16 listopada 2019
W mojej klasie jest dziewczyna, którą zignorowałem, bo myślałem, że tak powinienem. Myliłem się. Czułem strach na myśl o tym, że muszę się z nią spotkać, by ją przeprosić. Bałem się, ale nie miałem pojęcia, czego konkretnie. Myślę, że obawiałem się jej reakcji. Przerażała mnie wizja spojrzenia w jej oczy i przyznania się do błędu. Nie miałem pojęcia, czego się po niej spodziewać.
Jednak postanowiłem spróbować, mimo strachu. Zapowiadało się na deszcz, więc podjechałem pod jej dom srebrnym passatem kuzyna. Prawo jazdy zdałem na początku lipca, ale nie miałem jeszcze własnego samochodu. Zanim wysiadłem, zastanawiałem się czy dobrze robię. Po kwadransie postanowiłem wysiąść. Nie chciałem być tchórzem. Chwilę później stałem już przed dębowymi drzwiami i zapukałem dwa razy. Zawsze powtarzam tę czynność na wypadek, gdyby za pierwszym razem było za cicho. Odczuwałem stres, lecz nie był on wyniszczający, raczej pchnął mnie do działania. Kiedy nikt nie otwierał, rozmyślałem nad ucieczką, ale postanowiłem być cierpliwy. Tym razem zadzwoniłem dzwonkiem. Czekałem. Otworzyła mi kobieta o zmęczonych, piwnych oczach, pełnych ustach oraz brązowych, z domieszką siwizny, włosach. Musiała być to matka Zjawy.
– Dzień dobry przyszedłem do pani córki. Chciałbym z nią porozmawiać.
– Och, ty jesteś tym chłopakiem, który pod koniec września ją odprowadzał. Zapraszam, wejdź. Porozmawiajmy w salonie.
Zaskoczyła mnie swoją pamięcią oraz tym, że najprawdopodobniej wtedy podglądała nas z okna, a ja nic nie zauważyłem, mimo to wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi i poszedłem szarym korytarzem za panią domu. Nie zdjąłem kurtki, ponieważ przyszedłem tylko na chwilę. Na myśl o tym, że jestem u Zjawy poczułem się trochę nieswojo, ale jednocześnie uśmiechałem się szeroko. Weszliśmy do jasnego pomieszczenia z białymi meblami, dużym telewizorem oraz czerwonym dywanem, który najbardziej wpadał w oczy na tle pastelowo żółtych ścian. Zwróciłem uwagę na rybki w akwarium, stojące na stole za kanapą. To, że pamiętałem ich imiona trochę mnie przerażało.
– Chciałbyś napić się kawy albo herbaty?
– Nie, dziękuję.
– Możesz usiąść – wskazała na jedyny brązowy fotel w pokoju. Wykonałem polecenie. Kobieta zajęła miejsce dość blisko mnie, ale na białej kanapie. Spojrzała mi w oczy.
– Wysłałam ją niedawno do sklepu. Powinna niedługo wrócić. Udaje twardą, ale tak naprawdę jest delikatna, dlatego muszę wiedzieć, czego od niej chcesz. Nie chcę, żebyś ją zranił – przeszła od razu do sedna. Cieszyłem się, że odmówiłem napoju. Zapewne opluł bym siebie i tamten dywan.
– Spokojnie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie myślę o niej w kategorii zdobyczy. O żadnej dziewczynie tak nie myślę. Jestem z tych dobrych – nie byłem gotowy na taką rozmowę.
– Ona jest chora na coś, czego nie rozumiem. To sprawia, że jest delikatniejsza, niż myślisz. Jeśli ją skrzywdzisz – skrzywdzisz i mnie. Nie wybaczę ci tego. Nigdy – cały czas patrzyła mi w oczy, co sprawiło, że poczułem się nieswojo. Zanim odpowiedziałem, podrapałem się po karku. Zacząłem się bać, że powiem coś nie tak. Nie zamierzałem podpadać jej matce.
– Nie chcę jej zranić...
– Wszyscy tak mówią. Czym się od nich różnisz? – przerwała mi dalszą wypowiedź.
Zapadła cisza. To było bardzo filozoficzne pytanie, przynajmniej dla mnie. Uśmiechnąłem się lekko i zastanawiałem się nad odpowiedzią.
– Wiem, że ma depresję. Chcę jej pomóc, chociaż samą moją obecnością. Od innych różnię się cierpliwością. Dam jej mój czas, proszę pani. Naprawdę nie chcę jej skrzywdzić. Kiedy będzie ze mną, nie musi się pani o nią bać.
CZYTASZ
Zjawa & Duch
Teen Fiction„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...