6 marca 2020
W mojej klasie jest dziewczyna, którą boję się stracić, jednak z każdym dniem martwię się o nią coraz mniej. Dostrzegam poprawę. Częściej się uśmiecha, mniej smuci. Cieszy mnie ten fakt.
Dzisiaj zadzwoniła do mnie po szkole, prosząc bym przyjechał do niej, do domu. Spełniłem jej prośbę, chociaż tydzień Dawida jeszcze trwał, a ja starałem się w tym czasie ograniczyć kontakty ze Zjawą, ale tęskniłem już za nią. Poza tym on jest lepszym przyjacielem niż ja i zrozumiał moją decyzję. Czekała na mnie na ławce przed domem. Nie płakała, ale jej mina sprawiała, że miałem ochotę ją przytulić. Stamtąd pokierowała mnie na osiedle, którego nie znałem. Już wiedziałem, co się święci, więc cieszyłem się, że tym razem wiem, dokąd ją potem zabrać.
Choć był dopiero początek marca, już nie musieliśmy nosić kurtek. Oboje mieliśmy za to bluzy z nawiązaniem do Gwiezdnych Wojen. Myślę, że ten przypadek świadczy o przeznaczeniu, w które zacząłem wierzyć, kiedy się w niej zakochałem. Zaparkowałem na wolnym miejscu. Bez słów wysiedliśmy z samochodu. Nasze spojrzenia spotkały się, co wystarczyło, bym zrozumiał, że mam pójść za nią. Poszedłem, zamykając wcześniej samochód. Skierowała mnie na ławkę naprzeciwko jakiegoś bloku. Usiedliśmy w ciszy, którą od razu postanowiłem przerwać.
- To co się tutaj stało?
- Tutaj o około siedemnastej trzydzieści pięć wyskoczył z okna Jacek Szymański. Wcześniej na jego oczach przedawkowała jego dziewczyna, Agata Hopek. Nie zdążył jej powstrzymać, jednak próbował ją ratować. Zadzwonił pod 112, ale karetka nie przyjechała na czas, bo ktoś urządził sobie żarty. Zrozpaczony, gdy zrozumiał, że ona do niego nie wróci, skoczył. Koleżanki Agaty przyznały, że dziewczyna miała problemy z narkotykami i w dniu śmierci zachowywała się inaczej, jakby wiedziała, że podda się nałogowi. Jacek tego dnia również był pod wpływem, ale na pewno wziął mniej niż Agata. Kiedy zrozumiał, że pomoc nie dotrze na czas, podziękował grzecznie operatorowi 112, wyjaśnił, że Agata nie żyje, to i on nie ma po co żyć. Ratownicy zastali na miejscu dwa martwe ciała, jedno w mieszkaniu, drugie pod blokiem. On miał dziewiętnaście, ona osiemnaście. Stało się to pięć lat temu. Siedemnastoletni Artur Piotrowski i Kamil Barczyński zostali zatrzymani oraz osadzeni w poprawczaku za utrudnianie pracy służb ratowniczych, co odniosło śmiertelny skutek. Chłopaków gryzą teraz pewnie sumienia, ale nie znalazłam wzmianki o tym, gdzie obecnie przebywają.
- Z tych wszystkich historii, które do tej pory mi opowiedziałaś ta najbardziej mnie wzruszyła - stwierdziłem, ocierając łezkę.
- Dlatego przyniosłam chusteczki - wyjęła paczkę z kieszeni i podała mi ją.
Później wskazała mi okno mieszkania, w którym prawdopodobnie to wszystko się stało, a ja wyobraziłem sobie młodego chłopaka skaczącego stamtąd oraz sytuację z jej opowieści. Przeraziłem się. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że tyle samobójstw miało miejsce w moim mieście, a ja nie miałem o nich wszystkich pojęcia. Słyszałem - jak na razie - o jednym. Zacząłem się zastanawiać ile takich historii dzieje się codziennie na świecie, a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Po głębszym zastanowieniu nie chciałem jednak o tym myśleć. Był to zbyt przygnębiający temat, a ja nie miałem ochoty się dzisiaj smucić. Może dlatego tak mało wiem o samobójstwach?
- Duchu, o czym myślisz? - spytała mnie po dłuższej chwili milczenia.
- Myślę, że powinniśmy się rozerwać.
- Co takiego? - z pewnością uniosła brew, jak to ma w zwyczaju.
Teraz uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, którą zwykle brew unosi, bo nigdy aż tak mnie to nie interesowało, ale jestem ciekaw, dlatego następnym razem zwrócę na to uwagę.

CZYTASZ
Zjawa & Duch
Teen Fiction„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...