W mediach zdjęcie i piosenka^^
29 grudnia 2019
W mojej klasie jest dziewczyna, którą chciałbym kiedyś zrozumieć. Na razie idzie mi słabo, ale nic na to nie poradzę. Szkoda, że nie umiem czytać w myślach. Tak byłoby o wiele łatwiej, choć wątpię, że byłbym odpowiednią osobą do posiadania takiej mocy. W końcu, cytując wujka Bena: „Z wielką mocą równa się wielka odpowiedzialność”. Czasem bywam skrajnie nieodpowiedzialny i egoistyczny. Dobrze, że jestem zwykłym człowiekiem, ale lubię nieraz pomarzyć o czymś niemożliwym.
Tym razem to ja potrzebowałem więcej czasu, by skończyć mapę marzeń. Czuję się dziwnie ze świadomością, że dziewczyna, która myśli o samobójstwie zrobiła ją szybciej ode mnie. Mogę usprawiedliwić się... A nie, jednak nie mogę. Nie mam usprawiedliwienia, ale na szczęście Zjawa żadnego nie chciała. Postanowiliśmy połączyć wymianę prezentami z okazji świąt oraz prezentację naszych map, więc dzisiaj czekałem na nią przy jej domu. Zadecydowałem, że przyjadę po nią passatem kuzyna, ponieważ motocyklem byłoby niebezpieczniej. Od rana padał śnieg, więc wolałem nie ryzykować. Spojrzałem na zegarek na lewym nadgarstku, było siedemnaście minut po piątej wieczorem. Czekając na nią, w oknie dostrzegłem ruch firan. Wiem, że jej mama nadal nie do końca mi ufa, dlatego pewnie mnie obserwowała. Poczułem dziwny niepokój. Nie miałem pojęcia, jak powinienem zareagować. W pierwszej chwili chciałem jej pomachać, ale skoro nie wyszła się przywitać, odrzuciłem ten pomysł. Zdradziłbym wtedy, że wiem, że patrzy. Poza tym bałem się, że zareaguje inaczej i zamiast przyjacielsko mi odmachać rzuci się na mnie z miotłą. Tak prawdopodobnie postąpiłaby jej córka.
Kiedy Zjawa wyszła, miała na sobie granatową kurtkę. W rękach dumnie dzierżyła jasnoniebieski, zwinięty w rulon brystol. Odwzajemniłem jej spojrzenie i uśmiech.
– Dokąd się wybieramy? – zapytała zaciekawiona.
– Pomyślałem, że mój pokój jest idealnym miejscem do czegokolwiek.
– Czegokolwiek? – spytała, wsiadając na miejsce pasażera obok kierowcy. Na pewno uniosła brew, jak to miała w zwyczaju. Chwilę później też znajdowałem się w środku.
– Możemy jeść w nim pizzę, podziwiać gwiazdy, spać, wymienić się prezentami i zaprezentować mapy marzeń.
– Czyli taki mamy plan na dziś?
– Tak, ale zamiast pizzy będą pierogi. W końcu skoro wymieniamy się prezentami z okazji świąt Bożego Narodzenia, to niech atmosfera będzie świąteczna.
– Racja.
Włączyłem muzykę i usłyszeliśmy pierwsze dźwięki „Szampana” Sanah. Dojechaliśmy na miejsce bez żadnych przeszkód przy akompaniamencie piosenek lecących w samochodowym radiu. Niektóre z nich były świąteczne. Zjawa cały czas obserwowała przez okno mijający nas krajobraz. Zniknęła gdzieś w swoim świecie, a ja nie wiedziałem, jak zacząć rozmowę, więc po prostu skupiłem się na drodze. Jednak myśli wciąż krążyły ku szatynce. Jej marzenia mnie ciekawiły, ale postanowiłem cierpliwie czekać.
Kiedy byliśmy już w moim domu, zaprosiłem dziewczynę do swojego pokoju. Sam natomiast poszedłem po przygotowane przez moją mamę pierogi. Zastałem ją w kuchni. Siedziała przy blacie i piła zieloną herbatę. Zapytałem grzecznie czy możemy darować sobie wspólną kolację. Spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem i powiedziała:
– Dobrze, ale nie chcę być jeszcze babcią – puściła mi oczko.
Kolejny raz dziś poczułem się nieswojo. Nerwowo się zaśmiałem, wziąłem talerz pierogów i szybko się stamtąd ulotniłem. Nie myślałem jeszcze o dzieciach. W ogóle nie myślałem o seksie ze Zjawą. Nie jestem jednym z tych, którzy myśląc o związku, mają w głowach tylko cielesne przyjemności. Poza tym pierwszy raz mam już za sobą. Nie jestem aż tak napalony, jak wtedy, chociaż muszę przyznać, że tym zdaniem mama niechący uruchomiła moją wyobraźnię. Zanim zszedłem do pokoju, musiałem pokierować własne myśli na inne tory, co nie było wcale łatwe. W końcu jestem zwykłym chłopakiem, którego odwiedza czasami nieśmiała i tajemnicza dziewczyna. W dodatku to moja przyjaciółka, a przyjaźń podobno łatwo przeradza się w miłość...
CZYTASZ
Zjawa & Duch
Dla nastolatków„Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nigdy nie istnieli. (...) Ale koniec końców to my decydujemy, jak inni mają nas widzieć". Robyn Schneider, „Początek wszystkiego". Czasami lubi...