2 października 2019
W mojej klasie jest dziewczyna, która uchodzi za pomocą i miłą, lecz także nieśmiałą. Wczoraj odezwałem się do niej po raz pierwszy, nie prosząc o żadną przysługę. Ot tak, zwyczajnie dosiadłem się do niej na przerwie i zagadałem do niej. Zaskoczyła się, ale szybko nawiązaliśmy nić porozumienia. Przytoczę tu tę rozmowę, gdyż jeszcze ją pamiętam.
- Cześć, co u ciebie? - zacząłem z uśmiechem.
- Hej, dobrze, ale możesz przejść od razu do sedna. Zapomniałeś pracy domowej z matematyki? Czy mam ci pomóc napisać list miłosny do Kasi? - zmarszczyła brwi, zastanawiając się pewnie o co mi chodzi.
- Co? Nie, odrobiłem matematykę, a do Kaśki nic już nie czuję. Chodziliśmy przez chwilę, ale to nie było to. Jesteśmy przyjaciółmi i nie chcę tego zmieniać.
- Okej, to o co chodzi? Mam ci w czymś pomóc czy jak?
- Nie trzeba. Chciałem się tylko dowiedzieć, co u ciebie słychać.
- Dlaczego? - wyglądała na zdezorientowaną.
Tego pytania się obawiałem. Nie miałem na nie gotowej odpowiedzi, więc postanowiłem zmienić temat.
- Ładną dzisiaj pogodę mamy, co nie? - zaraz też pożałowałem tych słów. Od samego rana dość obficie padało.
- Jeśli lubisz taplać się w błocie lub tańczyć w deszczu, to masz rację, pogada jest idealna - uśmiechnęła się, a wyraz jej twarzy stał się weselszy.
Odetchnąłem z ulgą, ciesząc się, że nie podjęła dalszej próby zrozumienia moich poczynań.
- Taplanie w błocie brzmi świetnie, ale wolałbym zatańczyć w deszczu. Czy zechciałabyś zostać moją partnerką? - na mojej twarzy zagościł zawadiacki uśmiech.
- Pewnie! Z miłą chęcią będę skakać z tobą po kałużach, udając taniec. Tylko, jakbyś nie zauważył, jeszcze przed nami dwie lekcje.
- Ach, tak. W takim razie poczekam - usłyszeliśmy dzwonek obwieszczający koniec przerwy. - Droga pani, już nie mogę się doczekać mojego obiecanego tańca -wstałem i ukłoniłem się teatralnie.
Matematyka minęła znośnie, chociaż cały czas zastanawiałem się czy dziewczyna, którą uważałem za ducha, naprawdę pójdzie ze mną tańczyć w deszczu, czy tylko się zgrywała. Na początku lekcji pan ocenił tylko jedną pracę domową - Kaśki. Dostała czwórkę. Potem już odleciałem gdzieś myślami, ale na szczęście nie zostało to wykryte przez nauczyciela. Zadzwonił dzwonek, który wyrwał mnie z moich rozmyślań. Wyszedłem z klasy. Obok mnie szedł Dawid, mój przyjaciel. Zauważył moje roztargnienie i zapytał o co chodzi. Zbyłem go, tłumacząc że to przez ojca. Lepszej wymówki nie miałem. Nie dopytywał, za co byłem mu wdzięczny. Wiedział, że temat mojego ojca jest tematem zakazanym w naszych rozmowach. Cieszyłem się, że szanował tę jedną zasadę.
Na lekcji historii byłem aktywny i starałem się nie myśleć o zagadkowej dla mnie koleżance z klasy. Lubię ten przedmiot, więc nic nie jest w stanie mnie na nim rozproszyć. Dopiero gdy zadzwonił dzwonek, poczułem ekscytację. Powiedziałem chłopakom, że dziś z nimi nie wracam, a oni nie dopytywali. Wiedzieli, że mam młodszą siostrę i czasami odbieram ją z przedszkola, ale ja czekałem przed szkołą na dziewczynę, której poświęcam te notatki. Nie mogłem im tego powiedzieć, jeszcze nie. Sam trochę wątpiłem, czy podejdzie do mnie, ale nie kazała czekać na siebie długo i podeszła (tylko troszkę się zdziwiłem). Stałem tylko pięć minut na dworze, ale i tak czułem się przemoczony. Zauważyłem, że miała na sobie niebieską kurtkę z kapturem na głowie. Ja nie włożyłem swojego kaptura, gdyż lubię mieć mokre włosy. Lubię też spływające na mnie krople deszczu, nieważne czy są zimne, czy letnie.
CZYTASZ
Zjawa & Duch
Ficção Adolescente„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...