Rozdział 24

1.7K 83 8
                                    

Camila

- Nie masz mi nic do powiedzenia? - wybuchłam zirytowana już zbyt długo trwającą ciszą między nami.

Lauren cały czas wpatrywała się we mnie bez słowa. Jej mina na powrót przybrała obojętny wyraz twarzy co jeszcze bardziej spotęgowało moją złość.

- Nie powinnaś odbierać mojego telefonu. - syknęła w końcu.

Wiem, że nie powinnam. Nie musisz mi tego mówić.

- A ty nie powinnaś się ze mną całować i pieprzyć się z innymi laskami - ogryzłam się.

To najwidoczniej ją zdenerwowało bo zmarszczyka brwi i wbiła we mnie swój wkurzony wzrok.

- A ty nie powinnaś zdradzać swojego chłopaka - warknęła.

Jej odpowiedz mnie totalnie zamurowała. Nie sądziłam, że będzie mi to wypominać. Szczególnie po naszej rozmowie wczoraj. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie takiego ciosu. Dobrze wie jak mi z tym ciężko, a wyjeżdża z czymś takim.

- Wyjdź, Lauren. - odparłam chłodno czując się naprawdę dotkliwie zraniona.

Zielonooka przez dłuższą chwilę stała wpatrując się we mnie, ale w końcu odwróciła się na pięcie i poszła na górę. Zapewne ubrać się i zabrać swoje rzeczy.

Moje życie odkąd ją poznałam to jakiś chory rollercoaster. Kiedy wydaje mi się, że wszystko jest w porządku to oczywiście coś musi pójść nie tak.
Ale może to po prostu karma? W końcu co ja sobie wyobrażałam? Że Lauren Jauregui odwzajemnia moje skryte uczucia i koniec końców będziemy fajną parką? Wolne żarty.

- Nic do niej nie czuję - odezwała się do mnie, kiedy wrocila już przebrana.

Tak? Czyli tak po prostu pieprzysz się z laskami, które ci się podobają? Super.

- A do mnie coś czujesz? - wypaliłam chcąc znać odpowiedź.

Jak odpowie, że tak to się uspokoję. Usiądziemy i porozmawiamy. Wtedy też jej powiem co czuję i jakoś to przebrniemy.
Nie chcę żeby całowała kogokolwiek innego, nawet żeby dotykała. Chcę żeby była tylko moja. Przecież i tak zerwę dziś z Shawnem. Nic nie poradzę, że zielonooka tak zawróciła mi w głowie, że tracę przez nią rozum.
Zresztą może to była tylko jednorazowa przygoda z tą Vives i było to pewnie już jakiś czas temu.
Po prostu przyznaj się Lauren do tego, że coś czujesz do mnie, bo wyraźnie widzę po twoim zachowaniu, że tak jest.

- Nie.

Co?

- Nie? - pytam unosząc brwi w szoku.

- Nie, nic do ciebie nie czuję Cabello - odparła patrząc mi odważnie w oczy, a ja aż rozdziawiłam buzię z szokowania.

Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie.
Więc byłam dla niej tylko zabawką? Dziewczyną, którą chciała przelecieć? Niemożliwe. Nie zrobiłaby by mi tego. A może? Przecież nie znam ją jakoś niewiadomo jak dobrze.

Byłam tak zszokowana, że potrzebowałam kilka razy zamrugać.

- Wynoś się stąd Lauren - warknęłam nie mając najmniejszej ochoty oglądać ani sekundy dłużej tej kobiety.

Boże, jaka ja byłam głupia! Wszystkie jej te czułe gesty i słowa były tylko po to żeby zaciągać mnie do łóżka! No nie do wiary!

Zielonooka ostatni raz na mnie spojrzała i zmarszczyla brwi. Przez chwilę miała taką minę, że gdyby nie to co przed chwilą powiedziała to pomyślałabym, że jest jej przykro.

Los loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz