Rozdział 4

1.3K 66 2
                                    

Camila

Nie dowierzałam w to co właśnie usłyszałam. A może po prostu się przesłyszałam? Czy Lauren właśnie poprosiła mnie do tańca? Wolnego tańca na dodatek? Była ubrana niesamowicie. Nie szałowo, ale po prostu niesamowicie. Zaparło mi dech w piersiach na jej widok, ale jej zielone tęczówki bezczelnie wpatrujące się we mnie oczekiwały odpowiedzi. Odpowiedzi, której nie byłam w stanie jej dać? Czy chciałam zatańczyć z Lauren Jauregui Cholernie, oczywiście tak. Ale czy to odpowiednie? Nie. Dlaczego właściwie miałabym się zgodzić? Oczywiście oprócz tego, że z jakiegoś niewiadomego mi powodu nie pragnęłam niczego innego w tej chwili. Spotkałyśmy się tylko dwa razy, a ona dwa razy była nieprzyjemna w stosunku do mnie chociaż wcale mnie nie zna. Ale przecież z jakiegoś chorego i niezrozumiałego mi powodu poprosiła mnie do tańca właśnie teraz.
Stop, Camila. To zwykła impreza w zwykłym klubie, a na zwykłej imprezie w zwykłym klubie ludzie tańczą ze sobą tak po prostu po to żeby się dobrze bawić i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Już otwierałam usta, żeby się zgodzić, kiedy niespodziewanie poczułam czyjąś rękę obejmującą mnie w pasie, a sekundę później okropny odór alkoholu, który nawiasem mówiąc chyba już w całości wyparował z mojego organizmu.

-Mila, chodźmy do domu. Źle się czuję.

Wysapał w moje ramię Shawn wieszając się na mnie. Rzuciłam mu szybkie spojrzenie i od razu poczułam kłujące uczucie w klatce, które można określić dwoma słowami. Poczucie winy. Shawn jest dla mnie taki czuły i kochany, a ja rozpływam się na widok kobiety, która nie dość, że jest wredna to jeszcze nieznajoma. Szybko jednak przeniosłam mój wzrok na Lauren i poczucie winy niemal natychmiastowo zniknęło. Stała tutaj, przede mną, piękna i idealna prosząc mnie do tańca. Jednak wyraz jej twarzy zmienił się. Oczy zwęziły, a usta zacisnęły się w wąską linię.

-Lepiej odwieź swojego chłopaka do domu, Mila.

Powiedziała kładąc mocny nacisk na ostatnie słowo, odwróciła się i po prostu poszła. Cholera, Shawn! Dlaczego akurat teraz? Nagle zapragnęłam znowu się napić i pobiec za zielonooką.

-Camila, chodźmy.

Zamulony głos chłopaka przywrócił mnie z powrotem na ziemię. Oddałam się jego objęcia i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. W między czasie napisałam SMS do Dinah, że wychodzimy, a gdy byliśmy już na zewnątrz zamówiłam taksówkę. Po południu Shawn będzie musiał wrócić tutaj po samochód. Zimne powietrze trochę orzeźwiło mój umysł. Shaw cały czas gadał, ale ja go nie słuchałam. Moje myśli chcąc czy nie chcąc kierowały się w stronę zielonookiej. Shawn w drodze powrotnej niemalże zasypiał w taksówce, ale wyciągnięcie go z swmochodu to dopiero było wyzwanie. W końcu udało mi się go położyć na łóżko i zabrałam się za zdejmowanie mu butów, kiedy zaskoczył mnie pytaniem.

- Myślisz, że jesteśmy dobrą parą?

Szepnął to tak cicho, że musiałam wytężyć słuch żeby go dobrze usłyszeć.

- Co masz na myśli?

Spytałam rzucając jego buty na podłogę.

- Mam na myśli, że nie patrzysz na mnie tak jak patrzyłaś na nią. Kim ona jest dla ciebie?

Potrzebowałam chwili żeby dotarło do mnie o co właśnie pyta, a bez wątpienia pytał o Lauren.

- Nikim, Shawn. Nie znam jej zbytnio.

Odpowiedziałam wymijająco po czym ruszyłam w kierunku wyjścia. Nagle z jakiegoś powodu nie chciałam tu zostać dłużej niż musiałam, szczególnie że poczułam się bardzo niekomfortowo po tym pytaniu.

- Zostaję dzisiaj u siebie, napisz jak się obudzisz.

Odwróciłam się do niego, ale usłyszałam już ciche pomrukiwanie, a jego klatka piersiowa unosiła się w miarowych ruchach. Zasnął. I tak nie będzie pamiętał o co pytał. Lepiej dla nas żeby nie pamiętał, nie chciałabym do tego wracać ponownie.

~***~

Poranek nie był taki zły jak mogłam się spodziewać. Nie obudziłam się na potężnym kacu, ale bolała mnie głowa. Poszłam do kuchni po jakieś leki przeciwbólowe i zrobiłam sobie kawę na pobudzenie. Chciałam pomyśleć o tym co się wydarzyło wczoraj, ale nie miałam na to sił. Bynajmniej nie teraz. Postanowiłam wrócić do łóżka i przespać się jeszcze chwilę, więc zostawiłam gorąca kawę na blacie i ruszyłam w kierunku sypialni. Sen przyszedł niespodziewanie szybko.

Tym razem przy pobudce nie dolegały mi żadne symptomy. Ciekawe ile przespałam. Wzięłam komórkę leżąca na szafce nocnej i odblokowałam. Godzina 11. To znaczy, że nie jest jeszcze tak źle. Shawn chyba  jeszcze śpi, bo nie dostałam od niego żadnej wiadomości. Dinah do mnie też ani nie dzwoniła, ani nie pisała. Mogliby się oboje dzisiaj nie odzywać, bo zdecydowanie nie miałam humoru na rozmowy z kimkolwiek. Mogłabym przeleżeć cały dzień przed telewizorem. Kawę, która zrobiłam z rana wylałam do zlewu i zrobiłam sobie nową. Rozsiadłam się na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam myśleć. Czy Shawn ma racje, że patrzyłam się na nią w taki sposób w jaki na nikogo? Osobiście ciężko mi to stwierdzić. Jedno jest pewne, na pewno czułam się przy niej inaczej niż przy kimkolwiek w moim dotychczasowym życiu. Moje stłumione poczucie winy z wczoraj uderzyło dzisiaj z podwójną siłą. Czułam się paskudnie czując się przy kimś tak jak powinnam się czuć przy Shawnie. Sprawa dodatkowo się komplikowała tym, że widziałam się z nią tylko trzy razy i to bez jakieś bezpośredniej konfrontacji. Może jakbym z nią zatańczyła wczoraj to dzisiaj miałabym odpowiedzi na przynajmniej kilka pytań. Ale nie tańczyłam. Czy żałuję, że do tego nie doszło? Chyba tak. Ale to bardzo niesprawiedliwe w stosunku do Shawna i to powinno mi towarzyszyć cały czas. Właściwie to nawet nie wiem czy ja go kocham. Mówimy sobie te wszystkie czułe słówka, ale żadne z nas nigdy nie powiedziało sobie „kocham cię". Byliśmy bardzo dobrymi przyjsciółmi przez długi czas, nasi rodzice się przyjaźnią, pewnego dnia po prostu postanowiliśmy spróbować czegoś więcej, aby sprawdzić jak to jest. Shawn jest moim pierwszym chłopakiem, a ja jego pierwszą dziewczyną, ale czy tak wyglada miłość? Czy nie powinnam czuć tego samego co czułam przy Lauren, chociaż czas spędzony z nią nie liczył nawet pięć minut? A jednak czułam się magicznie przy niej, a przy Shawnie czułam się...czułam się po prostu dobrze i nic więcej.

Los loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz