wpis #15

76 16 24
                                    

27 stycznia 2020

W mojej klasie jest dziewczyna, którą kocham. Jestem pewien, że odwazjemnia to uczucie, choć czasami mam wrażenie, że sama nie wie, co powinna do mnie czuć. Jakieś dwa dni po randce poprosiła, żebym się nie spieszył. Powiedziała, że jestem jej pierwszym chłopakiem i przyznała się, że potrzebuje czasu, żeby się oswoić z tą myślą. Podzieliła się ze mną swoimi obawami. Boi się, że jeśli zaczniemy okazywać sobie uczucia w szkole, staniemy się głównym tematem rozmów. Po prostu boi się być w centrum uwagi oraz tego, co powiedzą ludzie. Nieśmiała, cicha dziewczyna i chłopak, który przyjaźni się z tymi najgłośniejszymi. Stwierdziła, że na pewno będą o tym mówić, na co nie jest gotowa. Spotkaliśmy się u mnie, żeby to przegadać w piątek, siedemnastego stycznia. Oboje leżeliśmy na moim łóżku. Wpatrywaliśmy się w gwiezdny sufit i trzymaliśmy się za ręce, stykając się głowami.

– Nie jestem gotowa, Duchu. Nie będę potrafiła zareagować na naszą bliskość w szkole. Stresuję się – przyznała, patrząc na nasze ręce.

– Nie martw się. Poczekam – zapewniłem.

– Wyobrażasz to sobie? Szkolny sportowiec i szara myszka. Dwa różne światy. Boję się tego, że będą gadać.

– Słuchaj, żadne różne światy. Jestem Duchem, a ty jesteś Zjawą. Pasujemy do siebie. W dodatku naczytałaś się za dużo książek, gdzie wszyscy przeważnie podkreślają odrębność bohaterów. My zaś nie jesteśmy swoim przeciwieństwem, a uzupełnieniem. Dwojgiem ludzi, którzy są sobie bliscy i to nie przez geny. Nie wkładaj nas do szufladek. Nie rozdzielaj. Uzupełniamy się nawzajem i to wystarczy. Nie musisz martwić się opinią ludzi. Większości i tak już więcej nie spotkasz. Ważne, żebyś to ty była szczęśliwa ze mną. Jeśli to ci pomoże, możesz wpatrywać się we mnie, jak w największą gwiazdę na świecie. Dosłownie i w przenośni. W przeciwieństwie do niej, ja jestem twój. Jestem osiągalny, na wyciągnięcie ręki. Poza tym nie jestem tylko sportowcem. Mam nadzieję, że to zauważasz.

– Jasne. Jesteś też całkiem niezłym starszym bratem...

– Tu się mylisz. Jestem najlepszym starszym bratem. Spytajmy Alicji, bo ty się nie znasz.

Sprawiłem, że się zaśmiała, a potem wtuliła we mnie. Czułem jej bliskość i nie mogłem w nią uwierzyć. Cieszyłem się, że jesteśmy razem i byłem w stanie dać jej czas. Nie chciałem naciskać. W tamtym momencie wiedziały tylko nasze rodziny. Może jeszcze Dawid, ale wymusiłem na nim zmowę milczenia w zamian za zorganizowanie mu najlepszej imprezy urodzinowej w historii, chociaż urodziny ma w czerwcu.

– Mądrze powiedziałeś – jej pochwała była dla mnie wspaniałą nagrodą.

Od dwudziestego stycznia opracowałem dobry plan. Podjeżdżałem motocyklem pod dom Zjawy, a stamtąd razem szliśmy na pieszo do szkoły. Pojazd zostawiałem w ogrodzie, na co pozwalała mi pani Helena. Przyznała, że lepsze to, niż zamartwianie się czy dojechaliśmy. Filip, mój kuzyn, oddał mi już swój samochód i obiecał, że przepisze go na mnie, ale postanowiłem nie rezygnować z wypracowanego schematu, bo czasami pani Helena zaprasza mnie na obiad i mogę więcej czasu spędzać ze swoją dziewczyną. Nadal przechodzi mnie fala radości, gdy myślę o Zjawie jako o swojej dziewczynie. Poza tym dzięki tym obiadom poznałem jej rodzeństwo. To bliźniaki o rok młodsze od Alicji. Dziewczynka ma na imię Łucja, a chłopczyk – Aleksander. Ojczyma Zjawy, a ojca bliźniaków jeszcze nie spotkałem. Zawsze jakoś się mijamy. Szkoda, bo chciałbym go poznać.

Dzisiaj na religii postanowiłem usiąść ze swoją dziewczyną. Nie uprzedziłem ją przed tym, więc trochę się zestresowała. Postanowiłem wykorzystać fakt, że ksiądz jeszcze nie wszedł i nachyliłem się trochę:

Zjawa & DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz