Zapukałem do drzwi, choć znałem kod. Po raz kolejny. Znów usłyszałem jej kroki, które nie były tak szybkie jak wcześniej - domyślałem się, że pewnie jest zdenerwowana na mnie i ma zepsuty humor. Pewnie była też zmęczona. W każdym razie tak się domyślałem.
Otworzyła drzwi. Białowłosa widocznie była nie w humorze. Chwilę obydwoje milczeliśmy, aż ona się odezwała.
-Czego chcesz? - Zapytała, patrząc na mnie ze złością w oczach.
-Przemyślałem to. - Oświadczyłem. - Idziesz ze mną poza Pobojowisko.
-Ha, ha, bardzo zabawne.
-Źle cię wczoraj potraktowałem. Przepraszam. Jeśli nie zmieniłaś zdania i chciałabyś iść, masz szansę.Popatrzyła na mnie, a jej twarz się rozpogodziła. Uśmiechnęła się.
-Dobra. A kiedy chcesz wyruszać?
-Zaraz. - Odparłem. - Załóż coś wygodnego i chroniącego przed Słońcem, bo raczej w piżamie nie pójdziesz.
Popatrzyła na siebie.
-No tak. - Przyznała. Znów popatrzyła na mnie. - Daj mi chwilę.
-Nigdzie się stąd nie ruszam. - Zachichotałem i oparłem się o ścianę. Iris zniknęła za zamkniętymi drzwiami, a ja czekałem. W myślach miałem przede wszystkim budowę stabilizatora i tego, co powinienem zrobić, gdy dotrę na miejsce.Niedługo później zobaczyłem jak Iris stanęła przede mną - niższa o około 20 centymetrów ode mnie. Ubrała się w kurtkę, wysokie buty i spodnie. Nie pochwalałem ciemnego ubioru na gorąc pustyni, ale nic nie powiedziałem na ten temat.
-Jestem gotowa. - Oświadczyła, uchylając chustę. Jeszcze raz zlustrowałem ją wzrokiem.
-Zatem idziemy na pustynię. - Uśmiechnąłem się, ale bez przekonania. - Tylko zajrzymy jeszcze do magazynu u Trójcy.
-Czego nam brakuje? Jedzenia i picia?
-Między innymi. - Pomyślałem o dwóch czy trzech modułach, których wykorzystanie w systemie stabilizatora objaśnił mi ten stary pryk. - Będziesz niosła torbę z posiłkami, dodatkowym hakiem MK2 i płachtę z nanowłókna. Też pomyślałem, że może nie zapomniałaś jak używa się miecza. - Uśmiechnąłem się, tym razem szczerze. Iris na moje słowa otworzyła szerzej oczy.
-Naprawdę będę mogła legalnie mieć broń?! - Prawie wykrzyczała, a ja w odpowiedzi zachichotałem.
-Nie bardzo legalnie, ale zawsze coś. Właściwie, mam go ze sobą. - Z paska wyjąłem rączkę, z której wystrzeliło jasne pole siłowe w kształcie ostrza miecza tradycyjnego.Iris z zadziwieniem patrzyła jak delikatnie wymachuję klingą przed nią. Sztucznie wyważona, w końcu pole siłowe jest prawie bez wagi. Gdzieś czytałem, że metr sześcienny pola siłowego waży mniej niż trzy gramy. Oczywiście o stężeniu 100% przy tutejszej atmosferze średnio 21.4°C.
Ostrze zniknęło za jednym kliknięciem, a samą rączkę podałem do rąk Iris.
-Masz, jest twój. Lepiej go schowaj w bezpieczne miejsce.
-Mam nadzieję, że nie będę go potrzebowała do bardziej poważnych...
-Będziesz. - Przerwałem jej. - Poza Pobojowiskiem jest świat, gdzie trzeba walczyć, żeby przeżyć. Broń jest zawsze przydatna.
-A ty masz jakąś?
-Hak. - Spojrzałem na swojego ulubieńca za pasem. - Mam nakładkę na niego. Standardowo hak nie tworzy uszkodzeń w terenie czy jakimkolwiek celu, który trafi. Dlatego można nim nawet chwytać ludzi. - Uśmiechnąłem się przypominając sobie, jak młodsi chłopcy często łapali siebie nawzajem dzięki wszechdostępnym hakom z reaktorami niewielkiej mocy. - Używanie nakładek jest zabronione, ale mam do niej upoważnienie. Z taką jest w stanie rozbijać nawet najtwardsze skały.
-No dobrze, ale nie wydaje mi się, że są lepsze bronie. Choćby jakiś karabin czy coś.
-Wystarczy mi jeden hak. - Zachichotałem, ale zaraz znów byłem cicho, jedynie się uśmiechając.Gdybyś tylko wiedziała... Gdybyś zobaczyła jak kiedyś Ludzie potrafili robić nimi egzekucje, gdy hak z tytanowym ostrzem nakładki potrafił na żywca łamać ludzkie kości, rozdzierać skórę, mięśnie, organy. Wszystko w zastraszająco powolnym, kontrolowanym tempie. Haki były ulubioną bronią Gortheusa, pradziadka Lokiego.
Na szczęście mógł jednego zasmakować na koniec własnego życia, zakończonego z mojej ręki.
A raczej, Z̨ͤͥ͆ ̬̄́͒ͫͦm͈̮ͨ͘ͅo̮ͦ̌ͦ̆̎̕j͎͉̲̩͈ͧͬ͑̏͋̐̍͢ẽ̠̘̩̲̀g̫̰̓̀ö̝̳͕̤͉͖̑ ̤͍͍͍̣͎̂ͬh̭̙̪͓a͔͈̱͒̄͗̍̆ͬ͌ķ̫͚̣̪̙̟̻͌̑̊̽̎͆̚a̢̾.͈̰ͯͥ͠ ͔̱͎͚̪̍͑͜ͅ
To jedyna egzekucja, której dokonałem, jak również jedyna, której nie mam zamiaru kiedykolwiek powtórzyć.
CZYTASZ
‹ M U T Y Z M › (zawieszony)
Science FictionWyszedłem, jak obiecałem, taki był plan. Uwolniłem się, ale nie jestem wolny. Nie czuję wolności. To ciężkie. Bardzo trudno jest udawać, że to wszystko przebiegło "dobrze", choć szczerze to bym tak nie powiedział. To wszystko co się stało, całe te s...