6 kwietnia 2020
W mojej klasie jest dziewczyna, która mną zawładnęła, o czym świadczą te notatki. Wciąż je tworzę, lecz mam coraz więcej wątpliwości czy to aby na pewno normalne. Może powinienem przestać? Zająć się czymś innym. Nie chcę, by nasza miłość przerodziła się w obsesję. Obsesja jest czymś niezdrowym i prowadzi do różnych patologicznych sytuacji.
Muszę przyznać, że Dawid miał swój udział w napływie tych wątpliwości, lecz tylko je obudził i może trochę podsycił. Miałem je już wtedy, kiedy zaczynałem pierwsze zdanie, ale nie potrafiłem przestać. W Zjawie jest coś, co wciąż każe mi pisać, choć obawiam się, że robię coś nieodpowiedniego. Nie potrafię powiedzieć, czym to coś jest.
Trzy dni temu miałem okazję porozmawiać sobie z Dawidem od serca. Najpierw jednak pochwalił się, że zaadoptował psa, co wpłynęło pozytywnie na jego przyjaźń z Gabrysią. Później spytałem go o tamten wyrzut, który powiedział po pijaku. Uspokoił mnie, że już tak nie myśli.
– Powinieneś o tamtym zapomnieć. Miałem chwilowego doła i trochę powiedziałem to w żartach. Widzę, że walczysz o naszą przyjaźń i starasz się bardziej niż wtedy, kiedy byłeś z Sabiną. Doceniam to i nie mam ci za złe tego, że często mówimy o twojej dziewczynie, dzięki temu czuję, że mnie potrzebujesz. Poza tym to nie twoja wina, że to ja nie potrafię się zwierzać. Powiem ci, co mnie gryzie, ale jeszcze nie teraz. Musisz poczekać. Na razie cieszę się twoim szczęściem i od czasu do czasu rzucam coś o Gabrysi. Nie mówmy już o tym, ale miej świadomość, że zawsze kiedy będziesz mnie potrzebował, ja będę. Mam przeczucie, że muszę ci to dzisiaj powiedzieć. To co? Gramy w Fifę?
Jego monolog podniósł mnie na duchu i rzeczywiście uspokoił. Już nie martwię się o naszą przyjaźń.
Z kolei Filip oświadczył się Hani, tak jak planował w prima aprilis. Dwa dni wcześniej bez jej wiedzy spytał jej rodziców o zgodę. Nie chciał, żeby staneli mu na drodze do niej. Zgodzili się. Hania na początku zastanawiała się czy to żart (tak jak przewidział Filip), ale zgodziła się. Słuchając jego relacji z tamtego dnia, uświadomiłem sobie, że mogę przestać się martwić o ich związek. W końcu zgodziła się na jego szalone oświadczyny. Przyjęcie zaręczynowe odbyło się w sobotę czwartego kwietnia. Byłem na nim, ale nie będę go tu opisywał. Za dużo już zacząłem innych wątków, trochę zapominając o tym głównym, a dzisiaj wydarzyło się coś godnego zapisania. Coś, w co nadal nie mogę uwierzyć, ale jestem z tego zadowolony i to bardzo. Coś, co sprawiło, że zamartwianie się Kaśką poszło w zapomnienie.
Zjawa nocowała u mnie, ponieważ po szkole przegrała zakład o to, kto więcej razy trafi do kosza na dziesięć rzutów. Byłem zadowolony z takiego obrotu spraw. W czasie rzucania do kosza rozmawiałem z nią o Filipie i powiadomiłem ją, że się oświadczył, a trzy dni później zaręczył. Chyba ta informacja sprawiła, że ostatecznie przegrała, ale to nieważne.
– Super! Czemu nie mówiłeś wcześniej? Napisałabym mu wiadomość z gratulacjami – rzuciła we mnie piłką.
– Wciąż możesz to zrobić – złapałem ją i rzuciłem do kosza.
– Tak, ale teraz wyjdzie trochę głupio... Poza tym widziałeś już mój artykuł w szkolnej gazecie? Dzisiaj sprzedawano go w sklepiku. Okazało się, że mogłam wybrać tylko jedno zdjęcie, więc wybrałam tego misia, o którym mi mówiłeś – zauważyłem w jej oczach iskierki radości, czego nigdy do tej pory nie widziałem, a w jej głosie słychać było entuzjazm.
– Tak. Wykupiłbym prawie cały sklepik z nakładu, ale kiedy przyszedłem została tylko jedna sztuka, ale zdobyłem ją i przeczytałem. Podobał mi się i cieszę się, że wybrałaś moją propozycję – oznajmiłem, idąc po piłkę, którą potem w nią rzuciłem. Złapała i zakręciła nią na palcu wskazującym. – Osiem do trzech. Wygrałem. Dzisiaj śpisz u mnie.
CZYTASZ
Zjawa & Duch
Novela Juvenil„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...