‹White›

10 2 0
                                    

Przez chwilę pomyślałem, że to ja mam jakieś omamy słuchowe albo to jakiś system wydał z siebie ciche, delikatne nuty. Zaraz zrozumiałem, że to ona. Białowłosa się do mnie odezwała.
-Jesteś tu?

Oniemiałem na dosłownie sekundę. Zaraz zbliżyłem się nieco, choć nadal było bardzo ciemno. Jedyne światło to było to od kriokapsuły, ale nie sięgało mnie. Widząc, że zrobiłem krok w jej stronę, znów się ruszyła. Chciałem się odezwać, ale wiem, że nie słychać nic z zewnątrz, jeśli siedzi się w tym akwarium. Miałem okazję być głuchy przez ten cały czas zanim nam się udało na dobre pozbyć Ludzi.
-Uważaj, żeby nic ci się nie stało. Tu jest niebezpiecznie.
Stanąłem.
-Nie wiem czy to sen. - Jej cichy głos obił się o ściany ciemnego pokoju. - Ale chciałabym opowiedzieć ci historię. Jeśli śnię, przynajmniej nie zapomnę, a jeśli jesteś tu przybyszu... Posłuchaj...

Więc usiadłem na ziemi jak posłuszne dziecko i słuchałem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Więc usiadłem na ziemi jak posłuszne dziecko i słuchałem. Wszystko, od początku do końca. Usłyszałem to, co już znałem, ale i to, o czym nie wiedziałem. Cała jej historia, wszystko, co przeżyła, co było tak dawno, że ja sam oddałem się jej fali opowieści. Płynąłem wraz z nią nawet wtedy, gdy zaczęła opowiadać o pierwszych razach, gdy zobaczyła mnie w swoich snach. Chichotałem cicho wśród tego mroku, ale nie słyszała i dalej opowiadała.

Tak jak ruszyła ją nasza pierwsza rozmowa. Nazwała mnie Lisem, gdy ja się bawiłem jej snami. To mnie cieszyło za każdym razem, ale słysząc całą tą historię z jej ust... Trochę poczułem, jak coś w środku mnie się ukruszyło.

Wszystko. Cała historia z tym dziadem, którego imienia nawet nie zapamiętałem, wszystkie jej przyjaciółki, Loki, Gerbert i inni. Oczywiście, też ja. Epsilon.

Ze smutkiem zakończyła swoją opowieść. Najbardziej jednak ruszyło mnie, gdy powiedziała, że od dawna mnie nie widziała.

Do cholery, dlaczego mnie brakowało?

Wstałem.
Zaczęła znów mówić, ale już jej nie słuchałem. Zbliżałem się coraz bardziej do niej, byłem coraz bliżej szkła, a ona podnosiła głos, żebym się nie zbliżał.

Jakbym nie wiedział, że mogę się wywrócić o te wszystkie kable będące na ziemi.

Mimo wszystko poznała mnie, na chwilę się uspokajając. Ja zaś wykorzystałem moment, dostając się do przełącznika za kriokapsułą. Zaczęła krzyczeć, żebym przestał, bo coś mi się stanie, co ja wyprawiam i co ja w ogóle tutaj robię.

Ale przełącznik szybko wyłączył dopływ "wody" i odłączył wszystkie igły wbite w jej plecy, a ja zdołałem otworzyć boczny właz, zanim upadła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ale przełącznik szybko wyłączył dopływ "wody" i odłączył wszystkie igły wbite w jej plecy, a ja zdołałem otworzyć boczny właz, zanim upadła. Złapałem Białowłosą i wziąłem na ręce. Zdawałem sobie sprawę, że wyglądam jak idiota, ale była nienaturalnie lekka i dopiero powoli przytomniała, a nie miałem zamiaru ryzykować, że jej coś złamię niosąc ją na ramieniu. Poza tym po tak długiej kriostazie trudno jest w ogóle poruszać mięśniami. Przestała tak krzyczeć, za to cicho, prawie szeptem zaczęła mnie pytać. O co? O wszystko. Ja zaś milczałem aż do momentu, gdy nieco głośniej powiedziała, patrząc na mnie:
-Odpowiedz mi, Cieniu!
-Iris. - Uśmiechnąłem się. - Na wszystko znajdzie się czas. Nie czujesz się zmęczona?
-Chcę wiedzieć. - Cicho mruknęła.
-Lepiej już zaśnij. Później czeka nas ciekawy dzień. - Odparłem i zachichotałem.

Ona jeszcze nie wie, jak wiele się pozmieniało. Zamrugała powoli.
-Nie wiem czy śnię...
-Spróbuj zasnąć, a się przekonasz. - Odparłem, stawiając spore kroki ponad kablami. Zastanawiałem się nad tym, co powiedziała wcześniej. Z tego co kojarzę to tę chorobę, dystrofię mięśniową, ludzkość wyeliminowała naprawdę dawno temu. Poza tym czy ona nie występowała wyłącznie u płci męskiej? Uznałem, że albo trafiła na nieszczęśliwą mutację, która jakimś cudem przetrwała, albo po prostu Iris panikuje.

Jakby jakiś dziwak zamknął mnie na tyle czasu w takim miejscu, to też odchodziłbym od zmysłów.

Jeszcze popatrzyła na mnie chwilę, po czym oparła się głową o moje ramię. Przymknęła oczy, ale zaraz spała. Nie bardzo przeszkadzało jej, że cały czas szedłem, od czasu do czasu poprawiając swój chwyt na niej, nie czuła zapachu tego miejsca, które kiedyś sterylnie czyste, teraz było jedną wielką rozpadającą się budowlą.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
‹ M U T Y Z M › (zawieszony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz