Camila
Nie wiem czy to alkohol krążący dalej w moich żyłach, jej pewna siebie postawa czy może to jak słodko mnie nazwała sprawiły, że chwyciłam jej dłoń i pozwoliłam poprowadzić się w głąb salonu. Jej dotyk był elektryzujący. Swoje dłonie usadowiła na moich biodrach, miejsce te wręcz paliło mnie od jej dotyku. Ja swoje położyłam na jej ramiona, kiwałyśmy się w rytm muzyki, a ja patrzyłam jej głęboko w oczy. Jej zielone tęczówki wręcz błyszczały, a ja złapałam się na tym, że mogłabym patrzeć w nie cały czas. Lauren również bez skrępowania patrzyła prosto w moje oczy, jakby starała się z nich coś wyczytać. Czułam się tak wspaniałe będąc tak blisko niej, że aż złapało mnie potworne poczucie winy. Nie powinno wcale tak być, a ja nie powinnam czuć tak jak się czuję. Z tą myślą uciekłam od jej wzroku patrząc gdzieś za nią.
Ona jakby dokładnie wiedziała o czym pomyślałam przyciągnęła mnie bliżej siebie, tak że moja głowa spoczywała teraz na jej klatce piersiowej, a jej ręka powędrowała na moje plecy. I w momencie, w którym poczułam bijące od niej ciepło i zapach jej perfum wszystkie myśli uciekły z mojej głowy. Została w nich tylko Lauren, w którą jeszcze bardziej się wtuliłam pragnąc jej jeszcze bliżej siebie niż to możliwe.
Wiem, że moja reakcja na jej dotyk dała jej wystarczającą odpowiedź na swoje pytanie, jednak postanowiłam odstawić te myśli na bok.
Wiem, że to głupie, ale mimo, że znałyśmy się tylko kilka dni, czułam się swobodnie w jej towarzystwie conajmniej jakbyśmy znały się kilka lat.- Opowiedz mi coś o sobie - zarządała przerywając tym samym mój wewnętrzny monolog.
- A co byś chciała o mnie wiedzieć? - zapytałam dalej wtulona w nią kołysząc się w wolny rytm.
- Najlepiej wszystko. - mówiąc to zaczęła mnie gładzić delikatnie po plecach.
I w tym momencie zaczęłam jej dokładnie opowiadać o tym co lubię, jakie rzeczy sprawiają mi przyjemność, a jakie mnie irytują, jakie mam plany na przyszłość, czy jak chciałabym żeby to wyglądało. Jestem pewna, że to jej dotyk i alkohol sprawiły, że się przed nią otworzyłam. Ona słuchała mnie w skupieniu, czasem kiwając tylko głową lub zadając jakieś pytania. Nie wiem ile czasu minęło, ale piosenka do której tańczyłyśmy już dawno minęła, a my trwaliśmy tak w objęciach.
- W żadnych swoich planach nie uwzględniłaś Shewna. - trafnie zauważyła przez co momentalnie ja wróciłam na ziemie odsuwając się od niej i tym samym zaskakując ją.
- Shawna - poprawiłam robiąc między nami jeszcze większy dystans - zresztą nie chcę o tym rozmawiać.
Lauren nie wyglądała na zadowoloną z takiego obrotu spraw. W jej oczach zniknął błysk, a zieleń nie była już tak wyrazista jak wcześniej. Do mnie z kolei powróciło poczucie winy.
- Po prostu to nie twoja sprawa, Lauren. - powiedziałam przerywając między nami niezręczną ciszę.
- Wiem, Camila. - odpowiedziała mi niemal natychmiast unikając mojego wzroku.
Wypuściłam głośno powietrze z płuc czując, że między nami dalej jest ta niezręczna atmosfera.
- Twoja dziewczyna nie będzie zła, że tu jesteś? - zadałam pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy.
- Moja dziewczyna? - zapytała, a na jej twarzy wkradło się rozbawienie. - Nie mam dziewczyny.
- Och, myślałam, że ta dziewczyna, zreszta nieważne- zaczęłam dając sobie mentalna piątkę w twarz. Jednak w duchu jakoś się cieszyłam, że jej nie ma.
- Lucy to tylko znajoma, zresztą to chyba nie twoja sprawa, nie? -zapytała z zadziornym uśmiechem, a do mnie doszło jak wielką hipokrytką jestem.
CZYTASZ
Los lovers
FanfictionCamila jest młodą kobietą wkraczającą powoli w dorosłe życie. Jej życie jest proste. Ma prace, własne mieszkanie, wierną przyjaciółkę i porządnego chłopaka. Jednak nie zdawała sobie sprawy, że nie wie co to miłość dopóki w jej życiu nie pojawiła się...