‹Not full›

16 4 2
                                    

Nawet jeśli brzmi to tak Ludzko, wcale nie chcę tak żyć.

Lubię dobrze oświetlone, ale ciemne fortyfikacje pełne miejsca do choćby tej wymarzonej przez Białowłosą jazdy motorem. Też do życia, ale takiego... Innego niż dotychczas. Szczerze mówiąc nienawidzę smaku nanokapsuł witaminowych. Są zdrowe, ale okropne w smaku. Po uwolnieniu się nie chciałem nawet myśleć, że będę kiedykolwiek w przyszłości jadł ten syf.

Co mam na myśli? To, co Ludzie pozamykali w magazynach. Rośliny. Owoce. Zwierzęta. Dobrze, może bez tych ostatnich, bo nie ma ich wiele, choć są narzędzia pozwalające nam na skopiowanie osobników. Kiedyś miałem okazję zjeść prawdziwą, wyhodowaną cytrynę. Od tego czasu spotykając ogrody w snach mam zwyczaj tęsknie uśmiechać się w stronę żółtych owoców.

Idealne, piękne, cudownie kwaśno -słodkie, na wyciągnięcie ręki. Tak, ale sny są tylko czystą projekcją energetyczną, a cytryny w takim wypadku też.

Brzmi to zabawnie, ale marzę o cytrynach.

Właściwie, miałem plan, żebym mógł dostać fragment "świata" poza Pobojowiskiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Właściwie, miałem plan, żebym mógł dostać fragment "świata" poza Pobojowiskiem. W końcu ono też ma swoje granice, a przynajmniej powinno. Chciałem tam wypuścić całą zamkniętą naturę.

To mogłoby być niebezpieczne dla mieszkańców, ale przynajmniej ja byłbym szczęśliwy. Technologia to nasze marzenia i zbawienie, ale nikt nie wie ile z moich snów było przesyconych tym, co mogłem tylko zobaczyć w wirtualnym świecie zanim Ludzie wybrali naszą piątkę.

Mówiłem o tym Trójcy. A oni?
Podali mi tylko kilka milimetrów palca, ale i to dobre na początek. Wypuścili kilkanaście rodzajów ptaków i pozwolili mi rozsiać kilkanaście kilo nasion.

To na początek wystarczyło dla mnie, żeby mnie nieco ucieszyć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To na początek wystarczyło dla mnie, żeby mnie nieco ucieszyć. Właściwie, do tamtej pory nie miałem za bardzo rozrywek ani rzeczy, które mnie cieszyły poza obserwowaniem w snach. Patrzenie jak się gubią i odnajdują. Rozmawianie z niektórymi i słuchanie ich zdziwień, ich zaskoczenia moją osobą, tym co widzieli dzięki manipulacji pływami, jakbym ja, współczesny lalkarz, rozmawiał ze swoimi małymi, materiałowymi ludźmi. Cudotwórstwa i zadziwianie to jedna z niewielu rzeczy, które mnie uszczęśliwiają - wiedza i ludzkość wciąż będąca nią zaskoczoną. A jeśli nie one, to zabawa śniącymi. To też stanowiło dobrą rozrywkę, choć nigdy tak ciekawą jak rozmowy ze zdziwionymi, zwykłymi.

Tak, tak jak z nią. Iris.
Bardzo ładne imię.

Zabawne było ją popchnąć w kierunku współpracy i patrzeć na jej zdziwienie za każdym razem, gdy prowadziłem sen po własnej myśli. Takie było moje zadanie, ale dlaczego nie miałbym mieć przy nim dodatkowej przyjemności z zaskoczeń innych. W końcu nie każdy uciekinier, czekający na dobry moment, jest w stanie usiedzieć w swojej głowie sam ze sobą tyle czasu. Ewentualnie z projekcjami wspomnień. Mógłbym od czasu do czasu porozmawiać z wymyślonym wspomnieniem Sipho, ale nie po koniec świata, bo w końcu wracam do punktu wyjścia.

Niekończący się cykl był najgorszym, co mnie spotkało w Pentadylium. Reszta była jeszcze do wytrzymania.

Właściwie, wszystko już odbudowaliśmy tak, jak być powinno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Właściwie, wszystko już odbudowaliśmy tak, jak być powinno. Pozostała tylko jedna nienaruszona strefa, a jest nią właśnie Pentadylium. Średnio pasuje do otaczających budynków. W końcu zebraliśmy się we czwórkę gdzieś, gdzie były najwyższe wieżowce. Tam, na szczycie, Delta powiedziała nam wprost, żebyśmy się pozbyli Niebios Alpha. Nie potrzebowaliśmy już energii tak bardzo jak kiedyś, a aktualne, bardziej odnawialne źródła pozwolą na lepszy rozwój.

Po czym spojrzała na mnie licząc, że zrozumiem, co ma na myśli. Od kiedy nie jestem już w tym niekończącym się śnie, nie potrafię tak patrzeć w ludzkie umysły, ale w niczym to nie przeszkadza, jeśli chodzi o patrzenie w oczy. Mnie to wystarczyło, żeby wiedzieć, co powie zaraz.
-Tesse, z nadejściem dnia masz dostać się do budynku Pentadylium i zabrać dziewczynę. To rozkaz.

Rozkazy rozkazami, dobrze, że Trójca nie używa tego zdrobnienia mojego imienia za często, choć zdążyłem już na dobre zżyć się z Epsilonem i ustanowić go swoim ulubionym imieniem.

-Jesteś z nas - Gamma chrząknął. - najbardziej sprawny fizycznie i powinieneś bezproblemowo przejść do tego pomieszczenia, gdzie została.
-Wiesz, gdzie ono jest? - Spytał Beta. Trudno, żebym nie wiedział. Spędziłem tam tyle czasu, że zdążyliście we trójkę się postarzeć.
-Wiem. Systemy będą wyłączone? - Na moje pytanie Beta kiwnął głową.
-Strażnicy będą, ale...
-Prawda. - Uśmiechnąłem się. Kimże byłby Beta, gdyby wszędzie nie napakował tych diabelnych pułapek? Z pewnością nie sobą.
-Przykro mi, ale nie mam zamiaru ryzykować śmiercią naszego jedynego źródła energii. - Cierpko odparł. Słabo zachichotałem. Od dawna tego nie robiłem i nieco ulżyło mi, znów słysząc samego siebie w taki sposób.

Ale Białowłosa nie była tylko źródłem energii, a w każdym razie tak myślę. W końcu jakoś tak wyszło, że od tej rozmowy z Trójcą zacząłem myśleć nie tylko o cytrynach, ale też białych włosach. Nigdy nie byłem szczególnie pełen uczuć do innych, ale coś we mnie bardzo uwielbiało to wspomnienie jej osoby. Trochę jak kiedyś wspomniałem Alphę, ale...

Ale nie widziałem zbyt logicznych powodów dlaczego. W końcu tylko współpracowaliśmy, prawda?

Znowu zacząłem chichotać sam do siebie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
‹ M U T Y Z M › (zawieszony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz