wpis #16

50 15 1
                                    

3 lutego 2020

W mojej klasie jest dziewczyna, która stała się moją dziewczyną. Na początku bała się przyznać do naszego związku w szkole, co trochę opisałem w poprzedniej notatce. Coś się jednak zmieniło. Udało mi się ją przekonać do pokonania tego – według mnie – bezsensownego strachu. Już nie boi się okazywać mi uczuć przy innych.

Dziś po lekcjach poprosiła mnie, żebyśmy pojechali w jedno miejsce. Umówiłem się z nią o siedemnastej, bo musiałem zająć się siostrą do czasu powrotu mamy i zrobić obiad. Zrozumiała to. Nie naciskała.

Przyjechałem pod jej dom o ustalonej godzinie. Siedziała na ławce i wyglądała, jakby płakała, mimo to uśmiechnąłem się delikatnie; miała na sobie moją bluzę z Vaderem, którą niedawno ode mnie pożyczyła (jakieś dwa dni temu). Wysiadłem z samochodu i podszedłem bliżej. Kucnąłem przy niej i chwyciłem za rękę, odsłaniając jej śliwę pod okiem.

–  Hej, jestem. Co się stało? – zmartwiłem się.

Uśmiechnęła się przez łzy, które zaraz wytarła drugą ręką, ale one nie przestawały lecieć, więc usiadłem obok niej i pozwoliłem jej się objąć. Uspokoiła się po chwili i spojrzała na mnie.

– Dziękuję, ale jeszcze nie mogę ci powiedzieć... Powiem ci na miejscu. Chodź – wstała i pociągnęła mnie lekko za szalik.

– Chwila, a gdzie masz kurtkę? – padał śnieg, a ja dopiero to zauważyłem.

– Nie jest potrzebna tam, gdzie jedziemy – spojrzała na swój zegarek. – Szybko, bo się spóźnimy.

Postanowiłem jej odpuścić. Była uparta, ale ułożyłem w głowie nowy plan. Usiadła na miejscu pasażera i mówiła, jak mam jechać. Zatrzymałem się na parkingu przy sali gimnastycznej, gdzie dzieci i młodzież zwykle ćwiczą karate. Wysiadła z samochodu i weszła do środka. Poszedłem za nią. Kiedy ją dogoniłem, założyłem jej swoją czapkę i szalik.

– Przecież tu jest ogrzewanie – powiedziała i spojrzała na mnie, unosząc brew.

Z uśmiechem wzruszyłem ramionami. Byliśmy w środku. Nie zwróciłem uwagi na korytarze, którymi szliśmy, ponieważ moją uwagę skradła Zjawa. Poprowadziła mnie do szatni. Usiadła naprzeciwko drzwi do nich i poklepała miejsce obok siebie. Wykonałem polecenie, a ona oparła swoją głowę na moim lewym ramieniu. Odszukałem jej prawą rękę i chwyciłem ją.

– Później jedziemy do mnie. Muszę zrobić coś z twoją śliwą.

– Dobra.

– Kto zrobił ci krzywdę? – położyłem swoją głowę na jej i powąchałem jej włosy, na co się zaśmiała, ale zaraz potem spoważniała. Pachniały cynamonem.

– Kolega kuzyna, jak wracałam ze szkoły, ale spokojnie. To nie twoja wina i już dostał nauczkę. Teraz wyjawię ci, co tutaj robimy.

– Dobrze. Słucham, choć nie ukrywam, oddałbym temu palantowi.

Uśmiechnęła się i zerknęła na zegarek.

– W tych szatniach osiem lat temu czternastolatka o imieniu Adelajda Szanowska podcięła sobie żyły. Dokładnie o godzinie siedemnastej osiemnaście znaleźli tutaj jej martwe ciało. Nie zdołali jej uratować. Teraz wybiła ta godzina. Dziewczyna miała depresję. Okazało się, że przeżywała piekło w domu i w szkole. Nie wytrzymała. Po prostu kupiła żyletki i popełniła samobójstwo. Nie znalazłam niczego więcej na jej temat. Szkoda, ale możemy przypuszczać, że jej psychika wysiadła przez tych wszystkich złych ludzi. Ciekawe ilu z nich przyszło na jej pogrzeb...

– To naprawdę straszne, ale dalej szukasz sposobu dla siebie?

– Nie tak często, jak kiedyś...

Zjawa & DuchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz