Lauren
Gości przybywało i przybywało, a ja z irytacją zauważyłam, że Normani zaprosiła kilka osób, które niekoniecznie chciałabym widzieć. Na moje nieszczęście wciąż nie zjawiła się osoba, którą najbardziej chciałam tutaj zobaczyć. Dinah zresztą tezż nie było co oznaczało, że prawdopodobnie przedłużyło im się w pracy.
- Zajebista chata, Lauren - oświadczył Zayn podchodząc do mnie.
- Dzięki, Malik - rzuciłam oschło nalewając sobie wody do plastikowego kubeczka, w których prawie każdy jako zawartość miał alkohol.
- Dalej nie pijesz? - zapytał podchodząc bliżej mnie. Zbyt blisko na mój gust. Odsunęłam się od niego na bezpieczna odległość.
- Co ci do tego? Nie masz swojego życia? - warknęłam z irytacją patrząc na niego spode łba.
- Wyluzuj, tylko pytam.
Uniósł ręce w obronnym geście co spotkało się z moim prychnięciem. Chyba zauważył, że niewiele będzie z naszej rozmowy, bo odpuścił sobie i poszedł, co nie ukrywam bardzo mnie zadowoliło.
Stałam tak oparta o ścianę patrząc się w drzwi, aż w końcu ujrzałam w nich Camile. Wyglądała zjawiskowo. Nie ubrała się jakoś szykownie, raczej na luzie, ale wyglądała po prostu pięknie. Jej dopasowane ubrania idealnie eksponowały jej zgrabne ciało. Niewiele myśląc szybko do niej podeszłam nim to stado hien zwanymi facetami, którzy przyglądali się jej z błyszczącymi oczami się na nią rzuci.- Bez chłopaka? - zapytałam z zadziornym uśmiechem.
Ona na mój widok rozszerzyła szerzej oczy, a na jej twarz wkradł się niewinny uśmiech. Spodobała mi się ta chwilowa reakcja na mój widok, ale zaraz po tym Camila chyba stwierdziła, że musi stwarzać pozory, że jej się nie podobam, bo uparcie twierdzi, ze nie jest homo, więc jej reakcja na mój widok została zastąpiona zwykłym, na pewno wyuczonym w pracy uśmiechem. Tak, pamiętam co Normani mówiła na temat trzymania się od Camili z daleka, ale nic nie poradzę, że ona jest tak diabelnie seksowna.
- Nie miał ochoty - wzruszyła ramionami jakby nieprzejęta tym faktem - wciąż ma dość po ostatnim.
Dodała szybko, a w mojej pamięci odtworzyła się retrospekcja z tamtej nocy, kiedy zaprosiłam Camile do tańca, a ten dupek wszystko spieprzył. Dobrze, że go tu nie ma bo to krótkie, acz bardzo wkurwiające wspomnienie sprawiło, że miałam ochotę mu przywalić.
- Pijesz? - zagadałam kierując się do stoliku na którym stał alkohol. Nie czekając na jej odpowiedz otworzyłam butelkę piwa i nalałam jej do kubeczka. Wzięła go ode mnie z lekkim uśmiechem.
- Nie spodziewałam się tyle osób - powiedziała biorąc łyk piwa.
- Taa, ja tez nie. - burknęłam i usiadłam na kanapie.
Camila przez chwile stała, ale zdecydowała się jednak usiąść koło mnie zachowując bezpieczny, ale irytujący dystans. Oparłam głowę o kanapę i przymknęłam powieki, ale cały czas czułam jej wzrok na sobie.
- Przyglądasz mi się. - stwierdziłam po chwili ciszy otwierając oczy i uśmiechnęłam się łobuzersko. Na jej twarzy wystąpiły rumieńce i bardzo szybko odwróciła głowę w druga stronę na pewno czując się zakłopotana. To było słodkie.
- Nie mam ci za złe, gdybym ja miała takie piękne widoki jak ty to cały czas bym się gapiła - zażartowałam dla rozluźnienia atmosfery.
- Ah, czyli sugerujesz, że ty pięknych nie masz skoro zamknęłaś oczy? - mówiąc to przyłożyła rękę do klatki piersiowej i udała urażoną.
CZYTASZ
Los lovers
FanfictionCamila jest młodą kobietą wkraczającą powoli w dorosłe życie. Jej życie jest proste. Ma prace, własne mieszkanie, wierną przyjaciółkę i porządnego chłopaka. Jednak nie zdawała sobie sprawy, że nie wie co to miłość dopóki w jej życiu nie pojawiła się...