7 stycznia 2020
W mojej klasie jest dziewczyna, w której oczach się zakochałem. No dobra... Może czuję coś nie tylko do jej zielonych tęczówek, ale nie jestem jeszcze gotowy do rozmowy z nią na ten temat. Ostatnim razem kiedy byłem zakochany, zraniłem uczucia Kaśki. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, ale wcześniej musiała znosić mój egoizm, nieodpowiedzialność i fochy. W dodatku szybko odkryłem, że wcale jej nie kocham, ale trwałem w tym, bo nie potrafiłem przyznać się przed nią do błędu. Chodziłem z nią, by zapomnieć o Sabinie, co doprowadziło do mojej zdrady (może trochę przesadzam, pocałowałem tylko inną dziewczynę) i bardziej dramatycznego zakończenia naszego związku, niż bym chciał. Wybaczyła mi, więc nie powinienem tego rozpamiętywać, lecz nie mam nad tym kontroli. A jednak pamiętam dlaczego nam nie wyszło...
Nie chcę popełnić tego samego błędu, ponieważ taki głupi czyn może zaważyć na życiu Zjawy. Będąc z nią, musiałbym oddać się cały, ale trochę się tego boję. Po prostu nie jestem jeszcze na to gotowy. Poza tym wystarczy mi na razie przyjaźń. Mogę być egoistyczny, kiedy chcę, nie myśląc o niej wiele.Dzisiaj skończyłem dziewiętnaście lat. Z tej okazji urządziłem imprezę, ale w domu Dawida. Nie powiedział mi, jak udało mu się pozbyć rodziców na czas zabaw ani nie zaplanował jutrzejszego dnia, kiedy to mamy szkołę. Prawdopodobnie większość z nas po prostu nie przyjdzie. Będą zbyt skacowani, ale mi to nie grozi, ponieważ opuściłem własną urodzinową imprezę (która chyba jeszcze trwa, podczas gdy ja spisuję te słowa, leżąc na łóżku w moim pokoju) dla Zjawy. Zabawę zaczęliśmy o dziewiętnastej, o dwudziestej już mnie tam nie było. Dawid mnie nie powstrzymał. Otworzył mi nawet frontowe drzwi i na odchodne rzucił, żebym wreszcie ją zaliczył, co zignorowałem. Wsiadłem na motocykl (wypiłem tylko jednego słabego drinka, a głowę mam mocną, więc mogłem) i pojechałem po dziewczynę, która niczym się nie wyróżniając, skradła moje serce. Dobra brzmi to trochę zbyt słodko... Po prostu nie mogę przestać o niej myśleć, a jednak wyróżniła się, będąc naszym dobrym duszkiem od prac domowych. Muszę dodać, że sama nie zawsze miała wszystko dobrze, a mimo to zawsze od niej ją braliśmy, bo wiedzieliśmy, że nigdy nie odmówi i nie będzie żądała czegoś w zamian. Odmawiała tylko niektórych przysług, typu: uderz Gabi w twarz za osiemnastkę bez alkoholu i powiedz, że to od Dawida. Nie zmyślam. Mój przyjaciel naprawdę do niej podszedł z takim tekstem. Pomyślał, że nie wypada, by to on walnął dziewczynę, więc poprosił o to Zjawę, która odmówiła, więc ostatecznie Gabrysia od nikogo nie dostała w twarz.
Siedziała w parku w koszulce z napisem: „Gdy argumenty zawodzą najlepszą bronią jest szantaż”. Wszystko byłoby w porządku z jej ubiorem, gdyby nie fakt, że wszędzie leżał śnieg i było zimno. Znalazłem Zjawę zmarzniętą naprzeciw dębu Adama. W pierwszej chwili chciałem na nią nakrzyczeć, ale zamiast tego przypomniało mi się, że jestem motocyklem. Gdybym chciał ją podwieźć, zamieniłaby się w sopel lodu, dlatego zdjąłem swoją kurtkę i nakryłem ją. Dopiero wtedy mnie zobaczyła. Wcześniej nie zauważyła mnie, bo przysypiała. Uśmiechnęła się lekko.
– Możemy pojechać w jedno miejsce? – usłyszałem i poczułem zawód, ponieważ myślałem, że pierwsze co, to złoży mi życzenia urodzinowe.
– Na pewno? Nie chcesz wrócić do domu?
– Na razie nie. Pokłóciłam się z ojczymem.
Westchnąłem. Usiadłem obok niej i wpatrywałem się chwilę w dąb, zastanawiając się nad tym czy to dobry pomysł. Wtedy przypomniałem sobie o dodatkowej kurtce schowanej w motocyklu. Wziąłem ją, gdybym zgubił pierwszą gdzieś u Dawida, ale przydała się w innym wypadku. Ku jej zadowoleniu, zgodziłem się. Bez słowa i bez pośpiechu wstaliśmy, by zacząć iść w kierunku parkingu. Obok tego parku jest pokaźne centrum handlowe, więc wiadomo, że jest tam parking. Jak dla mnie to dziwna lokalizacja na sieć sklepów, ale się nie znam. Przynajmniej mogłem zaparkować. Zanim wsiedliśmy na pojazd, ubrałem tę drugą kurtkę i kamizelkę odblaskową. W końcu było ciemno, a miałem pasażerkę, o którą powinienem dbać, jeśli chciałbym ją kiedyś zaprosić na randkę. Powiedziała, że naszym celem jest dworzec, na co przytaknąłem. Chwilę później już znajdowaliśmy się na jezdni. Skupiłem się na drodze, choć warto wspomnieć, że objęła mnie od tyłu, co nadal z uśmiechem wspominam.
CZYTASZ
Zjawa & Duch
Teen Fiction„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...