiesza, a przebiegły uśmiech Lauren wcale mi nie pomagał w uspokojeniu się.
Kiedy widziałam, że zielonooka nie ma zamiaru wstawać postanowiłam zainterweniować.- Lauren, musisz już iść. - powiedziałam ściągając z niej kołdrę, którą się przykryła.
- Zdążę wyjść przed przyjściem twojego księcia - powiedziała sarkastycznie i powoli zmieniła pozycje z leżąca na siedząca opierając się plecami o poduszki.
- To nie są żarty. Shawn zaraz tu będzie. - westchnęłam opuszczając ramiona wzdłuż tułowia.
Jak ona może być taka spokojna i niewzruszona? Przecież jakby Shawn zobaczył ją w moim łóżku, jeszcze nadodatek w moich ubraniach to na pewno by sobie coś pomyślał, a ja wcale nie miałam ochoty na tłumaczenie się.
- Lauren, proszę. Nie chcę kłopotów. - mruknęłam zrezygnowana czując, że zaczyna mnie boleć głowa.
- Skoro prosisz - burknęła wstając i podchodząc bliżej mnie, na co ja cofnęłam się kilka kroków w tył.
To się nie spodobało Lauren, która zmarszczyła brwi i rzuciła mi zdenerwowane spojrzenie. Ale w tej chwili nie obchodziło mnie co się jej podoba, czy nie. Nie chce problemów, nie zdążyłam sobie jeszcze wszystkiego poukładać. To wszystko dzieje się za szybko, a ja za tym nie nadążam.
- Nie odsuwaj się ode mnie. - warknęła, a jej głos przepełniony staniwczoscią sprawił, że moje kolana zrobiły się jak z waty.
Kiedy ponownie podeszła do mnie nie byłam w stanie się odsunąć.
Czułym gestem odgarnęła niesforny kosmyk włosów spadający na moją twarz i przypatrywała mi się intensywnie. Mimowolnie ułożyłam swoje dłonie na jej biodrach desperacko pragnąc jej dotyku. Próbowałam wyczytać coś z jej wzroku, ale on nic nie ukazywał. Jej wzrok powoli zjechał z moich oczu na moje usta, a ja zaczęłam się obawiać tego co dziewczyna może zrobić.
Oblizałam wierzchem języka moje wargi czując się niepewnie. Na mój gest Lauren uśmiechnęła się przebiegle, a jej oczy wręcz zabłyszczały. Czułam jak w pokoju robi się duszno.
Pochyliła się nieznacznie w moim kierunku, a moje serce chciało wyskoczyć z mojej piersi. To działało jak jakas magnetyczna siła, która ciągnęła mnie bliżej niej.
W tej chwili nie liczył się Shawn, nie liczył się czas, nie liczyło się nic prócz Lauren.
Przybliżyłam się jeszcze bardziej w jej kierunku przymykając delikatnie powieki i czekając na to co pragnęłam od momentu kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam.- Nie zrobię tego - powiedziała odsuwając się ode mnie na znaczną odległość powodując uczucie chłodu w miejscach gdzie trzymała ręce.
Zamrugałam kilka razy, żeby zrozumieć co się stało. Nie chciała mnie pocałować? To jakas chora gra w wykonaniu Lauren czy co?
Poczułam się zła, bardzo zła, oszukana i głupia.
CZYTASZ
Los lovers
FanfictionCamila jest młodą kobietą wkraczającą powoli w dorosłe życie. Jej życie jest proste. Ma prace, własne mieszkanie, wierną przyjaciółkę i porządnego chłopaka. Jednak nie zdawała sobie sprawy, że nie wie co to miłość dopóki w jej życiu nie pojawiła się...