14 marca 2020
W mojej klasie jest dziewczyna, która zaprosiła mnie na grilla, bym wreszcie mógł poznać jej ojczyma. Wpierw nadmienię, że w ciągu poprzednich ośmiu dni zdążyłem pokłócić się z Kaśką i Daltonem, wybaczyć Zjawie tamtą sytuację z imprezy (inaczej by się zadręczała), przekonać się, że nie była aż tak pijana, jak sądziłem, więc pamięta tamtą noc w tym moją obietnicę. Ponadto dostałem szlaban na imprezy od mamy, kazanie od Maćka (za to, że więcej czasu spędzam z dziewczyną, a nie kolegami z drużyny) oraz musiałem wysłuchać narzekania Dawida na związek Maćka i Gabi, jednak ja też mu się wtedy zwierzyłem z sytuacji z imprezy. Działo się tak dużo, że nawet nie miałem czasu usiąść do notatki. Teraz wreszcie go mam, ale nie będę opisywać minionych wydarzeń. Skupię się bardziej na tym, co działo się dzisiaj, ponieważ jest to dla mnie ważniejsze. Cieszę się, że mogłem poznać ojczyma Zjawy oraz wciąż śmieję się na wspomnienie Dawida i tego, co zrobił. Mam tylko nadzieję, że Kaśka już się pozbierała. Nadal się na nią gniewam, ale nie chcę mieć z nią na pieńku.
We wczorajszy piątek dostałem zaproszenie od Zjawy na grilla. Zdziwiłem się, ponieważ w moim mniemaniu jest jeszcze za chłodno na organizowanie grilla, ale ojczym Zjawy chciał mnie wreszcie poznać, więc postanowiłem zachować moje uwagi dla siebie. Zgodziłem się przyjść. Stresowałem się naszym spotkaniem. Chciałem zrobić na nim dobre wrażenie, ale kompletnie nie wiedziałem, jak się przygotować. Dawid doradził mi, że powinienem polubić lokalną drużynę piłkarską, bo przecież każdy ojciec im kibicuje. Nie posłuchałem go. Postanowiłem być sobą.
Przyjechałem punktualnie o szesnastej swoim samochodem. Ubrałem błękitną koszulę i w miarę eleganckie czarne spodnie, chociaż istniała możliwość, że pobrudzę się keczupem. Nie przejąłem się tym. Moje myśli krążyły wokół ojczyma Zjawy. Bałem się tego, że zakaże mi spotkań z nią oraz że nie będzie wyluzowany. Wyobrażałem go sobie jako poważnego faceta dbającego o swoją rodzinę, a podziwiałem go za to, że zastąpił ojca Zjawy i postanowił pokochać ją jak własne dziecko. Dał jej i jej matce to, czego tamten nie mógł im dać - bezpieczeństwo i miłość, mimo psychicznej choroby Zjawy. Gdzieś w głębi duszy czułem, że znajdę z nim wspólny język. W końcu ja też chciałem ofiarować Zjawie moją miłość i poczucie bezpieczeństwa. Miałem nadzieję, że to zauważy.
Kiedy stanąłem pod jej domem, zauważyłem, że Zjawa już na mnie czekała. Podeszła do mnie pewnym krokiem, gdy wysiadłem z samochodu i bez wahania pocałowała mnie na powitanie. Zauważyłem, że użyła dziś perfum, które dostała ode mnie na święta. Używała ich tylko, gdy miała na to ochotę, co działo się rzadko, więc trochę się zdziwiłem. Wracając, wyjaśniliśmy już sobie sytuację z imprezy, co było konieczne, bo po niej była strasznie niepewna, jak powinna się zachowywać przy mnie i przy Kaśce, co więcej unikała jej, więc nie wiem, czy one wyjaśniły sobie wszystko, ale jej dzisiejsza pewność siebie mnie uspokoiła. Gdy się odsunęła ode mnie, dostrzegłem w jej oczach radość.
- Zapomniałam ci powiedzieć, ale moi rodzice zapraszają też twoją rodzinę. Jedziemy po nich? - uśmiechnęła się.
- Jasne, chociaż myślę, że ta decyzja została podjęta przed chwilą, niż wczoraj. Nie zapomniałabyś.
- Bawisz się w Sherlocka? - uniosła prawą brew, a ja chciałem pójść i otworzyć jej drzwi te do miejsca obok kierowcy, ale ona mnie powstrzymała. - Usiądę z tyłu, a twoja mama z przodu.
- Ale...
- Dawno nie widziałam się z Alicją, pogadam z nią - wyminęła mnie i wsiadła do samochodu na tylne siedzenia.
Usiadłem przed kierownicą, przewracając oczami, a w niecałe osiem minut byłem już pod swoim domem.
- Pójdę z tobą, by osobiście je zaprosić - stwierdziła, wysiadając z samochodu.

CZYTASZ
Zjawa & Duch
Novela Juvenil„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...