Lauren
Dzień w całości spędziłam z Normani. No powiedzmy, że w całości, bo pod wieczór poszła na tą randkę z Dinah. Nie wiem co jest fajnego w chodzeniu na randki. Osobiście nigdy nie byłam i nie mam na pewno kurewskiego zamiaru kogokolwiek zabierać na te durne randki.
Camila nie odpisała mi na mojego smsa. Wiedziałam, żeby nie słuchać Normani i nie pisać takiego dziadostwa w wiadomości. Tylko z siebie niepotrzebnie zrobiłam kretynkę.
Kac prawie w całości ze mnie zszedł, ale żebra dalej niemiłosiernie mnie bolały.
Rozmowa z Normani dużo mi pomogła. Oczywiście zbesztala mnie za moje zachowanie w stosunku do Camili, ale tez wiele doradziła. Chociażby z tą sytuacją z moją rodziną.
Podjęłam decyzję i faktycznie przejmę tą wytwórnie. Lubię muzykę i odnajdę się w tym. Niemniej jednak czeka mnie jeszcze poważna rozmowa z rodzicami, bo dziwne to dla mnie wszystko. Co nagle się zmęczyli i się wyprowadzaja? No raczej kurwa nie. Pracował na to całe życie wraz z dziadkiem i chcę to tak z dnia na dzień porzucić? Znaczy no porzucić, dać mnie i Taylor.Gdy znalazłam się pod domem zauważyłam samochod Camilii zaparkowany na podjeździe. Nie wiem może powinnam iść do niej i osobiście ją przeprosić?
Nie, nie ma żadnego przepraszania. Raz już to zrobiłam, nie będę tego robić drugi raz.Zapukałam do drzwi i już po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanęła Camila z przyłożonym telefonem do ucha. Na jej widok moje serce od razu przyspieszyło. Włosy miała związane w kucyk i ubrana była w luźne szorty i białą koszulkę na ramiączkach. Wyglądała wręcz zjawiskowo. Gdybym mogła to wzięłabym ją tu i teraz.
Na mój widok posłała mi lekki uśmiech i dała znak dłonią bym weszła.
Weszłam do środka i skierowałam się do salonu. Odwróciłam się w kierunku dziewczyny analizując całą jej sylwetkę.
- Nie wiem, mamo. Teraz zbytnio nie mam jak. Prędzej wy przylecicie do mnie niż ja do was - stwierdziła do teleofnu marszczac brwi i oblizując wargę.
Wyglądała tak niesamowicie seksownie. Mogłabym patrzeć na nią godzinami.
- Muszę już kończyć. Ucałuj Sofi ode mnie, pa - tym akcentem rozłączyła telefon i dopiero na mnie spojrzała.
Jej wyraz twarzy od razu się zmienił. Twarz przybrała obojętny wyraz twarzy i zmierzyła mnie wyczekująco wzrokiem.
- Jesteś dalej zła? - spytałam ostrożnie przybliżając się do niej nieznacznie.
- A jak myślisz? - zakpiła krzyżując ręce na ramionach.
- No przepraszam, Camz. Co jeszcze mam zrobić?
A dopiero mówiłam, że nie będę jej drugi raz przepraszać. Chyba nie mogę już wierzyć sama sobie.
- Nie jestem zła, ale chciałam to usłyszeć, a nie przeczytać. - rozchmurzyla się i również przybliżyła do mnie.
Korzystając z okazji pociągnęłam ją delikatnie za rękę i zamknęłam w swoich ramionach. Ona położyła delikatnie głowę na mojej klatce piersiowej, a ja poczułam się rozluźniona. Czułam się przy niej tak spokojnie i najchętniej nie wypuszczałabym jej wcale.
- Czemu mi nie odpisałaś? - zapytałam wzmacniając uścisk, aby przypadkiem nie przyszło jej do głowy, żeby się ode mnie odsunąć.
- Nie miałam czasu. - wymamrotała mi prosto w szyję, a mnie przeszły dreszcze, gdy poczułam na swojej skórze jej ciepły oddech.
- A co takiego robiłaś?
Na to pytanie dziewczyna odchylila się nieznacznie, aby spojrzeć mi w oczy, w których zatańczyły ogniki szczęścia.
- Dostałam szansę - uśmiechnęła się szeroko dalej spoglądając w moje oczy jak zaczarowana.
- Nie bardzo rozumiem. - przyznałam marszcząc brwi, ale nie przerywając między nami tego cudownego kontaktu wzrokowego.
- Nie chcę na razie zapeszać, ale to moja wielka szansa. Naprawdę - wyszczerzyła się i zacisnęła ręce na mojej tali.
- W takim razie cieszę się razem z tobą. - zaśmiałam się i przygryzłam wargę.
Zauważyłam, że wzrok Camilii prawie od razu zjechał na moje usta. Za chwilę powrócił znowu na oczy i znowu na usta. Poszłam za jej przykładem i zerknęłam na jej pełne usta, które wręcz prosiły się żeby je pocałować. Temperatura w pomieszczeniu miałam wrażenie, że niemiłosiernie wzrosła, a moje serce zaczęło nagle bić bardzo szybko. Położyłam swoją dłoń na jej policzku i przyblizylam się w jej kierunku nieznacznie zerkając jeszcze raz w oczy Camili aby wyczytać z nich jakąś odpowiedź. Uznałam to za tak kiedy praktycznie o milimetr pochyliła się w moim kierunku, a jej oczy wręcz błyszczały.
Nie popełnię tego samego błędu co wczoraj. Tym razem naprawdę ją pocałuję.
Z tą myślą naparłam na jej miękkie usta załączając nasze razem. Miałam wrażenie jakbyśmy były w jakieś bańce, w której czas bardzo wolno płynął. Camila praktycznie od razu odwzajemniła mój pocałunek napierając na mnie delikatnie, nie tak gwałtownie jak ja na nią. Zjechałam dłońmi na jej biodra czyniąc pocałunek jeszcze bardziej namiętnym. Ona za to swoje dłonie wplątała w moje włosy. Pogłębiłam jeszcze bardziej pocałunek i gdy tylko miałam okazje wślizgnęłam się językiem do środka jej jamy ustnej.
Nawet nie umiem opisać jak w tej chwili się czułam. Było to po prostu niesamowite. Całowałam w swoim życiu wiele kobiet, ale to było zupełnie inne doświadczenie. Jej usta idealnie pasowały do moich jakbyśmy były stworzone specjalnie dla siebie. Już wiedziałam w tej chwili, że nigdy więcej żadne usta nie będą mi tak smakować jak jej. Ja już w ogóle nie chcę całować nikogo innego. Ten pocałunek przepełniony był delikatnością i nostalgią. Jakbyśmy czekały całe życie na ten moment.
Poczułam falę ciepła rozpływająca się po moim ciele aż do podburza. Popchnęłam ją delikatnie na kanapę nie odrywając od niej ust i zawisnęłam nad nią. Oderwałam się od niej na krótką chwilę i przejechałam wzrokiem po jej ciele. Na jej policzkach zawitały rumieńce, a w oczach widziałam pożądanie. Camila pożądała mnie, a ja pożądałam jej.- Jesteś taka idealna, Camz - wyszeptałam i nie czekając na odpowiedź ponownie wbiłam się w jej usta.
Odwzajemniła każdy z takim samym uczuciem jak poprzedni. Wsunęłam swoją dłoń pod jej koszulkę zatrzymując się na żebrach. Tak cholernie ją chciałam w tej chwili. To było jedyne czego pragnę.
- Lauren... - usłyszałam, a po chwili poczułam jak jej dłonie napierają na moją klatkę piersiową.
Odsunęłam się od niej nieznacznie dopiero jak przestała odwzajemniać moje pocałunki.
- Ja nie mogę. - wyszeptała całkowicie już odsuwając się ode mnie. W jej oczach tym razem zamiast pożądania zauważyłam zbierające się w kącikach łzy.
Zrobiłam coś nie tak?
- Nie powinnam tego robić. Ja nie jestem taka, Lauren. - powiedziała cicho, a jej głos prawie się załamał.
Jej twarz wyrażała przejęcie i chyba poczucie winny. Nie wiem, nie znam się na ludziach, ale jedno było pewne. Na pewno czuła się kurwa źle z tym pocałunkiem. No a jak ma się czuć jak właśnie zdradziła swojego chłopaka? Jak ja w ogóle mogłam pomyśleć, że inaczej? Przecież wiedziałam to. Wiedziałam, że będzie się po tym czuła źle. Dlatego zrezygnowałam wczoraj. Nie powinnam się w ogóle posuwać do takiego kroku.
Lauren, ty idiotko.- Przepraszam. - wyszeptała tylko, a kiedy mnie wyminęła zauważyłam spływająca po jej policzku łzę.
————————————————————————-
Dziś niestety króciutko, bo nie mam weny.
CZYTASZ
Los lovers
FanfictionCamila jest młodą kobietą wkraczającą powoli w dorosłe życie. Jej życie jest proste. Ma prace, własne mieszkanie, wierną przyjaciółkę i porządnego chłopaka. Jednak nie zdawała sobie sprawy, że nie wie co to miłość dopóki w jej życiu nie pojawiła się...